Nadchodzi najpiękniejszy czas w ciągu roku. Zachwycamy się migocącymi światełkami, od tygodnia (ja dopiero od wczoraj!) słuchamy ulubionych (jaki jest Wasz??) hitów bożonarodzeniowych. Lukrujemy pierniczki, pakujemy prezenty, wyczekujemy ukochanego makowca babci. W naszej głowie po raz kolejny tworzy się wizja świąt idealnych. Świąt bez skazy, jak z obrazka. Jasne, może tak być - jeśli Wasze święta przebiegają w bajkowej harmonii - lucky you. Bo mnie trudno jest przypomnieć sobie końcówkę grudnia, która obyłaby się bez jakiegoś kryzysu, choćby najmniejszego. Rodzinne zgromadzenia, wizja końcoworocznego bilansu, stres, choć przecież właśnie teraz powinniśmy zbierać siły i odpoczywać... Na co uważać? Jak się przygotować? Chodź, zastanówmy się przez chwilę.
Zacznijmy od nastawienia. Bo, jak już wspomniałam, mamy taką tendencję, która w dalszej perspektywie staje się dla nas przykrością - oczekujemy, że będzie inaczej. Bo to przecież święta, więc musi być lepiej! Chcemy wierzyć, że na pewno tym razem, w te wyjątkowe dni, wszelkie rodzinne konflikty znikną, znajdziemy wspólny język z rodzicami, dziadek przestanie zadawać te swoje pytania, a mama nie będzie komentować Twojego wyglądu. Snujemy fantazje, że okres świąteczny zmieni wszystko na lepsze. Magia świąt, they say. Niestety - czas zmienić to przekonanie. Bo o ile bożonarodzeniowy klimat faktycznie wprawia w specyficzny nastrój, który sprzyjać może wzmacnianiu relacji, o tyle trzeba nam zachować rozsądek. I przyjąć odpowiedzialność za to, co MY zrobimy z tym czasem, nie zaś, co święta zrobią z nami.
Kluczowa będzie, jak w wielu innych sytuacjach, akceptacja. Tego, że jest jak jest. Święta nie zmienią ani Twoich rodziców, ani Ciebie jak za dotknięciem różdżki. Nie namawiam, oczywiście, do tego, by z obecnym stanem się godzić. Akceptacja nie jest temu równa. Jednak dzięki takiej postawie pełnej akceptacji, dostajemy możliwość działania i wprowadzania zmian drobnymi kroczkami. Tu i teraz, nie w wyimaginowanej, alternatywnej rzeczywistości.
Kiedy już uporządkujemy swoje oczekiwania i fantazje, czas na akcję. A raczej reakcję, bo często to właśnie w odpowiedzi na czyjeś słowa lub zachowania dostajemy szału (bo miało być inaczej, a on/ona znów zawalił i zrobił to samo) i nie jesteśmy w stanie pohamować smutku, gniewu czy rozczarowania. Przy stole padają pytania, na które nie mamy najmniejszej ochoty udzielać odpowiedzi, dotyka nas czyjś uszczypliwy komentarz lub postawa. Kumulują się emocje, tym bardziej, jeśli sami ze sobą mamy parę spraw niepoukładanych, a ktoś próbuje (często nieświadomie) w ten właśnie punkt uderzyć. Co robić? Czasem warto ustąpić. Nie ciągnąć tematu, przytaknąć, pójść dalej. Działa tylko wtedy, jeśli macie w sobie zgodę na takie ustępstwa, jeśli ten temat nie jest dla Was szczególnie ważną kwestią. I jeśli doskonale wiecie, że wszelkie próby tłumaczenia Waszego punktu widzenia kończą się awanturą. W innym wypadku, warto zastanowić się już wcześniej nad możliwymi rozwiązaniami tej dyskusji. Co takiego mogłabym powiedzieć, jak wytłumaczyć swoją decyzję czy przekonania, by wybrnąć w sposób jak najmniej zapalny? Złota zasada - bez agresywnych odzywek. Czasem wyjątkowo trudno jest utrzymać te pretensje na wodzy, ale głęboki oddech i przeformułowanie swej wypowiedzi (chociażby nie "TY mnie wkurzasz", ale "JA jestem wkurzona") może zdziałać naprawdę wiele.
Zbliżając się ku końcowi - bo postów gigantów nikomu się czytać nie będzie chciało - doceniajmy. Niech te świąteczno-rodzinne konfrontacje będą słodko-gorzką wskazówką, że NIC nie jest i nie będzie idealne, a w szczególności relacje rodzinne, ale nie ma tego złego, bo wiele się dzięki temu uczymy. Doceniajmy obecność, okazujmy zainteresowanie, wyrażajmy wdzięczność. Rozkoszujmy się chwilą dla siebie z najcudowniejszym smakiem herbaty (w mojej filiżance - Choinkowa słodycz, zielona z goździkami i marcepanem), która ukoi nerwy po stresującym dniu w rodzinnym gronie. Bądźmy obecni, by ten świąteczny czas nie przeciekł nam przez palce.
I nie zostawiajmy wszystkiego na ostatnią chwilę! U mnie prezenty już dawno załatwione, ale gdybyście Wy mieli jeszcze problemy, z całego serducha polecam ślicznie opakowane, niesamowicie pachnące świąteczne herbaty od Five o'clock, zajrzyjcie też tu, tu i tu po garść pomysłów.
Uśmiechajcie się dużo do wszystkich wokół! Ślę przedświąteczne uściski! <3
PS. Jeśli nie pojawia Ci się opcja komentowania - odśwież stronę. Jeśli wciąż nic...daj mi znać, a ja zjem tego wstrętnego Disqusa :(
PS. Jeśli nie pojawia Ci się opcja komentowania - odśwież stronę. Jeśli wciąż nic...daj mi znać, a ja zjem tego wstrętnego Disqusa :(