Szesnastoletnia obca (list)

Droga N.

Myślałam, że to będzie łatwe. Przecież siebie znam, dlaczego pisanie do siebie samej miałoby sprawiać mi trudność? Sprawia. Bo szesnastoletnia Ty - choć czuję z Tobą nierozerwalną więź - byłaś jakby zupełnie inną osobą. Obca. To jest chyba słowo klucz. Obca dla siebie, obca dla bliskich, obca dla swych emocji, pragnień i potrzeb. Dlaczego do Ciebie piszę? Bo tak sobie myślę, że w tej obcości tego właśnie Ci trzeba. Mimo głośnych zaprzeczeń, mimo niechętnego spojrzenia, mimo słów wypisywanych niemal co stronę w pamiętniku: "zostawcie mnie w spokoju". Potrzeba Ci dłoni akceptacji i próby zrozumienia.



Wiesz, trzeba Ci wiedzieć, że jesteś piękna. Od tego muszę zacząć. Może nikt Ci tego nie mówił, a może nie chciałaś słyszeć. To, kim jesteś, jest w zupełności wystarczające. Nie trzeba Ci niczego więcej. Poza ogromną dawką łagodności wobec siebie samej. Pragniesz dorównać wszystkim w koło, spoglądasz na swoje przyjaciółki z zazdrością, wyrzucasz sobie każdą najmniejszą rzecz, którą dostrzegasz u nich, a której Tobie brak. Nauczyłaś się świetnie selekcjonować docierające do Ciebie informacje. Skupiasz się na swych obserwacjach tak bardzo, że sama zaczynasz znikać. Dosłownie i w przenośni. 
Proszę, przestań walczyć. Z wszystkimi w koło, tworząc co krok mini konkursy, mające na celu udowodnić swoją wartość. Ta piątka z chemii to tylko efekt rozpaczliwej potrzeby zajęcia czymś swych rozedrganych, cierpiących myśli. Ta warstwa makijażu to tylko niemy krzyk przed lustrem. To ciało...to aż. To Ty. Ono się zmienia, byś mogła stać się silną, zdrową, byś mogła tańczyć boso w rytm swej ukochanej piosenki tuż przed północą, byś mogła wędrować uliczkami nieznanego miasteczka, spełniając swe podróżnicze marzenia, byś mogła śmiać się w głos, czując bezgraniczną wolność, byś mogła patrzeć w oczy swej miłości i snuć plany na przyszłość. 
Lecz zamiast tego masz ciężar. Spoczywa w Twoim ciele, Twoje nogi zdają się ważyć tonę, a ręka nie chce sięgnąć do czoła. Tyle ważą słowa. Niewypowiedziane, miesiącami upychane w każdy zakamarek Twojego ciała tak, by nie mogły ujrzeć światła dziennego. To te emocje, które za wszelką cenę chciałaś ukrywać, bo były słabością i wzbudzały słabość. A czułaś się nic nie warta, gdy musiałaś oglądać bezradne twarze swych rodziców. Z emocji stworzyłaś maskę, nieprzepuszczalną tak, że nawet oddech stawał się wyzwaniem. 

Jak miałaś kochać swe ciało, jeśli tyle cierpienia musiało w sobie pomieścić? 

Ja wiem, że to zaczęło się już wcześniej. Że czułaś, jakby Twoje serce zostało wyrwane nagle, jakby we śnie, brutalnie, choć przecież tego właśnie mogłaś się spodziewać. Już wtedy nie zadbałaś o siebie. Już wtedy żebrałaś o miłość. 
Lecz nikt nie mógł Ci jej dać. Dopóki Ty sama nie zaczęłaś kruszyć pancerza zbudowanego z samotnie spędzonych popołudni, okrutnego rozdarcia, bo najbardziej w świecie pragnęłaś wyjść, lecz silniejsze było poczucie wstydu wypełniające każdą komórkę Twojego ciała. 



A ja...ja chciałam jedynie wziąć Cię za rękę, uśmiechnąć się na dowód, że jeszcze kiedyś będziesz to umieć i poprosić, by to nie była walka. Czasem potrzeba czasu. On sam w sobie może i ran nie leczy, ale możesz uleczyć je Ty. Nie od razu, lecz krok za krokiem. Czasem te kroki nie będą nawet widoczne dla Ciebie, lecz ich suma będzie Twoją siłą.

Bądź uważna. Bój się, płacz, krzycz. To właśnie dzięki nim nauczysz się uśmiechu. Dzięki nim pewnego dnia zwrócisz twarz ku słońcu i czując jego ciepło, pozwolisz mu rozlać się po całym ciele, od czubka głowy aż po palce u stóp, przepełniona myślą, że to życie, ten Świat to cud. Mimo, że wczoraj płakałaś. Mimo, że jutro czeka Cię ciężki dzień. Ale masz w sobie oparcie. I już nie jesteś obca. 

Spodoba Ci się również

8 komentarze

  1. Cudnie! Możesz być pewna, że Twoje słowa trafiają nie tylko do Szesnastoletniej Obcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i robi mi się bardzo dobrze na serduszku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ale popłakałam się. Trafiłaś w któryś z moich czułych punktów. Jak zwykle, i to w pozytywnym sensie. Zgadzam się z Kaliną - te słowa trafiają nie tylko do jednej osoby. Wydaje mi się, że każdy choć przez moment był tym Obcym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszasz mnie, N., ale to już wiesz. Doskonale znam to uczucie bycia obcą dla samej siebie. Wiele razy czułam, że nie ma mnie we mnie, tylko jest ktoś inny. Ale najważniejsze to się odnaleźć, bo potem można wiele dobrych rzeczy zdziałać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, dziękuję Ci. Za ten komentarz, i za to, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Choć to poszukiwanie też może być cudnym doświadczeniem - do dziś czasami odkrywam w sobie coś, co mnie zaskakuje!

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe