Przeżyj swój smutek.
Nie lubimy być smutni. Taki Wam banał zaserwuję na początek, a co.
Kiepski nastrój jest postrzegany jako stan alarmowy, coś jest nie tak, halo, halo, szybko, trzeba coś z tym zrobić! A jeszcze gorzej, gdy ktoś nam bliski zachowuje się troszeczkę niemrawo, a na jego twarzy jakoś tak brakuje uśmiechu. Wpadamy w lekką panikę. Zagadujemy, błagamy, by nasz nieszczęśnik opowiedział nam ze szczegółami co też się stało, że taki smuteczek nastał.
Coś Wam opowiem. Posłuchajcie mnie uważnie.
Ta niebieska to Smutna. Za nią Radość, po jej prawej Odraza, po lewej Strach i Gniew. Podstawowe emocje każdego człowieka, w każdym zakątku Świata. Te przeurocze stworki rezydują wspólnie w centrali - głowie jedenastoletniej Riley. Ale panuje tam jakby nieco niesprawiedliwy podział ról. Panna Radocha jest bardzo nadgorliwą działaczką i wiedzie prym wśród swoich towarzyszy. Traktuje swoją pracę jako największe wyzwanie - każde nowe wydarzenie w życiu Riley koniecznie musi zostać przez nią "dotknięte". W życiu dziecka jest pełno radości, "fundamenty"(najistotniejsze wspomnienia, wydarzenia, które kształtują osobowość człowieka) dziewczynki rosną w siłę - ma przyjaciół, super rodziców, pasję. A tu psikus. Wyprowadzka. Daleko. Ale co to jest dla takiej twardzielki, jaką jest Radość! Wysyła Smutek do kąta, przejmuje dowodzenie, usilnie powstrzymuje Riley przed okazaniem swych uczuć powstałych w związku z zupełnie nową sytuacją. I właśnie tutaj, moi drodzy, tkwi problem.
Trochę Wam już zaspoilerowałam, ale inaczej się tego zrobić nie dało wybaczcie.
Smutna, ciągle spychana do kąta i powstrzymywana przez Radochę, nie wie co ze sobą począć. Nie chce psuć wizji swojej koleżanki. Ale już dłużej nie wytrzymuje. I wszystko zaczyna się sypać.
Wybiórcze traktowanie swoich emocji to coś, co często robimy na co dzień. Nie pozwalamy sobie na odczuwanie przykrych emocji, inni również nam na to nie chcą pozwolić, chcąc nas pocieszyć za wszelką cenę. Powstrzymując te negatywne chwile, oszukując siebie samych, że wszystko jest w porządku, albo spychanie tego, co doświadczamy gdzieś na bok, byle nie musieć się z tym mierzyć nigdy nie poskutkuje. Prędzej czy później powróci - ze zdwojoną siłą lub pod zupełnie inną postacią. Niezwykle ważne jest, by pozwolić sobie i innym po prostu przeżyć, doświadczyć to, co czujemy/czują. Nie pocieszać gorączkowo płaczącego przyjaciela. Czasem wystarczy, że będziesz obok. Rozmowa może poczekać. Nie zawsze musisz na siłę próbować poprawić sobie humor (chociaż czekolada zawsze wskazana!). Czasem po prostu trzeba ten trudny moment przetrawić w ciszy, choć to boli.
Smutek jest ważny. Uczy nas siły i pokory, pozwala dostrzegać chwile szczęścia, wzbogaca repertuar naszych przeżyć, czyni wrażliwymi na cudzą krzywdę. Smutek koi. A każda, nawet najtrudniejsza do przeżycia emocja jest lepsza, niż brak uczuć w ogóle.
(A film "Inside Out" był czymś prześwietnym dla takiego zapalonego studenciaka psychologii jak ja!)
0 komentarze
It means a lot, thank You!