Uważaj o czym marzysz, bo to marzenie może się spełnić.
Chyba każdy z nas powiedział czasem coś głupiego. Niektórzy wręcz mają tendencję do mówienia tego, co ślina na język przyniesie, bez większego zastanowienia nad sensem czy konsekwencjami. A mnie dziś uderzyła pewna sytuacja, kuriozalna z perspektywy dnia dzisiejszego.
Otóż, mniej więcej 5/6 lat temu, głupiutka Natalka wypowiedziała pewne zdanie, którego konsekwencje ponosi do teraz. Nie pamiętam okoliczności, ale te słowa wyraźnie utkwiły mi w pamięci. "Ja to bym chciała mieć anoreksję." Cholera, nie wiem co ja miałam wtedy na myśli. Prawdopodobnie nie miałam pojęcia co to w ogóle jest, nie wiedziałam nic, przecież będę po prostu chuda, co więcej może się stać? Raczej nie traktowałam tego wtedy jako marzenia, myślę, że to było raczej coś w stylu rzuconego na wiatr powiedzenia "chyba umrę", jakim często operujemy dość bezmyślnie. A jednak, zakorzeniło się w mojej psychice głęboko. Wcześniej jedynie próbowałam ograniczać słodycze i jeść zdrowiej, zaś w niedługim czasie od tego wydarzenia sprawy potoczyły się zupełnie inaczej.
Odchodząc od mojego przykładu, który jest dość ekstremalny i który w stu procentach nie oddaje sensu tej myśli(bo na anoreksję jednak składa się mnóstwo innych czynników, niż sama myśl przewodnia, iż chciałabym schudnąć), pragnę wyjaśnić Wam o co dokładniej mi chodzi.
Marzenia to odpowiedzialność. Można rozumieć ją na dwa sposoby.
Pierwszym z nich jest dbanie o to, by nie odstawiać tych pragnień w kąt, lecz odpowiedzialnie i sumiennie, krok po kroku zdążać do ich realizacji.
Drugi zaś sposób to właśnie głębokie zastanowienie nad sensem, znaczeniem i poprawnością. Pod żadnym pozorem nie chodzi mi tutaj o stawianie sobie ograniczeń typu "wyjazd do Nowego Jorku jest dla mnie zbyt nierealny, więc daję sobie z tym spokój", nie! Jestem zwolennikiem poglądu, iż nasze marzenia mogą być przeogromne, bo tylko wtedy będziemy w stanie te wielkie rzeczy osiągać.
Namawiam jednak do solidnego przemyślenia wszystkich naszych życiowych pragnień.
Z jakiego powodu to marzenie w nas wykiełkowało? Może z zazdrości, może po to, by komuś pokazać, że potrafisz, może po prostu "podkradłeś" je komuś, bo trudno Ci wsłuchać się w swoje własne potrzeby?
Może to marzenie zupełnie do Ciebie nie pasuje i męczysz się z myślą, że musisz mieć sześciopak na brzuchu(a Tobie wystarczy ot, zdrowa sylwetka, w zamian za co będziesz mógł jeść to, co lubisz najbardziej)/chodzić do szkoły muzycznej(a Ty przecież wolałbyś iść na zwyczajne studia niż wieść sceniczne życie)/planować kolejne dalekie podróże(podczas gdy chciałbyś odpoczywać w domu).
Może Twoje marzenie jest na tyle odległe od Twojej osobowości, że zwyczajnie lepiej ukierunkować je odrobinę inaczej, by nie naciskać na siebie tak mocno?
Na koniec rzucę Wam jeszcze jedną prywatą.
Z całych sił pragnęłam sprawdzić się w fotografii. Ale koniecznie musiała to być fotografia fashion&portretowa, ubolewałam okropnie, że moja "kariera" na MaxModels leży i kwiczy, nikt nie pisze do mnie z propozycjami o sesję, a ja w ten sposób nigdy się nie rozwinę. Męczyła mnie ta kwestia bardzo, do tego stopnia, że w tamtym czasie na parę miesięcy zupełnie odłożyłam aparat na bok. Aż odpuściłam. Stwierdziłam, że to nie do końca dla mnie. Nie chcę zajmować się tego typu fotografią, wolałabym coś bardziej naturalnego, spontanicznego, niż stylizowane sesje szczupłych modelek. Że mnie zależy na ukazywaniu piękna we wszystkim, co widzę, a nie w tych "wybranych". Wróciłam do zdjęć, głównie takich, które dla mnie mają szczególne znaczenie i ładunek emocjonalny. I wspaniale się z tym czuję-bez presji udało mi się zacząć wypracowywać swój własny styl fotografowania i jestem całkiem dumna z postępów.
0 komentarze
It means a lot, thank You!