Dobra, czas najwyższy na porządnego posta. Na początek-niesamowite bułeczki drożdżowe z jagodami i serkiem, które przygotowywałam wraz z mamą przed wyjazdem, jako przekąskę na drogę. Tym razem mogę szczerze wyrazić opinię na ich temat, bo sama odważyłam się spróbować (oczywiście musiałam jakoś skontrolować sytuację, podążając za swymi dawnymi nawykami,więc zdrapałam kruszonkę) i muszę przyznać, że smakowały o wiele lepiej, niż jakiekolwiek kupne drożdżówki....
Uch, uch, witam Was z upalnego i dusznego Krakowa, gdzie pomimo burzy nie ochłodziło się ani odrobinę. Wczoraj wieczorem wróciłam z dwutygodniowych wczasów nad morzem, z małego miasteczka w gminie Rewal,gdzie brak zasięgu i internetu uniemożliwiał mi jakiegokolwiek kontaktu z tym całym światkiem blogowym, etc, ale szczerze mówiąc, jakoś specjalnie mi tego nie brakowało. Dziś rano, gdy postanowiłam nadrobić wszelkie zaległości, mój humor...
Nie lubię się pakować. No, ale nie powinnam narzekać, bo zapewne będę to robić przy rozpakowywaniu w większym stopniu niż dzisiaj. A jakoś dziwnym trafem odechciało mi się jechać. Ostatnio same dobre dni mi się przytrafiają, coraz więcej uśmiechu gości na mej twarzy, mam mniej czasu na zastanawianie się i rozkładanie na czynniki pierwsze wszystkiego co powinnam zjeść. Chociaż wciąż mam ogromne trudności...
Nareeeeszcie, mam nowe, pierwsze zdjęcia plenerowe! Ale wciąż mam ochotę na więcej :> Pragnę fotografować, pragnę nowych twarzy, nowych miejsc i stylizacji. Aaaa, skończyć muszę, bo się za bardzo nakręcam. Teraz czeka mnie przegląd i delikatnie podrasowanie nowych zdjęć, muszę się bardzo postarać, by niczego nie zepsuć. W sobotę wyjeżdżam na dwa tygodnie nad polskie morze, wraz z rodzicami i siostrą. Hm, jedyne...
Cześć, cześć! Obecnie jestem w dość dobrym humorze, spowodowanym najprawdopodobniej śpiewaniem najpiękniejszej piosenki ever (Shake it out-Florence and the machine w wykonaniu Glee)w łazience, pod nieobecność rodziców. Aż mi się odechciało myśleć o tym co czeka mnie jutro...(Ale tylko po południu, bo rankiem wybieram się na pierwsze zdjęcia nowym kochaniem ♥) Niby lubię swoją terapeutkę i to bardzo, raz pokusiłam się nawet o...
Okej, najwyższy czas by przeskoczyć na kolejny etap. Przecież nie mogę do końca życia obskubywać ziaren słonecznika z chleba i wypluwać, gdy tylko je wyczuję. Gorszy dzień, trudne chwile, tego nie ominę. Ale ponad wszystko chcę wreszcie żyć w pełni normalnie. Bez picia odżywek, bez kontrolowania posiłków i ruchu, chcę móc biegać, jeździć na rowerze, sięgnąć z własnej woli po to, na co...
Boże, już czwarty lipca. Jak ten czas nadal będzie tak pędzić, to zanim się obejrzę, będę przekraczać próg nowej szkoły, gotowa rozpocząć kolejny rozdział w swym życiu. Halo, ta karuzela kręci się zdecydowanie zbyt szybko, ja wysiadam! Czasami mam ogromną ochotę zamknąć się w domu, rzucić w kąt telefon, usunąć wszelkie konta internetowe i odciąć się od reszty świata. Skąd to się bierze?...
Wakacje, wakacje, wakacje! A oto i moje postanowienia na te dwa, króciutkie miesiące. 1. Codziennie przynajmniej kilka minut poświęcać na naukę gry na gitarze. 2. Uczyć się angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego i poznać odrobinę francuskiego przed LO. (Każdy dzień przeznaczony będzie dla innego języka) 3. Fotografować wszystko wkoło! 4. Kontynuować projekt happyholic. 5. Czytać, oglądać, nadrobić seriale. 6. Skosztować spontaniczności, próbować innych śniadań, piec...