Prawo przyciągania tableta
Wiecie co, hipokryta ze mnie.
Pisząc ostatniego posta nie byłam całkowicie fair zarówno w stosunku do Was jak i do siebie, o czym w sumie wspomniałam w którymś nawiasie. Ale postanowiłam nieco rozwinąć ten aspekt. Dla własnego dobra.
Moją największą zmorą jest mój tablet. Często mam wrażenie, jakbym podlegała jakieś specjalnej sile przyciągania, której nie sposób się oprzeć.
Zdecydowanie największy problem mam wtedy, kiedy muszę się uczyć pod presją. Przygotowywałam się na dwa kolokwia, materiału było sporo, ale gdybym się faktycznie mocno skupiła, nie musiałabym tej nauki rozciągać na całe dnie. Ale nie. Co rusz przerywała mi paląca potrzeba zajrzenia do tego ustrojstwa tabletem zwanego. To nie jest tak, że ja chcę. Ja czuję, że muszę. A z tym wiąże się jeszcze poczucie rezygnacji i kapitulacji wobec materiału, który obecnie usiłowałam opanować.
I tworzy się piękna pętla.
Nie chcę tak. To trochę przerażające, że kontrolę nade mną przejmuje Tablet Wszechmocny, wraz ze swoją całą zawartością. Bo co z tego, że w autobusie namiętnie nie przeglądam instagrama, skoro robię to w domu, wtedy, kiedy zdecydowanie robić tego nie powinnam. I to co 5 minut.
praca Antoine'a Geigera |
Czas najwyższy ten okropny nawyk ze swego mózgu wyrzucić. Na dobre.
Nie będę ustalać żadnych konkretnych zasad, bo chyba nie o to chodzi, by z zegarkiem w dłoni odmierzać czas-to chyba byłoby jeszcze bardziej chore.
Chcę po prostu świadomie i z pełną odpowiedzialnością korzystać z tableta, który zamiast mi służyć, w ostatnim czasie był raczej powodem frustracji.
Ilekroć więc zechcę po niego sięgnąć, by odświeżyć snapa czy zajrzeć na pocztę-zatrzymam się na moment i odtworzę w pamięci, ile minut temu robiłam to samo. Wrócę też do swojego postanowienia bycia offline przed zaśnięciem, a także dorzucam zakaz sięgania po tableta zaraz po przebudzeniu. (Moje czytelnictwo znacznie na tym zyska.) A przede wszystkim wspomniana wyżej świadomość, bo chyba właśnie ona jest kluczem do równowagi.
Podejmujecie się tego wyzwania razem ze mną? A może chcecie podzielić się własnym doświadczeniem w tej kwestii i metodami, jak radzić sobie z powszechnym problemem przedstawionym na genialnej pracy Antoine'a Geigera?
0 komentarze
It means a lot, thank You!