XII

Wczorajszy dzień nie był stracony, wysprzątałam prawie cały dom, odrobiłam zadania, udałam się na wyprawę do Lidla i Kauflanda i odwiedziłam dziadków-lubię to! Dzisiaj czeka mnie nauka i ostateczne regenerowanie sił przed nadchodzącym tygodniem. Damy radę! Do świąt zostało już tylko 34 dni!
A dzisiaj recenzja "Trzynastu małych, błękitnych kopert" :)



Zdziwiłam się, znajdując tę książkę w szkolnej bibliotece. Została przecież wydana stosunkowo niedawno, a pewnie wielu z Was doświadczyło, co znaczy słabe zaopatrzenie biblioteczki szkolnej. Słyszałam wcześniej o tym tytule, okładka przyciągnęła mój wzrok, a opis z tyłu książki zaintrygował. Byłam przekonana, że czeka mnie coś wyjątkowego, miałam więc dość duże wymagania wobec tejże powieści. Ze smutkiem przyznaję, że nie spełniła ona moich oczekiwań w stu procentach.
Wszystko zaczyna się od tajemniczego listu, nadanego przez zmarłą trzy miesiące wcześniej ciotkę Peg, który zrobił spore zamieszanie w życiu siedemnastoletniej Ginny. Gra z dzieciństwa "Dziś mieszkam w..." wkrótce przestanie być zabawą i zmieni się w prawdziwe podróżowanie. Jak nieśmiała, niedoświadczona i odrobinę płochliwa dziewczyna ma poradzić sobie w wielkim świecie bez pomocy językowych, przewodników, elektroniki kontaktu z przyjaciółmi i gotówki? Polegać ma jedynie na wskazówkach zapisanych przez Peg. Londyn, Paryż, Amsterdam, Kopenhaga...to tylko kilka z wielu wspaniałych miejsc, które odwiedziła Ginger podczas swej przedziwnej, samotnej podróży. Jak wiele może się zmienić w życiu nastolatki podczas kilku tygodni? W tym przypadku-naprawdę dużo, o ile nie wszystko.
Akcja toczy się bardzo szybko, z każdym działem odkrywamy nową tajemnicę, przeżywamy inną przygodę. Razem z Ginny podążamy śladem Ciotki Uciekinierki, by dowiedzieć się, jaki jest ostateczny cel tej wyjątkowej wyprawy. Fabuła mogłaby być naprawdę dobra, nigdy wcześniej nie spotkałam się z podobnym pomysłem. Jednakże czułam niedosyt, czegoś mi brakowało. Zaczytywałam się w kolejnych stronach, oczekując następnej błękitnej koperty, nowej wskazówki i porady, ale mimo wszystko po zakończeniu powieści, odłożyłam ją odrobinę niezadowolona z poczuciem, że można było rozegrać to lepiej. Postać, dla której Ginger straciła głowę irytowała mnie swoją postawą wobec głównej bohaterki, jak i nastawieniem do życia. Zafascynowana byłam natomiast Peg i żałuję, że poznać ją mogłam jedynie przez wspomnienia i listy. Stylowi Maureen Johnson nie mam nic do zarzucenia, książkę czyta się szybko i momentami trudno się od niej oderwać. Żałuję, że nie mogę szczerze i z czystym sercem ocenić jej maksymalną ilością punktów, aczkolwiek szczerze polecam przeczytanie "Trzynastu małych, błękitnych kopert" jako odskocznię od codziennej monotonii.
Moja ocena: 7/10

Chciałabym też polecić Wam pewien serial, za który mam zamiar się zabrać w ferie świąteczne/jak tylko znajdę odrobinę wolnego czasu.
The Lying Game

Emma dowiaduje się, że ma siostrę - bliźniaczkę, która w przeciwieństwie do niej została adoptowana przez zamożne małżeństwo i najwyraźniej wiedzie idealne życie. Po pierwszym spotkaniu Sutton namawia Emmę, żeby przez kilka dni ją udawała, gdy tymczasem ona będzie szukać ich biologicznej matki. Początkowe podescytowanie przygodą zmienia się w przerażenie, gdy Emma zdaje sobie sprawę, że Sutton zaginęła i może mieć kłopoty. Emma musi zdecydować, czy wyjaśni przybranym rodzicom siostry sytuację i zaryzykuje własne bezpieczeństwo, żeby ją odnaleźć i żeby poznać prawdziwy powód, dla którego zostały w dzieciństwie rozdzielone.
 Czytałam wiele pochlebnych opinii na jego temat, dodatkowo przekonuje mnie fakt, iż wyreżyserowała(?) go Sara Shepard, autorka Pretty Little Liars. Może ktoś z Was już oglądał kilka odcinków tego serialu i podzieli się swoją opinią? Byłabym bardzo wdzięczna :3

Na następny raz postaram się przygotować post bardziej kulinarny c:
Miłej i spokojnej niedzieli!
xoxo,
N

Spodoba Ci się również

8 komentarze

  1. Czytałam tą książkę jakieś dwa lata temu i pamiętam, że bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam tę książkę, bo 7/10 to wcale nie jest zła ocena, można powiedzieć, że bardzo dobra. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja, ale także kilka opinii napisanych przez innych.

    Jak zauważyłam, wszyscy skarżą się na "sympatię" Ginny. Nikomu nie pasuje jego charakter i traktowanie dziewczyny. Kiedy przeczytam książkę, sama się dowiem o co chodzi ;)

    Słyszałam o tym serialu, ale nigdy nie miałam dość czasu, by dokładnie przyjrzeć się opisowi i recenzjom. Obecnie oglądam "Pamiętniki Wampirów" i "The Secret Circle" (obydwa seriale są na podstawie książek L. J. Smith). Jest tyle ciekawych produkcji do zobaczenia, a ja nie mam na nie wszystkie czasu :( No cóż, może w święta uda mi się trochę nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak miło, że podałaś ilość dni do Świąt. jakoś mi milej na duchu, kiedy pomyślę, że z tych 34 dni, odliczając weekendy, zostanie trochę mniej.

    ale tak jak mówimy - nie śpieszmy się, najpiękniej czekać :-)

    ps nienawidzę weekendów za to, że cały czas myślę, co trzeba zrobić do szkoły :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. te 34 dni na pewno szybko zlecą :D

    OdpowiedzUsuń
  5. coraz blizej te swieta, te dni zleca baardzo szybko :D . ten serial moze byc fajny, w szczegolnosci ze ta sama rezyserka co preetty ktora uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obejrzałam cały pierwszy sezon The lying game i już czekam na kolejne - serial na początku nie wydaje się być taki fajny, ale można się łatwo wciągnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O, ten serial wydaje się być całkiem ciekawy. ;] Podobnie jak książka.

    Nie mogę uwierzyć, że do świąt już tak niedaleko <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ksiązce mówię dziękuję ale co do serialu nie mówię nie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe