205



"A dying friend once told me, ‘I wish I hadn’t spent so many Mondays wishing it were Friday. I also wish I had made better use of those Fridays, for better stories on Monday."

Wydaje mi się, że powoli zaczyna mi to wychodzić. Nie zawsze, skądże. Zwłaszcza, jeśli warunki kompletnie nie sprzyjają-siedzę w szkole do 15 na okropnie nudnej lekcji, za oknem słońce, w sali duszno, a ja czuję się wtedy, jakbym zaczynała tracić zmysły i lada moment miała popaść w jakiś szaleńczy obłęd. 
Ale są też momenty, całkiem liczne w ostatnim czasie, kiedy towarzyszy mi zachwyt i szczęście. I naprawdę niewiele mi do tego stanu potrzeba. Nowe odkrycie książkowe, spacer, kwiaty polne w wazoniku, pierogi z truskawkami, słońce na odsłoniętych ramionach, uśmiechnięty przechodzień, fajny kadr. I ludzie! Spotkanie z J po ponad dwóch latach internetowej znajomości. S. A, która znów towarzyszy mi na matmie. 
I jest pięknie. Nic więcej nie trzeba. 
(No, chyba, że kolejną książkę do kolekcji :D Albo odkrycie jakiegoś nowego miejsca. Albo nowe jedzonko do wypróbowania. Tak. :D)



Udało mi się nawiązać pierwszą współpracę książkową, więc jestem w niebie. Do tego idealnie trafiłam, wybierając pierwszą książkę do recenzji. Bardzo dziękuję księgarni Matras za możliwość jej przeczytania! 

Włączam google maps, z sercem pełnym nadziei wystukuję nazwę "Kopernika 25", nowo ukończonego budynku szkoły dla pielęgniarek, gdzie uczęszczać miała Zuzanna. Znam. Znam! Tyle razy tamtędy przechodziłam! Nie mam pojęcia dlaczego tyle emocji wywołało we mnie czytanie o miejscach, które są mi dobrze znane. Później wyszukałam jeszcze Różany, ukochaną ostoję głównej bohaterki, bo dzięki jej słowom, zapragnęłam odwiedzić kiedyś tę oazę spokoju. Niestety, pojawiło się kilka miejscowości o takiej nazwie i to w województwie Zachodniopomorskim...
(Tak, tak, tak! Właśnie odkryłam, że pani Bogna Ziembicka wydała wcześniej jeszcze dwa tytuły-teoretycznie poprzednie części "Tylko dzięki miłości"! Cieszę się ogromnie, że będę mogła przeczytać jeszcze coś, co wyszło spod jej pióra. I będą jeszcze kolejne tomy! A już się bała, bo zakończenie mnie trochę zawiodło, po tylu moich oczekiwaniach względem gorącego uczucia Joachima...)
Ale, przechodząc do meritum, co sprawiło, że książka aż tak mnie urzekła; podróże. Oj, to na pewno. Z ogromnym zaciekawieniem pochłaniałam kolejne opisy zwiedzanych przez Zazulkę miast, razem z nią zachwycałam się pięknem Lizbony, Wenecji i Rzymu. Jej wyprawy stanowiły dobrze przemyślany kontrast do afrykańskiej rzeczywistości, którą z kolei opisywał w swym dzienniku Joachim. Jedyne co momentami mi przeszkadzało, to brak tłumaczeń słów, zwłaszcza arabskich lub afrykańskich, ale to akurat mało istotne.
Dodatek w postaci autentycznych wycinków prasowych, ogłoszeń, etykiet z przedwojennego okresu-genialne źródło wiedzy o życiu w tamtych czasach. Zdarzyło się, że odrobinę zanudził mnie opis abdykacji króla Edwarda VIII, jednak większość czytałam z zainteresowaniem, czasem nawet śmiejąc się, kiedy na kształt dzisiejszych tabloidów, umieszczano artykuły niemalże w stylu "Faktu"-"Rozszalała maciora rzuciła się na żonę grabarza", "Zaprzągł kobietę do wozu-za karę" lub o atakujących promieniami śmierci mieszkańcach Marsa.
Pierwsza połowa książki była dla mnie spokojną, miłą lekturą;delektowałam się nią, otwierając tym samym swe oczy jeszcze szerzej na piękno otaczającego mnie świata przyrody i marząc o podróżach. Jednak im bliżej do września 1939 roku, tym bardziej nerwowo błądziłam wzrokiem po kolejnych stronach. Okropnie się czułam bez wieści od Joachima. Okropnie się czułam, kiedy myślałam o jego wielkiej miłości, która pozostała niespełniona. Okropnie się czułam, kiedy Zuzanna wciąż wzdychała do Piotra, a Joachim z takim uwielbieniem i zachwytem opisywał jej dobroć i piękno i tak długo trwał w miłości do niej.
Powinnam być wdzięczna za to, że żyję w czasach pokoju, ale po tej lekturze jest mi odrobinę smutno, bo tamtejsze realia życia codziennego były zupełnie inne. A ja czuję, że odnalazłabym się w przedwojennej, krakowskiej rzeczywistości.

Spodoba Ci się również

6 komentarze

  1. to Ty nie pisalas w tym roku matury?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam książek tej autorki i jakoś mnie do nich nie ciągnęło. Jeśli jednak będzie okazja - rzucę z ciekawości na nie okiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję pierwszej współpracy! :) a wakacje już niedługo. więc będzie dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. takie małe rzeczy, jak chociażby uśmiech przechodnia są wbrew pozorom najistotniejsze ;)
    gratuluję nawiązania współpracy !

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Ci za zgłoszenie się do projektu! :) Podróże, oj tak... Mnie tez do tego strasznie cięgnie :)

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe