Dają znak
Nie żyj tak
Bez wspomnień, w złości, sam
Leć pod wiatr
Łykaj świat
Do szpiku kości tańcz
Wróciłam, wróciłam, wróciłam! Dwa tygodnie sam na sam, tylko ja i mój móżdżek, który usiłowałam poznać, rozpracować, zaakceptować, pokochać. 100% mnie-czasem ukrywałam się za okularami, ale jednak nie mogłam nosić ich przez cały czas, musiałam więc pokazywać swe prawdziwe oblicze pozbawione odrobiny makijażu(a rozchodzi się raczej tylko o tusz). Eureka! Nikt nie umarł z przerażenia, nikt nie padał przede mną w omdleniu spoglądając na moją twarz. Może i byłam traktowana jako dziecko, ale trochę na własne życzenie-ludzie zwykle biorą pod uwagę całokształt, kiedy idzie o pierwsze wrażenie, a swoją postawą ciała, gestami i osobowością nie bardzo przypominam dziewczynę, która za pół roku skończy 18 lat. Ciekawym doświadczeniem było znalezienie się po roku czasu w tym samym miejscu, co pozwoliło mi dostrzec wiele zmian, które dla innych może i nie są dostrzegalne, lecz dla mnie mają spore znaczenie. I chociaż chwilami trudno mi pozbyć się odczucia, że straciłam dwa tygodnie i został mi już tylko sierpień, co pociąga za sobą całą lawinę panicznych myśli o szkole, matematyce i mnóstwie innych spraw-odganiam je daleko, daleko i skupiam się na dniu dzisiejszym.
Pewnie niektórych z Was zmartwię wiadomością, że nie mam praktycznie żadnych zdjęć z wakacji(swoich), mało co ruszałam swój aparat, chyba z obawy i strachu, że Mama swoim nowym cudeńkiem okaże się być lepszym fotografem niż ja...Wciąż się boję, ale mniejsza o to, outfit sprzed wyjazdu, z udziałem koszulki,która jest jedną z najcenniejszych rzeczy w mojej szafie.
Koniecznie muszę się z Wami podzielić krótką opinią na temat kolejnej książki Beaty Pawlikowskiej, którą przeczytałam podczas wyjazdu.
Niezwykle trudno jest mi wyznaczyć konkretną ocenę tej książce. Wiem jedno-pozwoliła mi spojrzeć obiektywnie na pewne sprawy i dostrzec to, czego wcześniej nie byłam w stanie zobaczyć. Udzieliła również odpowiedzi na kilka pytań, jednakże, wywołała całą lawinę kolejnych. Dlatego wprost nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejną część, tj "Księgę kodów podświadomości". Bardzo chciałabym móc skonfrontować swe myśli i odczucia na temat pewnych spostrzeżeń pani Beaty, dlatego gorąco namawiam swych bliskich do przeczytania tego tytułu, lecz w najbliższym czasie nie zapowiada się, by tak się stało, niestety. Myślę, że to jedno zdanie podsumuje i wyrazi wszystko, co najważniejsze-gdyby każdy Polak przeczytał tę książkę, wielu z dostałoby, a raczej ujrzało szansę na nowe, lepsze, szczęśliwe życie. Takie, którym kieruje sam, w idealnej harmonii z otaczającym światem i w miłości z każdym, napotkanym człowiekiem.
Napisałam to dzień po jej przeczytaniu...dziś natomiast mogę dodać jeszcze, że prawdopodobnie przesadziłam odrobinę i za bardzo zaczęłam doszukiwać się w sobie każdego opisywanego przez panią Beatę mechanizmu i nieprawidłowości w swym zachowaniu i myśleniu. Daję sobie więc chwilę wytchnienia zanim sięgnę po "Księgę kodów" :) A na koniec żółta karteczka i pozdrowienia z upalnego Krakowa!