A jak się czuję jako siedemnastolatka? Nieporadnie. Panna J dobrze to ujęła-to moje ciało ma 17 lat. Duchem jestem nieco młodsza, co zresztą zapewne każdy potrafi wnioskuję zarówno z mego zachowania jak i wyglądu. Brak mi obycia, brak mi doświadczeń. Chociaż nie powinnam narzekać, bo pod względem nieśmiałości jest zdecydowanie lepiej niż było kiedyś! I to jest zdecydowanie jeden z pozytywnych rezultatów pobytu w szpitalu, który jednakże muszę wciąż rozwijać i nie pozwolić mu na zatarcie się.
A do prezentów nawiązując...w którymś z grudniowych postów pokazywałam książkę, którą dostałam na święta od A. Chciałam przedstawić Wam moją opinię na jej temat :)
„Nie patrz na innych z lękliwym podziwem i nie próbuj ich naśladować. Nikt nie może być tobą z tak dobrym skutkiem, jak ty sam. Pamiętaj też, że większość ludzi, pomimo pewnego siebie wyglądu i sposobu bycia, często jest równie przestraszona jak ty i tak samo wątpi w siebie.”
Nieźle mi namieszała w głowie ta książka, to fakt. Sama nie wiem co myśleć o przedstawionych w niej sposobach na przemienienie swego dotychczasowego życia. Czy to możliwe, by samo to jak postrzegamy pewne sprawy miało aż tak ogromne znaczenie i wpływ na powodzenie podejmowanych przez nas czynów. Przyznam szczerze, że mimowolnie zaczęłam wypróbowywać metody pana Peale, nawet te, które zawierają w sobie modlitwę, mimo iż w kwestii wiary wciąż nie jestem stuprocentowo pewna. I z przerażeniem stwierdzam, że wizualizacja sytuacji przebiegającej tak, jakbym tego chciała, połączona z wiarą w to, że tak naprawdę się stanie, a do tego odmówienie krótkiej modlitwy już dwa razy poskutkowało. Oczywiście, że w grę wchodzi czysty przypadek, lecz co mi szkodzi wypróbować pozytywnego nastawienia przez dłuższy okres czasu? Inną lekcją, którą wyciągnęłam z lektury jest zdanie sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ na stan fizyczny mają negatywne emocje i uczucia. Nie potrafimy sobie z nimi poradzić, co prędzej czy później spowoduje uszczerbek na zdrowiu, gdyż ciało i dusza są, niestety, bądź stety, ściśle połączone. Niektóre z podanych przez autora przykładów, które rzekomo miały miejsce w rzeczywistości, wywołały mnóstwo podejrzeń i wątpliwości. Bo przecież życie byłoby zbyt piękne, gdyby każdy, kto tylko zmieni swe nastawienie i będzie szczerze wierzyć w siebie i spełnienie swoich marzeń dochodził do wyznaczonych sobie celów i osiągał wszystko, co tylko zechce. Z drugiej strony jednak, niewielu ludzi potrafi patrzeć na świat w ten sposób-wciąż narzekamy, nie potrafimy docenić tego, co posiadamy, brak nam wiary, a przede wszystkim nie wszystkie nasze pragnienia są dobre i twórcze. Nie wiem, nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, czy Norman V. Peale ma rację, ha, gdybym tylko było mi dane dowiedzieć się tego, lub co więcej faktycznie i poważnie doświadczyć znaków potwierdzających prawdziwość tych sposobów, nie zwlekałabym ani minuty dłużej, lecz pragnęłabym powiadomić o tym jak największą liczbę osób. Na dzień dzisiejszy nie pozostaje mi jednak nic innego, jak dalsze ćwiczenie pozytywnego podejścia, bo z pewnością trochę czasu zajmie mi oduczenie się zasady "spodziewaj się najgorszego, a się nie rozczarujesz"..Wiele trafnych spostrzeżeń zawiera w sobie "Moc pozytywnego myślenia", jak chociażby cytat, który widnieje na samym początku recenzji. Chociażby dla nich samych warto było tę pozycję przeczytać.
___________________________________________________________________________
Och, Pretty little liars, chyba jednak Glee nie jest na pierwszym miejscu, lecz będzie eqsequo, założę się też, że gdybym zaczęła nadrabiać teraz odcinki Gossip Girl, również uplasowałaby się na tym miejscu. Chociaż to już nie ta sama stara, dobra plotkara co kiedyś. Chyba nie powinnam oglądać serialów, bo mam tendencję by porównywać swoje życie do takiego, jakie wiodą bohaterowie główni... A do tego PLL niosą ze sobą tyle wspomnień...
Aaaa, ferie mi się kończą, powrót do rzeczywistości będzie brutalny... Chcecie może w kolejnym poście coś niecoś odnośnie mego kolejnego sposobu na naukę języków, what do you think about it?
Siódmy odcinku witaj! ♥