120
Is this the real life?
Is this just fantasy?
Caught in a landslide, no escape from reality.
Open your eyes, look up to the skies and see.
No i mamy zimę. W sam raz na święta. Szkoda, że nie te, co trzeba.
Nie rozpaczam, mogło być gorzej. Owszem, bardzo chciałabym móc schować kurtkę zimową na dno szafy, bo naprawdę za nią nie przepadam, ale cierpliwie czekam. Wiosna nadejdzie, prędzej czy później. A wraz z nią słoneczne uśmiechy, ciepłe słowa niesione wraz z przyjemnym wietrzykiem, charakterystyczny zapach kwiatów zaglądających nieśmiało zza zieleniejącej trawy i cichutkie trele ptaków, które tak ciężko usłyszeć tutaj, w mieście.
Uczę się wiary.
W bezinteresowność i dobroć człowieka i w to, że jestem warta tego wszystkiego, co posiadam. Nie chcę już czuć się zagrożona i drżeć o każdego bliskiego w obawie, że to właśnie jutro skończy się sielanka i zostanę sama, bo wszyscy dostrzegą to co najgorsze we mnie i uświadomią sobie, iż nie chcą mieć z taką osobą nic wspólnego.
Będę się starać, obiecuję.
Jedno z najlepszych śniadań. Do powtórki! Zwłaszcza wtedy, jak już zacznie się sezon owocowy...W przyszłym roku już nie popełnię tego samego błędu i zamrożę duuuuużo owoców!
Omlet z kaszy manny z dżemem z owoców leśnych i serkiem mocarz, inka korzenna
Przepis na jedną porcję:
jajko
4 łyżki kaszy manny
pół szklanki mleka
łyżka mąki pełnoziarnistej
łyżeczka cukru trzcinowego
Kaszę gotujemy na mleku tak, by była dość gęsta. Następnie łączymy ją(mikserem) z żółtkiem jajka, mąką i cukrem. Białko ubijamy na sztywną pianę, dodajemy do masy i mieszamy łyżką. Smażymy z obu stron na małej ilości tłuszczu(u mnie olej).
Film ten oglądałam już jakiś czas temu...jednakże muszę go opisać, byście również mieli okazję go poznać i koniecznie obejrzeć
. Les Miserables-Nędznicy
Musiałam zobaczyć go w kinie! A decyduję się na to naprawdę rzadko, jedynie w sytuacji, kiedy na jakiejś produkcji bardzo mi zależy i koniecznie chcę ją obejrzeć w czasie najbliższym. O powyższym musicalu słyszałam dużo wcześniej, zanim świat dowiedział się o planowanej wersji kinowej. A wszystko dzięki Glee i wspaniałej Lei Michele, która to po mistrzowsku wykonała "On my own". Piosenka ta towarzyszyła mi w wielu złych chwilach, doskonale opisywała moje uczucia i może dlatego, ze względu na sentyment, tak bardzo niecierpliwie czekałam na premierę Les Mis.
To było coś. Naprawdę. Przez całe dwie godziny i czterdzieści minut jak zaklęta wpatrywałam się w ogromny ekran, na którym ważyły się losy XIX-wiecznej Francji i bohaterów, którym los nie szczędził trudności. Pierwsza rzecz, która wzbudza zachwyt to scenografia i charakteryzacja idealnie oddająca charakter całej historii. Gra aktorska! Anne Hathaway nie bez powodu zgarnęła Oscara za rolę Fantine. Jej wersja "I dreamed a dream" poruszyła chyba nawet najbardziej zatwardziałe serca. Owszem, nie zaśpiewała tej piosenki perfekcyjnie pod względem technicznym. Ale to nawet lepiej! Drgania, płacz i emocje, które z siebie wykrzesała podczas odgrywania tej sceny dały niesamowity efekt końcowy.
Chociaż głównym wątkiem "Nędzników" jest odkupowanie win Jeana Valjeana, opowieść ta ukazuje przede wszystkim miłość. Do ojczyzny, do dziecka, do Boga. Dlatego właśnie każdy z nas jest w stanie wyłapać coś dla siebie z tego dzieła. Koniecznie muszę wspomnieć o Helenie Bonham Carter i Baron Cohen, którzy bawili się przednio, podzielili się z nami swoim barwnym światem francuskiej biedoty, która, bądź co bądź, może wieść radosne życie, potrzeba jedynie odpowiedniego nastawienia. Niestety, Amanda Seyfried mnie zupełnie nie przekonała. Uważam, że można było poprowadzić postacią Cosette lepiej. A szkoda, bo ze swoją uroczą buźką i talentem wokalnym(udowodnionym chociażby w Mamma Mia!)miała do tego warunki.
Les Miserables, jak to pięknie brzmi. Jeden z faworytów wśród(niewielu) filmów, które miałam okazję obejrzeć. Naprawdę warto poświęcić swój czas dla tej produkcji.
A w związku z powyższym, po raz kolejny się kompromituję-cóż, trudno, robię to na własne życzenie.
Uwielbiam tą piosenkę, uwielbiam ją śpiewać. I właśnie dlatego dzielę się z Wami moim wykonaniem, które oczywiście nie umywa się do żadnej broadwayowskiej/filmowej/jakiejkolwiek innej wersji. Ale jest moje, a ja chcę je Wam pokazać i już.
Ciężki tydzień mnie czeka. Jeśli tylko nie dam wygrać lenistwu i złym myślom o niepowodzeniu-jestem w stanie sobie poradzić. Nie dam się matematyce, nie dam się fizyce, nienienienie...
(+mam instagrama! po lewej, klikając na znaczek, możecie odwiedzić mój profil :))