Z serca.

Jakkolwiek Sylwester nie jest dla mnie ważnym świętem, ciężko mi przejść obojętnie obok perspektywy zamknięcia za sobą jakiegoś rozdziału i zaplanowania czegoś nowego.

W zeszłym roku, pierwszego stycznia pieczołowicie wyklejałam swój zeszyt karteczkami szczęścia z całego roku. Robota żmudna, ale, wow, spójrzcie, +/- 360 dni, w których zdarzyło się coś dobrego! Wystarczy jedynie odrobinę się postarać, by te momenty uchwycić - właśnie tego nauczyło mnie zeszłoroczne wyzwanie.

Teraz podjęłam się czegoś, za co zabierałam się już kilkakrotnie, lecz nie potrafiłam wytrwać zbyt długo. Tym razem będzie inaczej, bo znalazłam świetną inspirację i sposób, jak fajnie zaaranżować Dziennik Pięcioletni. Od Kreatywy  podkradłam pomysł na pudełeczko, wcześniej odpowiadałam w zeszycie, dlatego często o tym projekcie zapominałam, lub zwyczajnie mi się nie chciało. W wycięcie karteczek i zapisanie na nich pytań włożyłam trochę pracy, więc zakładam, że będzie to dla mnie istotnym czynnikiem motywującym do bycia konsekwentną w podjętym projekcie.



Zamiast typowych postanowień noworocznych wypisanych w punktach, zdecydowałam się na nieco inny sposób ukierunkowania się na nadchodzące nowe. Żadne wielkie zmiany, po prostu zebranie w jednym miejscu myśli i kierunków, które w pewien sposób towarzyszyły mi już od jakiegoś czasu, jednak nie były wystarczająco wyraźnie nakreślone, by móc w pełni nad nimi pracować. Łapcie moje plany! :)


Związek i relacje

Najważniejszy z obszarów. Chcę się skupić na ludziach. Pogłębić swą uważność w relacjach z bliskimi, zadbać o częsty i dobry kontakt. Wykorzystywać momenty, gdy nie mam się czym zająć, chociażby jadąc na uczelnię, by napisać do znajomej, odpisać na Wasze komentarze, pomyśleć nad jakaś miłą niespodzianką dla Niego. W związku popracować nad sobą - tym, co wnoszę do naszej relacji niedobrego, nad zachowaniami, które powinnam wykluczyć, jak chociażby typowy banał, a jednak tak ciężka kwestia dla wielu kobiet - mówienie wprost o swoich potrzebach. 

Studia i rozwój "naukowy"

(Bo Natalce się zamarzyło stypendium, ha!) Zgłębianie wiedzy z zakresu psychologii na własną rękę, poprzez książki, magazyny, szkolenia. Chciałabym też powrócić do pisania recenzji i może nieco więcej tematyki psychologicznej podrzucać Wam tutaj, na blogu. Co Wy na to? :)


Blog, zdjęcia

Czyli moje pasje. Blog się rozwija, Instagram też - jestem w niebie! Ale wciąż chcę więcej i myślę, co dalej. Zastanawiam się nad newsletterem, ale chyba nie jest to rzecz potrzebna. Systematyczność już udało mi się wypracować, co mnie cieszy, ale to nie wszystko. Praca nad jakością tekstów i rozkręcenie fanpejdża to coś, na czym chcę się skupić. Poza tym, fotografia od strony technicznej, bo wciąż to odkładam na dalszy plan, a mój biedny aparat nie jest wykorzystywany w pełni. No i częstsza praktyka - zabieranie z sobą aparatu kiedy tylko się da. 

Mindfulness

Modne w ostatnim czasie hasło, lecz dla mnie uważność jest niezwykle ważnym aspektem codziennego funkcjonowania. Pełnia obecności, skierowanie na bieżącą chwilę. Doświadczanie tego, co tu i teraz, bez tworzenia wygórowanych oczekiwań i wizji. Pilna obserwacja tego, co we mnie, jak i dookoła. Bez uważności nie da się docenić piękna chwili, nie da się dostrzec tego, co pozornie nieuchwytne, a co być może jest istotą naszej egzystencji. 

Praca nad sobą

No, ale to jasne, wiecie o tym doskonale. Z tego, w dużej części, składa się ten blog. Praca nad tym, by żyć w zgodzie ze swymi wartościami. Wyplewiać egoizm ze swego życia, robić dobro w świecie. Dbanie o zdrowie psychiczne i fizyczne. Organizacja czasu, otaczanie się pięknem, autentyczne działanie według wszystkich tych rad, które są poniekąd uniwersalnymi prawdami, i każdy o tym wie, a czasem tak trudno o nich pamiętać (a raczej chcieć sobie o nich przypomnieć kiedy trzeba). 

I tak sobie myślę, że wszystkie te obszary się przenikają i współgrają ze sobą. A co najważniejsze, są stuprocentowo moje. Wiem doskonale, że właśnie tego chcę, żadne z nich nie jest zachcianką wywołaną panującym trendem czy presją otoczenia. I może właśnie dzięki temu nie potrzebowałam Nowego Roku, by zacząć wprowadzać je w życie. Ten czas jedynie pomógł mi je uporządkować i zapisać. W sercu zakiełkowały dużo wcześniej. 

O to chodzi w postanowieniach, wiecie? By były z serca. Nie z telewizji, od przyjaciółki, czy nawet faceta. Wasze. 



Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe