Jak robię zdjęcia? Kilka rad od technicznego ignoranta.
Nie oszukujmy się - wciąż jestem zdjęciowym ignorantem. Troszkę mniejszym niż rok temu, a już na pewno od czasu swojego pierwszego wymarzonego aparatu (hej, kiedy to było! 7 lat temu zostałam obdarzona lustrzaneczką!), but still. Z kursem zawsze było mi nie po drodze, a przed samodzielną nauką (ba, nawet przed samym czytaniem o tym) kwestii technicznych wzbraniam się do dzisiaj. Zdjęciowy upraciuch ze mnie. Jedyne co robiłam przez te wszystkie lata to praktyka. Próby i błędy. Często trochę po omacku i nieświadomie, ale dziś już trochę o tym wiem. I nie jest to raczej wiedza, jaką dostalibyście od profesjonalisty - chciałam podzielić się z Wami kilkoma pomysłami na to, jak usprawnić komunikację na linii Ty i Twój aparat (coby troszkę psychologii dorzucić do dzisiejszego wpisu, a jakże inaczej!), let's go.
1# Spójrz wstecz. By na samym wstępie trochę bardziej realistycznie spojrzeć na swoje działania - fotograficzne, ale i nie tylko, bo to taka dość ogólna rada, ważna w każdej z dziedzin Waszej aktywności. Zdecydowanie zbyt często wydaje nam się, że to wszystko takie beznadziejne, zero postępu i w ogóle najlepiej rzucić to wszystko w cholerę. Do tego jeszcze dorzucamy porównania - pół biedy, gdy jako obiekt porównań wybieramy sobie kogoś na etapie fotograficznej drogi adekwatnym do naszego. Jak się wykopuję z takiego bagienka rozpaczy, narzekania i biadolenia? Wyciągam z szuflady dysk. Foldery z 2014 i wcześniej. Czasem nawet wystarczy przejrzenie swojego Instagrama wstecz. Takie retrospekcje mają wręcz zbawienny wpływ - zapominamy o porównaniach z innymi, bo to - porównanie własnych prac - jest najbardziej właściwe. No i od razu chce nam się działać dalej, bo widzimy, że ma to sens.
listopad 2014 |
wrzesień 2016 |
#2 Powyginaj się. Serio, czasem wystarczy przesunąć się o kilka centymetrów, by kadr znacznie zyskał na estetyce. Mnie tam jednak zwykle takie mikroruchy nie zadowalają - kucam, obchodzę z innej strony, idę za drzewo, szukam sobie lepszego miejsca. Często żałuję, że nie mam jakichś roboczych ciuchów ze sobą, bo mogłabym swobodnie się położyć. (Inna sprawa, że trochę mnie przed tym hamują normy społeczne, bo leżący człowiek na Plantach kojarzy się jednoznacznie. Z drugiej strony, w Pradze mi to nie przeszkadzało. Wzgórze Petrin pamięta.)
3# Łap kadry w głowie. Praktykuję to od niepamiętnych czasów. Dawniej mocno mnie to frustrowało, gdy bardzo chciałam uchwycić moment, którego byłam świadkiem, lecz niestety bez aparatu pod ręką. Dziś uwielbiam ten swój wykrywacz fajnych ujęć. Czasem złapię je "na brudno" telefonem, czasem zachowam w pamięci, by odtworzyć w przyszłości. Ale co najważniejsze - ćwiczę w ten sposób wyobraźnię. Zwracam uwagę na szczegóły i sytuacje, obok których inni potrafią przejść obojętnie. Promienie słońca grające na płatkach kwiatu pokrytych rosą, wyjątkowa barwa budynków kontrastująca z kolorem nieba. Zapamiętuję miejsca i kompozycje. I wracam.
4#Podrasuj. Jeszcze do niedawna trochę ze wstydem korzystam z gotowych filtrów i akcji, które miały na celu "poprawić" moje zdjęcie. Przeszło mi, bo to przecież super sprawa! O ile tych Instagramowych staram się jednak unikać, bo psują jakość, o tyle akcji do Photoshopa używam namiętnie. I wcale nie jest tak, że akcje zrobią wszystko za nas! Często trzeba je dostosować do danej fotografii, co zresztą jest moim niedawnym odkryciem dzięki Natalii, która do produktów ze swojego sklepu dorzuca krótką instrukcję. Spójrzcie sami, jak kilka kliknięć myszką potrafi odmienić zdjęcie, które wydawało się być bez wyrazu.
5# Postaw na jakość. Zawsze miałam z tym problem. Pstrykałam ile wlezie, bo przecież "przynajmniej będę miała z czego wybierać". Do czasu, gdy nie zostałam zmuszona przez sytuację, by mocno się ograniczać. Wycieczka do Grecji, kilkudniowa, różne miejsca - taka typowa objazdówka. Mądra panna N. wzięła tylko jedną kartę. 4 GB. Dodam, że fotografuję w RAW-ach + JPEG. Koniec końców miałam około 200 zdjęć do wykorzystania. Z czego podczas noclegu w Serbii zrobiłam już z 50. Rozpaczałam i obwiniałam okrutny los (a raczej swoją głupotę), ale ostatecznie nauczyło mnie to uważności w wybieraniu kadrów. Bo wiecie, ograniczenia równa się kreatywność. Nigdy nie wyrasta ona z poczucia, że mamy wszystko. A tak, musiałam się skupić, przymierzyć, pomyśleć. I wybrać tylko to, co najlepsze.
3# Łap kadry w głowie. Praktykuję to od niepamiętnych czasów. Dawniej mocno mnie to frustrowało, gdy bardzo chciałam uchwycić moment, którego byłam świadkiem, lecz niestety bez aparatu pod ręką. Dziś uwielbiam ten swój wykrywacz fajnych ujęć. Czasem złapię je "na brudno" telefonem, czasem zachowam w pamięci, by odtworzyć w przyszłości. Ale co najważniejsze - ćwiczę w ten sposób wyobraźnię. Zwracam uwagę na szczegóły i sytuacje, obok których inni potrafią przejść obojętnie. Promienie słońca grające na płatkach kwiatu pokrytych rosą, wyjątkowa barwa budynków kontrastująca z kolorem nieba. Zapamiętuję miejsca i kompozycje. I wracam.
Słoneczko, tęczusia (uwielbiam je "łapać"!), i ta urocza, błękitna barierka. Swoją drogą, tu też musiałam się trochę nawyginać, by uchwycić promyki! |
akcja Ananas |
akcja Cynamon |
5# Postaw na jakość. Zawsze miałam z tym problem. Pstrykałam ile wlezie, bo przecież "przynajmniej będę miała z czego wybierać". Do czasu, gdy nie zostałam zmuszona przez sytuację, by mocno się ograniczać. Wycieczka do Grecji, kilkudniowa, różne miejsca - taka typowa objazdówka. Mądra panna N. wzięła tylko jedną kartę. 4 GB. Dodam, że fotografuję w RAW-ach + JPEG. Koniec końców miałam około 200 zdjęć do wykorzystania. Z czego podczas noclegu w Serbii zrobiłam już z 50. Rozpaczałam i obwiniałam okrutny los (a raczej swoją głupotę), ale ostatecznie nauczyło mnie to uważności w wybieraniu kadrów. Bo wiecie, ograniczenia równa się kreatywność. Nigdy nie wyrasta ona z poczucia, że mamy wszystko. A tak, musiałam się skupić, przymierzyć, pomyśleć. I wybrać tylko to, co najlepsze.
Uff, udało nam się przejść przez to wszystko bez wspominania o kwestiach technicznych! Ale, ale. I mnie to nie ominie, a muszę przyznać (z bólem serca), że to ważna rzecz - sama się o tym przekonałam chociażby ostatnio, gdy K. odczarowała ten mój "wredny kwadracik od ostrości, który nie chciał przesunąć się tak, jak mu każę" (ciii! don't judge!).
Życzę Wam więc mnóstwo inspiracji i zdjęciowej uważności, a sobie...cierpliwości? I zapału, by wreszcie na serio odkryć możliwości swojego aparatu.
14 komentarze
Akcja Cynamon jest niesamowita! I to zdjęcie ze słoneczkiem i tęczą! I z Psychowzrocznością!
OdpowiedzUsuńA przed nauką i czytaniem o sprawach technicznych mam identycznie.. Wolę uczyć się praktycznie, bo z teorii nigdy nic nie rozumiem i nie mogę zapamiętać :D
Cenne wskazówki! Sama uważam się za fotograficzne beztalencie i na blogu głównie korzystam ze stocków, ale odkąd mam Instagrama, staram się łapać fajne chwile i sceny z mojego życia - i pomalutku zaczynam się motywować do tego, by coś tam czasem poprawić albo po prostu się postarać i poszukać ładnego kadru. Te kilkadziesiąt obserwujących na Insta też motywuje!
OdpowiedzUsuńJa chyba dopiero zaczynam tę podróż wgłąb magii fotografii, ale ciągle się ostatnio łapię na uchwycaniu kadrów w głowie i ahhh czemu nie można mieć zawsze aparatu przy sobie ? ;)
OdpowiedzUsuńJest tyle pięknych momentów w najmniej oczekiwanych okolicznościach, które by się chciało uchwycić ;)
Super! Ja uwielbiam Twoje zdjęcia, zawsze jak na nie patrzę to czuję takie ciepełko:D i ogólnie mnóstwo emocji. A rady naprawdę trafne !
OdpowiedzUsuńSuper wpis! :) stosuje się do wszystkich punktów, gdy już zdarzy mi się coś cyknąć. Moim problemem w fotografowaniu jest to, ze robię to za rzadko :<
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, jak zawsze i dziękuję za inspiracje odnośnie grudniowego wyzwania fotograficznego! Niby nic, w cieszy :) Miłego wieczoru ;*
OdpowiedzUsuńJa to bym chciała, żeby mi ktoś wszystko pokazał... :'D
OdpowiedzUsuńA jak fajnie się potem wraca do tych urywków codzienności! Powodzenia w poszukiwaniu kadrów! ❤️
OdpowiedzUsuńOj, dokładnie, znam ten ból. Aparat taki ciężki i nieporęczny, bu! A mój telefon raczej sobie nie radzi z dobrymi kadrami :D
OdpowiedzUsuńDziękuuuję! ❤️
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio również, wracam do domu, gdy robi się już ciemno (czyli chociażby przed 16, sic!) i zwyczajnie nie mam kiedy i jak :(
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że weźmiesz udział! ❤️ Dziękuję!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Ja również technicznie mistrzem nie jestem, ale uwielbiam fotografię i robię zdjęcia codziennie. Właśnie dzięki praktyce każdego dnia widzę postępy :)
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!