Czemu nie będę dobrym studentem i dlaczego mnie to zupełnie nie obchodzi?


Wrzesień mknie nieubłaganie, nic dziwnego więc, że zdarza mi się pomyśleć od czasu do czasu(średnio co godzinę) o październiku i wszystkim co z tym związane. I wszystko byłoby naprawdę super, bo ja z tych(naiwnych?), co cieszą się na myśl o studiach-przynajmniej na razie, dopóki nie wiem jak faktycznie będzie, moje wyobrażenia są raczej pozytywne. Bo przecież będę się uczyć tego, czego faktycznie chcę(w większości).
Wracając do podjętej myśli, jak zwykle urwanej w połowie-wszystko byłoby super, gdyby nie kilka drobnych, acz nadzwyczaj upierdliwych myśli. 
Bo wiecie. Mówiąc wprost. Jestem inna. (No co ona nie powie,)
Już tłumaczę, a przynajmniej próbuję. 

Pierwsza zaczęła nawiedzać mnie myśl, że przecież ja nie piję. Lubię wino, lubię ciekawe smaki alkoholi, ale tolerancja na trunki jest w moim przypadku bardzo nieduża. Może moje ciało chce mnie chronić przed skutkami nadmiernej ilości tychże, może mam po prostu pecha, a może jestem niewprawiona-who cares. Nie mogę i już. Dyskwalifikuje mnie to automatycznie z wielu, cóż, spotkań towarzyskich opartych głównie na smakowaniu alkoholu. Wolę jednak wypić jedno piwo(somerka, wiadomo)z kimś, z kim równocześnie mogę pogadać i zwyczajnie pobyć.
Druga myśl-no pięknie. Przecież ja za imprezami nie przepadam. Te odbywające się w jakimś celu owszem, te wśród bliskich znajomych również, ale...cholera, wolę wydać tę kasę na żarcie w jakiejś nowej knajpce. Iść na spacer z aparatem. I nie zarywać nocy każdego piątku, bo lubię jeść wczesne śniadanie w towarzystwie słońca budzącego się do życia.
I wiecie co jeszcze? Lubię się uczyć. Niektórych to może przerażać, ale tak. Tak jest. Potwierdzone info.
T właśnie myśli zaczęły kreować wizję Natalii, która będzie samotnikiem rodem z czasu, kiedy świadomie izolowała się od wszystkich, tym razem jednak to nie ona podejmie tę decyzję, lecz nikt nie będzie chciał zawrzeć z nią znajomości w powodów wyżej wymienionych.

Jak wspaniale, że mam mądrych znajomych, którzy delikatnie uświadomili mnie o nieco odmiennej rzeczywistości.
Mogę sobie pić wciąż ten sam kieliszek wina, podczas kiedy ktoś inny kończy 0,5. Mogę nie zgodzić się na powrót z imprezy o 4 nad ranem. 
A przede wszystkim muszę zostać w zgodzie ze sobą, bo zmiana na siłę i wbrew wszystkiemu nie ma najmniejszego sensu.
I nie, nie zostanę odrzucona przez wszystkich dlatego, że mam inne poglądy i przeświadczenia. A Ci, którzy na tej podstawie oceniają, raczej i tak nie są ludźmi, jakimi chcę się otaczać. 

Dlatego będę dobrą sobą i dlatego zupełnie nie obchodzi mnie, że nie będę dobrym stereotypem studenta :)

Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe