No to mamy wakacje, nie?
Nie będą obfitowały w dalekie podróże. Nie polecę po raz pierwszy samolotem. Nie zrobię zdjęcia tej romantycznej kupie żelastwa w Paryżu.
Ale chciałabym trochę zaczarować te dwa miesiące. Wiecie, żeby było jak w dzieciństwie, kiedy sama świadomość, że właśnie trwają WAKACJE wywoływała ekscytację, dobry humor i uśmiech na twarzy.
Przede wszystkim, mój zeszycior będzie miał w tym swój udział. Ma przypominać, motywować, no i przede wszystkim być zbieraczem wspomnień.
A pomagać mi będzie projekt organizowany przez Nath.
Asekuracyjnie wybrałam sobie 13 przykładów, kilka pewnie zrealizuję nie jeden raz, niektóre są trudne i wymagają odwagi, inne wychylenia się odrobinę ze swej strefy komfortu, ale o to właśnie chodzi.
Poza tym, chcę spróbować wielu nowych rzeczy(jedzeniowo i nie tylko), odkrywać nowe miejsca-chociażby w mojej okolicy, poznawać, czytać, oglądać, być spontaniczną, kolekcjonować piękne momenty, uśmiechać się, śmiać, działać, bawić się, doświadczać, uczyć się, korzystać i kochać.
A Wy, planujecie coś szczególnego na te wakacje? Chcecie coś osiągnąć? Czegoś dokonać? Czy może po prostu odpocząć? :)
A teraz szybka zmiana tematu. Wspominałam Wam już, że w ramach współpracy dostałam dwa czasopisma do nauki języków i dzisiaj chciałabym przybliżyć nieco egzemplarz English Matters.(Francuska wersja czeka na swoją kolej, troszkę mnie odstrasza, bo mój poziom tego języka nie jest zbyt wysoki)
Magazyn jak zwykle podzielony jest na 7 działów, tym razem zdecydowanie najbardziej zainteresował mnie artykuł o języku, w tym numerze traktujący o onomatopejach. Chociaż zainteresował to niekoniecznie dobre słowo, bo przecież dźwiękonaśladownictwo nie jest moim hobby. Po prostu, był on dla mnie skarbnicą wiedzy o języku, o. Bo w życiu bym nie pomyślała, że gołąb robi "coo" a "purr" oznacza mruczeć, chociaż po dłuższym zastanowieniu wszystko się zgadza :D
"Prostitution in the World" w dziale People&Lifestyle był jednym z ciekawszych-momentami wywoływał niemałą konsternację. Znaczy nie wiedziałam, że w Niemczech prostytucja jest zarejestrowana jako normalny, legalny zawód w wszelkimi przysługującymi mu świadczeniami zdrowotnymi, etc. Aż sobie to wygoglowałam i poczytałam nieco więcej o tej regulacji prawnej. Poza tym mowa jest oczywiście o Amsterdamie i De Wallenn- słynnej dzielnicy czerwonych latarni (ej, nie wierzę, jest tam statua prostytutki z podpisem "Szacunek dla osób z całego świata, które pracują w branży seksu". Łał.)
Moim ostatnim faworytem jest tekst "Molecular Cuisine-a Blend of Technology and Emotion". Trochę o dziwactwach wielkich szefów kuchni, o sztuczkach, które pozwalają na odniesienie sukcesu w tej branży, ale głównie wyjaśnia ideę molekularnej kuchni, czyli takiej, która łączy w sobie wszelkie dziedziny nauki i kreatywność uzyskując przez to konkretne smaki w takich kombinacjach, jakich nigdy byśmy się nie spodziewali. Powstaje w ten sposób chociażby brzoskwiniowy kawior, homar pachnący rumiankiem lub makaron o smaku herbaty.
Artykuły jak zwykle są zróżnicowane zarówno pod względem językowym jak i tematycznym, dzięki czemu każdy odnajdzie coś, co będzie odpowiednie właśnie dla niego. Podtrzymuję więc swoje zdanie, iż English Matters jest świetnym sposobem na naukę języka :)
Dziękuję wydawnictwu za umożliwienie mi przeczytania tego numeru!
Nie będą obfitowały w dalekie podróże. Nie polecę po raz pierwszy samolotem. Nie zrobię zdjęcia tej romantycznej kupie żelastwa w Paryżu.
Ale chciałabym trochę zaczarować te dwa miesiące. Wiecie, żeby było jak w dzieciństwie, kiedy sama świadomość, że właśnie trwają WAKACJE wywoływała ekscytację, dobry humor i uśmiech na twarzy.
Przede wszystkim, mój zeszycior będzie miał w tym swój udział. Ma przypominać, motywować, no i przede wszystkim być zbieraczem wspomnień.
A pomagać mi będzie projekt organizowany przez Nath.
Asekuracyjnie wybrałam sobie 13 przykładów, kilka pewnie zrealizuję nie jeden raz, niektóre są trudne i wymagają odwagi, inne wychylenia się odrobinę ze swej strefy komfortu, ale o to właśnie chodzi.
Poza tym, chcę spróbować wielu nowych rzeczy(jedzeniowo i nie tylko), odkrywać nowe miejsca-chociażby w mojej okolicy, poznawać, czytać, oglądać, być spontaniczną, kolekcjonować piękne momenty, uśmiechać się, śmiać, działać, bawić się, doświadczać, uczyć się, korzystać i kochać.
A Wy, planujecie coś szczególnego na te wakacje? Chcecie coś osiągnąć? Czegoś dokonać? Czy może po prostu odpocząć? :)
A teraz szybka zmiana tematu. Wspominałam Wam już, że w ramach współpracy dostałam dwa czasopisma do nauki języków i dzisiaj chciałabym przybliżyć nieco egzemplarz English Matters.(Francuska wersja czeka na swoją kolej, troszkę mnie odstrasza, bo mój poziom tego języka nie jest zbyt wysoki)
Magazyn jak zwykle podzielony jest na 7 działów, tym razem zdecydowanie najbardziej zainteresował mnie artykuł o języku, w tym numerze traktujący o onomatopejach. Chociaż zainteresował to niekoniecznie dobre słowo, bo przecież dźwiękonaśladownictwo nie jest moim hobby. Po prostu, był on dla mnie skarbnicą wiedzy o języku, o. Bo w życiu bym nie pomyślała, że gołąb robi "coo" a "purr" oznacza mruczeć, chociaż po dłuższym zastanowieniu wszystko się zgadza :D
"Prostitution in the World" w dziale People&Lifestyle był jednym z ciekawszych-momentami wywoływał niemałą konsternację. Znaczy nie wiedziałam, że w Niemczech prostytucja jest zarejestrowana jako normalny, legalny zawód w wszelkimi przysługującymi mu świadczeniami zdrowotnymi, etc. Aż sobie to wygoglowałam i poczytałam nieco więcej o tej regulacji prawnej. Poza tym mowa jest oczywiście o Amsterdamie i De Wallenn- słynnej dzielnicy czerwonych latarni (ej, nie wierzę, jest tam statua prostytutki z podpisem "Szacunek dla osób z całego świata, które pracują w branży seksu". Łał.)
Moim ostatnim faworytem jest tekst "Molecular Cuisine-a Blend of Technology and Emotion". Trochę o dziwactwach wielkich szefów kuchni, o sztuczkach, które pozwalają na odniesienie sukcesu w tej branży, ale głównie wyjaśnia ideę molekularnej kuchni, czyli takiej, która łączy w sobie wszelkie dziedziny nauki i kreatywność uzyskując przez to konkretne smaki w takich kombinacjach, jakich nigdy byśmy się nie spodziewali. Powstaje w ten sposób chociażby brzoskwiniowy kawior, homar pachnący rumiankiem lub makaron o smaku herbaty.
Artykuły jak zwykle są zróżnicowane zarówno pod względem językowym jak i tematycznym, dzięki czemu każdy odnajdzie coś, co będzie odpowiednie właśnie dla niego. Podtrzymuję więc swoje zdanie, iż English Matters jest świetnym sposobem na naukę języka :)
Dziękuję wydawnictwu za umożliwienie mi przeczytania tego numeru!