XVI
Zdecydowanie nie lubię chemii. Bardzo, bardzo, bardzo nie lubię. Geografii również. Zaraz muszę powracać do książek, później trzeba ogarnąć bałagan, który zdążył pojawić się w moim pokoju od weekendu(skutek porannego pośpiechu, albo i lenistwa, po prostu), następnie zażyję długiej, odprężającej kąpieli z książką i położę się spać. Mniej więcej tak wygląda mój typowy dzień tygodnia. Z tym, że nie zawsze mam czas na długie wylegiwanie się w wannie, niestety.
Dzisiaj króciutka, mini recenzja. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tego, iż ta notka nie będzie zbyt, hm, obszerna? Zwięźle i na temat, o.
"Śniadanie.." to klasyka literatury XX wieku. Przyznaję, iż najpierw obejrzałam ekranizację, z udziałem przecudownej Audrey Hepburn, która swoją drogą spełnia moje wyobrażenie Holly Golightly. Dopiero całkiem niedawno udało mi się pożyczyć książkę od koleżanki. Byłam jej bardzo ciekawa i liczyłam na to, że mnie nie zawiedzie. Holly prowadzi życie "na walizkach" i poszukuje swego miejsca na Ziemi, gdzie będzie czuła się równie wspaniale co u Tiffany'ego. Jest kobietą niezależną, łamie wiele serc, nigdy nie robi niczego wbrew sobie. Powieść jest pisana z perspektywy przyjaciela panny Golightly, Paul'a, do którego bohaterka zwracała się imieniem swojego brata. Książka ukazuje iż przyjaźń między kobietą a mężczyzną rzadko się sprawdza. "Fred" zrobiłby dla Holly bardzo wiele, czego o naszej kochanej "szczerej blagierce" powiedzieć nie można.
Moja ocena: 7/10 Książka jest lekka i przyjemna, a jako że film pokochałam, utwór Trumana Capote nie był w stanie mi się nie spodobać.Nie zgadzam się z każdym, kto uważa, że panna Golightly jest głupiutka i pusta. Wręcz przeciwnie, Holly to sprytna i zaradna kobieta.Kończąc opowiadanie, byłam zawiedziona i czułam niedosyt. Halo, ja chcę jeszcze! Fakt, że miłość "Freda" nie została odwzajemniona w sposób taki jak w filmie porusza wyobraźnię i wzbudza więcej emocji. Chociaż przyznaję, że brakowało mi słynnej sceny pocałunku w deszczu. :)
Koniecznie muszę obejrzeć więcej filmów z Audrey w roli głównej, do tej pory widziałam jedynie "My fair lady" i "Śniadanie", właśnie. Panna Hepburn była wybitną, niepowtarzalną aktorką. A do tego niesamowicie śliczną kobietą. Nie uważacie?
19 komentarze
Zapowiada się ciekawie więc jak tylko będę miała trochę czasu, czemu nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Tak Ci zazdroszczę, że już ją czytałaś! Bardzo chcę przeczytać książkę i obejrzeć film, ale niestety nie wiem, kiedy będzie to możliwe... Fajna recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam ksiązki, ani nie oglądałam filmu. Ale lubie te klimaty więc w przysżłości to zrobię ^^
OdpowiedzUsuń"Śniadanie u Tiffany'ego" już od dawna chciałam przeczytac i obejrzeć, jednak zapominało mi się o nim, dlatego dziękuję, że mi przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie była piękna :-) A do chemii również nie pałam gorącym uczuciem ^^'
OdpowiedzUsuńmiałam zamiar przeczytać tę książkę , ale kilka osób mi odradziło ;]
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Audrey <3
OdpowiedzUsuńpewnie ja tez nie będę lubiła chemii jak będę w gimnazjum:D
OdpowiedzUsuńFajny blog + obserwuję. ;-)
OdpowiedzUsuńchcę przeczytać-później obejrzeć, ale nauka nie pozwala mi na nic.
OdpowiedzUsuńWitam w klubie, również nienawidzę Geografi i Chemi, na szczęście w tym roku mi odchodzą :) Obserwujemy? :)
OdpowiedzUsuńKlasyka. : ) Uwielbiam i Holly i Audrey : )
OdpowiedzUsuńpowiem tak.. całe gimnazjum myślałam, że pójdę na humana.. lubiłam chemię, geografię ale nie wiązałam z nimi przyszłości, do biologii też jakoś się nie przykładałam w sumie to nie lubiłam jej .. miesiąc przed wyborem szkoły wpadłam na to by iść na biol chem i jestem bardzo zadowolona. mamy urozmaicone zajęcia wyjazdami na prelekcje, mikroskopy.. nie jest mi tu ciężko.. myślę, że to zasługa gimnazjum z jakiego się wychodzi i też podejścia nauczycieli z lo.. z chemii mamy wszystko zapowiadane, nie pytają nas z geografii tak samo a biologia to już wgl cudownie bo testy obejmują jeden temat :)
OdpowiedzUsuńja takze nie lubie tych przedmiotow -_-. film ogladlam, lecz nie czytalam ksiazki ;)
OdpowiedzUsuńObejrzałam chyba wszystkie z Audrey, a na pewno bardzo dużo. Mama ją uwielbia i z racji na nią, mamy wiele filmów z Hepburn w domu. (:
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię geografie ;)
OdpowiedzUsuńJeśli miałabym wybierać między chemią a geografią... Geografię uznałabym za zdecydowanie gorszą. Po prostu nie mam do niej głowy, może nie chcę mieć.
OdpowiedzUsuńTę książkę mam za sobą, i przyznam, iż żywię do niej podobne uczucia. Lekka, od, na wolne popołudnie. Miła odskocznia od kryminałów czy książek psychologicznych.
Aaaaghhh, takie zdjęcia przed obiadem - nie masz litości! ;)
OdpowiedzUsuńA można spytać, co kupiłaś? :)
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!