W krakowskich szkołach(nie wiem, jak jest gdzie indziej) panuje tradycja, że trzecie klasy gimnazjum organizują sobie wycieczkę do Auschwitz. Jednakże, nasza wspaniałomyślna wychowawczyni uznała, iż nie jesteśmy wystarczająco dojrzali, ale dziś mogę powiedzieć, że cieszę się z jej decyzji. Jakoś nie wyobrażam sobie zwiedzania tego miejsca z byłą klasą. Dobrze się złożyło, bo nie tylko ja chciałam tej wycieczki, niektórzy wyrazili chęć by pojechać tam po raz drugi, inni również nigdy tam nie byli. Reasumując, w czwartek, dzień przed ukończeniem pierwszej klasy liceum, na własne oczy ujrzałam obóz koncentracyjny w Oświęcimiu.
Już na samym początku wiedziałam, że trafiliśmy na wspaniałą panią przewodnik, która swoim głosem oraz opowieścią budowała niezapomniany, niezwykły nastrój, oddający ducha tego miejsca.
Mogłabym opowiedzieć Wam wiele...Ale o wiele lepiej będzie, jeśli sami tam się znajdziecie. Tylko wtedy będziecie w stanie poczuć to miejsce całym sobą. Mimo wszystko, chciałabym przytoczyć Wam fragmencik historii wiążący się z miejscem przedstawionym na zdjęciu. Przed słupkami, które widzicie po lewej stronie fotografii, znajdowała się tabliczka z napisem "Halt! Stój!". Wyznaczała ona strefę, której pod żadnym pozorem nie wolno przekraczać. Jeśli ktoś z więźniów znalazłby się na tym skrawku trawy, SS-man pilnujący ogrodzenia ma obowiązek zestrzelić go z swojej wieży. To jeszcze nic, bo jak na razie wszystko odbywa się zgodnie z regułami. Ale jak wszystkim nam wiadomo, ludzie potrafią być bezlitośni. I tak, aby otrzymać kilka dni wolnego lub butelkę wódki, strażnicy z wież umawiali się z tymi, którzy pełnili wartę wewnątrz obozu. Porywali oni czapki mężczyznom i rzucali je na zakazany teren. Wiadomo, każda rzecz była cenna, zwłaszcza w zimie, niektórzy więc zapewne skusili się i sięgnęli po swoje, za co przypłacili życiem. W zamian za jednodniowy urlop.
Całodzienne apele w czterdziestostopniowych upałach, stracenia na szubienicy, które wszyscy dokładnie musieli oglądać, zimą-odmrożenia, hipotermia, bose stopy.
Śmierć. Wszędzie śmierć, w każdej parze oczu wygląda, a wszystkie fotografie były przecież robione na samym początku. Wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach, wolę jednak nie wiedzieć, w jakim stanie byli ci młodzi ludzie później...
Pozwólcie, że wszystkich tych,którzy cierpieli głód(czyli wszystkich)uczczę ciszą i brakiem komentarza w tym miejscu...
Birkenau pokazuje ogrom i skalę, na jaką rozgrywały się te okrutne wydarzenia. Ogromna połać, setki baraków, po których dzisiaj zostały już tylko kominy. A wszędzie tam, gdzie dziś rośnie trawa, leżało błoto. Smród, nędza, rozprzestrzeniające się choroby. A torami toczy się kolejny pociąg ze skazańcami...
Setki ludzi wieziono w bydlęcych wagonach, lecz może ci, którzy zginęli już podczas transportu mieli szczęście...? Nie musieli przechodzić selekcji. Nie byli okłamywani. Nikt nie obiecywał im kąpieli, spotkania z rodziną, ręką wskazując kierunek, gdzie w rzeczywistości znajdowały się komory gazowe.
Zasypiasz z chlebem pod głową, nie posiadając się z radości, iż kolejnego dnia będziesz mógł zamienić je na buty! Rankiem budzisz się ze spuchniętą wargą, pogryzionym policzkiem. Gorączkowo sięgasz za głowę, jest! Nikt nie zabrał Ci chleba. Podnosisz go...lekki. Nie płaczesz, brak ci łez. Przecież już wcześniej dobrze wiedziałeś, że tak to się skończy. To tylko chwilowy przebłysk nadziei zaślepił i zamroczył Twój umysł. A swoją rzeczywistość dzielisz przecież wraz z szczurami...
A głupota ludzka nie zna granic. Nawet w takim miejscu...Idealnym do wyznawania sobie miłości i rysowania nazistowskich znaczków, nieprawdaż?
Pani przewodnik poleciła nam również kilka książek i dwa filmy, które oczywiście skrupulatnie zapisałam i z pewnością się z nimi zapoznam. Chcę znać te przerażające historie, chcę móc przekazywać je dalej. W hołdzie wszystkim Polakom, Żydom, Romom i każdej innej narodowości, która oddała krwawy plon na ręce Niemców w latach czterdziestych.