O matko.
Moje gardło umiera z powodu wczorajszej próby chóru, nie jestem w stanie nauczyć się podziału politycznego świata, z zerowego testu z chemii dostałam dwa, ale wciąż zdecydowanie podoba mi się w nowej szkole. To nic, że z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, iż moje świadectwo po gimnazjum miało czerwony pasek zupełnie bezpodstawnie. Staram się nie myśleć o przyszłości, bo wiem, że skończyłoby się to kolejnym dołkiem. Zdecydowanie wystarczy mi to, że przynajmniej dwa razy dziennie muszę skupiać większą uwagę na swoim ciele.
Dobra, dobra, dzisiaj outfit, bo S, podczas jednego z najlepszych dni tego roku, zgodził się zrobić mi zdjęcia. So, here we go.
stare, dziurawe buty noname+diy, spódnica-Nee Yorker, torba-Reserved, pierścionek-H&M, koszulka-odkupiona od O, h&m, sweterek-sh(h&m), pasek-sh
What I ate on Wednesday nie będzie w tym tygodniu, za to chciałam podzielić się z Wami przepisem na jesienne, cynamonowe ciasto, jak dla mnie idealne(chyba przyczynił się do tego fakt, wraz z kim zostało przygotowane :>)
Troszkę zmodyfikowałam TEN przepis.
- 2 szklanki mąki pszennej razowej
- 2 łyżki cynamonu
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 3 łyżki cukru trzcinowego
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 2 łyżki syropu klonowego
- 2 łyżki oleju
- 2 jaja
- 370 g jogurtu naturalnego
- kilkanaście śliwek
Wykonanie
Piekarnik nastawiamy na 175 stopni. Przesianą mąkę mieszamy z 1 i 1/2 łyżki cynamonu, proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną. W oddzielnym naczyniu dokładnie mieszamy ze sobą (a nie miksujemy) jaja, cukier trzcinowy, 1 łyżeczkę cukru waniliowego, jogurt, syrop klonowy i olej. Następnie łączymy ze sobą składniki suche z mokrymi i dokładnie je mieszamy przy pomocy łyżki. Masę przekładamy do wyłożonej papierem formy (średnica 21 cm) i ją wyrównujemy. Umyte śliwki osuszamy, przekrawamy na pół, usuwamy pestki i układamy okręgami na cieście. Całość posypujemy cynamonem. Pieczemy przez 40 minut. Po upływie tego czasu lekko uchylamy drzwiczki piekarnika i pozostawiamy w nim ciasto do ostygnięcia.
A teraz już się z Wami żegnam i przepraszam, za tygodniową nieobecność na blogu, niestety, nie mogę obiecać poprawy ze względu na sprawy szkolne :C
Trzymajcie się! :*
xoxo,
N