269
Porywam się na niezwykle trudny temat, zdaję sobie z tego sprawę doskonale. Lecz jednak piszę, bo mam misję. Misję dziękczynną, choć poniekąd również i nastawioną na zysk własny.
Chcę pisać o kobiecości.
Poświęciłam temu tematowi jeden post, ponad rok temu, zapewne wspominałam też o nim wielokrotnie także w innych momentach. Teraz jednak chciałabym skupić się na nim bardziej. Dogłębniej. Bo niezwykła złożoność cechuje to pojęcie. Kryje się pod nim cała paleta barw, od najgłębszej czerni, po nieskazitelną biel. Niestety, albo i na szczęście-barwy te nigdy nie występują oddzielnie-mieszają się jak tylko im się podoba. Stąd nasza "uciążliwa"(kto tak powiedział?)natura.
Jak najlepiej rozpocząć cykl postów poruszających tak rozległy, często intymny, czasem drażliwy temat?
Obietnicą.
Obiecuję Wam, że droga w poszukiwaniu kobiety-cokolwiek to słowo dla Was oznacza-jest warta włożonego w nią trudu. Obiecuję, że każda z Nas, bez wyjątku, na to zasługuje. Obiecuję, że każde staranie przyniesie efekt i nowe doświadczenie. I wiedzcie, że nie jesteście w tym same.
Pewnego dnia opowiem Wam swoją historię naznaczoną poszukiwaniem(a początkowo usilnym odpychaniem się rękami i nogami). Może ona również w pewien sposób pomoże i naprowadzi Was na właściwą(bo własną) ścieżkę.
Wyczekujcie kolejnego wpisu-dziś to tylko zapowiedź, niewiele wnosząca do tematu :)
Przy okazji nieco informacyjnego charakteru wpisu-niedługo rozpoczynam dokumentowanie swojego #100happydays zainspirowana lekturą Mateusza Grzesiaka. Zastanawiam się, w jaki sposób najlepiej przedstawiać Wam efekty-każdego dnia na instagramie, czy w tygodniowych podsumowaniach na blogu-co myślicie? :)
0 komentarze
It means a lot, thank You!