Yeah we're all wonderful, wonderful people
so when did we all get so fearful?
Czasem przychodzi. Nadciąga nieuprzedzenie, przysłania wszystko inne, zamyka oczy, szepce do ucha, namawia, kusi i nęci, by ukryć się w kącie, pod biurkiem, daleko, gdzie nikt nie ma dostępu, gdzie nikt nie znajdzie, nie ujrzy. Fale smutku, który bywa uprzykrzeniem nawet najlepiej rozpoczętego dnia to tylko chwile.
Bo ostatni czas jest dla mnie pełen szczęścia. Zbieram kolorowe liście, znajduję czterolistne koniczyny, obrywam dziką różę. Rozmawiam, poznaję, czuję, potrzebuję, ufam, wierzę, kocham.
Kiedy nachodzi mnie widmo przyszłości-odsuwam je daleko, jak najdalej.
Odkrywam muzykę. Po raz pierwszy w całkowitej zgodzie z sobą. Bez presji-bo bez natrętnych myśli o fotografowaniu kogokolwiek, byle lepiej niż wszyscy.
Wątpiąca, ale z nadzieją.
A teraz z uśmiechem (pierwszym takim tutaj?) Was pozostawiam i zapraszam na moją skromną opinię :)
Ta opowieść do mnie przemówiła, chyba trafiłam idealnie, ponieważ był to mój pierwszy kontakt z twórczością Murakamiego.
Nie potrafię chyba dokładnie określić co takiego sprawiło, że nie mogłam oderwać się od lektury "Na południe od granicy, na zachód od słońca", lecz faktem jest, iż pochłonęłam ją niezwykle szybko, a w chwilach, kiedy zmuszona byłam przerwać czytanie, myślami wciąż byłam z Hajime, rozważałam jego sytuację i próbowałam zrozumieć decyzje, które podejmował.
Historia Haruki nie jest łatwa, choć z pozoru może się taka wydawać. Sama wielokrotnie wyklinałam głównego bohatera i nie mogłam pojąć, jak można tak postępować. Zdałam sobie jednak sprawę, iż żyję na tym świecie zdecydowanie zbyt krótko, by móc tak pochopnie oceniać to, co pod wpływem gonitwy uczuć czynił Hajime. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak potoczy się jego los, a przecież nie można wymagać, by inni poświęcali się nam, kiedy ich serce pragnie czegoś zgoła innego.
Prawdopodobnie moja ocena jest tak wysoka ze względu na to, że styl pana Murakamiego jest dla mnie nowy i wcześniej nie spotkałam się z niczym podobnym, aczkolwiek pokładam nadzieje w tym, iż kolejne pozycje z długiej listy jego dzieł mnie nie zawiodą. Jeśli każda z nich posiadać będzie tak świetnie przemyślaną koncepcję oraz postaci tak dobrze scharakteryzowane i bardzo indywidualne, że towarzyszyło mi uczucie, jakbym była naocznym świadkiem wielu zdarzeń, a bohaterów poznawała wraz z postępem powieści. Jedynym, co mnie odrobinę zraziło, był dosadny opis działań seksualnych, który (poniekąd) uważam za zbędny.
Żałuję, że "Na południe od granicy(...)" wypożyczyłam z biblioteki i muszę się z nią rozstać. Chętnie widziałabym ją na swej półce. A chociaż trudno już znaleźć tam wolne miejsce, ten tytuł umieściłabym w honorowym miejscu. By kiedyś móc zanurzyć się pomiędzy jego stronicami ponownie i przekonać się, jak wraz z upływem czasu zmieniam się ja i moje nastawienie do świata.
***
A trochę tak dziś wyglądał mój dzień:
Bo ostatni czas jest dla mnie pełen szczęścia. Zbieram kolorowe liście, znajduję czterolistne koniczyny, obrywam dziką różę. Rozmawiam, poznaję, czuję, potrzebuję, ufam, wierzę, kocham.
Kiedy nachodzi mnie widmo przyszłości-odsuwam je daleko, jak najdalej.
Odkrywam muzykę. Po raz pierwszy w całkowitej zgodzie z sobą. Bez presji-bo bez natrętnych myśli o fotografowaniu kogokolwiek, byle lepiej niż wszyscy.
Wątpiąca, ale z nadzieją.