Muszę coś z tym zrobić, bo oszaleję. To zdanie rozbrzmiewało w mej głowie mniej więcej od początku jesieni. Dostawałam szału na myśl o swoich włosach. Mniejsza o to, że przeszkadzały mi w tych wszystkich jesienno-zimowych czynnościach - zakładaniu płaszcza w pośpiechu przed wyjściem na autobus, czy zdejmowaniu plecaka. Najgorszą zmorą było ich wypadanie. Wszędzie mogłam znaleźć swoje długaśne, pojedyncze włosy. A przy każdym...
Lubię zaczynać pisanie od tytułu posta. Kiedy znam go już na samym początku, mam dobrze określone o czym chcę pisać, choć to przecież jedynie dwa słowa, nic poza tym. Ale te kilka słów zawsze pojawia się w mej głowie w bardzo konkretnym momencie. I wtedy już wiem. Idziesz na studia. "Zostawiam za sobą przeszłość", mówisz, "Zaczynam nowe życie". Zapominając o malutkim szczególe. Że...
Dla rozluźnienia atmosfery i chwili relaksu po ostatnich chwilach napięcia, dziś mam dla Was coś totalnie niezobowiązującego i niewymagającego refleksji. Do Czytelniczego TAGu nominował mnie Mateusz, a ja z wielką chęcią je podejmuję, bo tematyka jest mi barrrdzo bliska :) Łapcie więc słów kilka na temat moich czytelniczych przyzwyczajeń. 1. Czy masz w domu konkretne miejsce do czytania? Ostatnio niewiele czytam w domu,...
Miał to być jedynie wpis w pamiętniku, dla własnego uporządkowania myśli i ukojenia nerwów. Ale już pisząc go, czułam, że chcę, by ujrzał on światło dzienne. Nie ma sensu chować tego w szufladzie.Tam z całą pewnością nic nie zdziała. Więc. Gotowi na trochę filozofowania w stylu vanitas? Lat 20 (brzmi znacznie lepiej niż 19, tylko 2 miesiące dzielą mnie od tegoż dumnego wieku,...
Wiecie co, hipokryta ze mnie. Pisząc ostatniego posta nie byłam całkowicie fair zarówno w stosunku do Was jak i do siebie, o czym w sumie wspomniałam w którymś nawiasie. Ale postanowiłam nieco rozwinąć ten aspekt. Dla własnego dobra. Moją największą zmorą jest mój tablet. Często mam wrażenie, jakbym podlegała jakieś specjalnej sile przyciągania, której nie sposób się oprzeć. Zdecydowanie największy problem mam wtedy,...
Sporo teraz jeżdżę komunikacją miejską, z racji dość oddalonej lokalizacji uczelni. I jeśli nie mam lepszego zajęcia, obserwuję. Chociaż właściwie w przypadku, o którym chcę mówić, nie muszę nawet uruchamiać swoich zdolności detektywistycznych, to się po prostu okrutnie rzuca w oczy. Telefon. Przed niemalże każdą twarzą. W dłoniach prawie każdej osoby. Rozświetlający mrok autobusu, bynajmniej nie światełko nadziei. I nie wiem dlaczego, ale...
Kilkakrotnie już próbowałam praktykować na blogu taki comiesięczny cykl, wiecie. Ulubieńcy miesiąca, kulturalne podsumowanie i te sprawy. W końcu mam oględną wizję tego, jak miałoby to wyglądać, no i nazwę!-przyszła mi wczoraj na myśl tuż przed zaśnięciem. Jeśli więc chcecie wiedzieć, czym zajmowałam się minionego miesiąca-zapraszam. :) Październik to dla mnie przede wszystkim czas nowego. Bałam się trochę, owszem, ale ten miesiąc przemknął...
Jest sobie pewien zwierzak morski, o naprawdę uroczym wyglądzie i jeszcze słodszej nazwie. Żachwa. Młoda żachwa pływa sobie radośnie po przestworzach mórz i oceanów, ale kiedy nadchodzi w jej życiu pewien czas, znajduje sobie jakąś fajną skałę, gdzie osiada na resztę swego życia. I wtedy właśnie "zjada" swój mózg. Jak myślicie, dlaczego? A Wam też byłaby potrzebna jakaś pofałdowana masa, pochłaniająca 1/4 energii...