alfabet zdrowia psychicznego - ciało
Ciało.
Jakie uczucie Cię wypełnia, gdy słyszysz to słowo? Jakie myśli, skojarzenia pojawiają się w Twej głowie?
Pobądź z nimi przez moment, przyjrzyj się im uważnie. Dostrzeż, co przeważa, dlaczego jest właśnie tak, co to mówi o Tobie, Twej przeszłości, ale i przyszłości. Nawet jeśli to emocje trudne - poświęć im chwilę. Pomieścisz je w sobie, obiecuję. Nie oceniaj, nie bądź dla siebie surowy. Dobrze. A teraz możemy już ruszać w dalszą część tekstu, na kolejną odsłonę alfabetu zdrowia psychicznego, jaki tworzymy wraz z Kaliną.
Pisałam już dla Was nie raz, poruszając cielesne kwestie. A i dziś zapewne nie ostatni - zmieniam się. Może teraz będę trochę bardziej autentyczna, może zwrócę Waszą uwagę na coś, co z wdzięcznością przyjęłam i wcielam w życie. Bo choć wciąż wiele we mnie niepewności, mam swój fundament. I chętnie się nim z Wami podzielę.
Ciało jest początkiem wszystkiego. Dzięki niemu czujemy, doznajemy i doświadczamy. Czytasz i myślisz: banał, przecież to oczywiste. Racjonalnie i w pełni świadomie - jasne. A jak jest, gdy docieramy do kwestii faktycznego postępowania? Jak często Twoje ciało staje się narzędziem? Zupełnie, jakby nie było częścią nas samych - stosując wobec niego przeróżne restrykcje zabiegamy o jakąś stworzoną w swojej głowie wizję. Raz po raz ślemy do swych ciał wyraźny komunikat: Rób, co ci każę. Ma być jak chcę. Dyktatorskim tonem narzucamy kolejne działania w drodze po sukces - czy to w zakresie samej cielesności, polegający na dążeniu do wymarzonej sylwetki, czy zatracając się w pracy, nauce kosztem potrzeb ciała, które traci jakiekolwiek emocjonalne znaczenie. Staje się przedmiotem. Narzędziem mającym się przysłużyć w spełnianiu jakiegoś celu.
Czy poświęciłeś dziś chwilę na to, by skontaktować się ze swym ciałem? Sprawdziłeś, co próbuje Ci przekazać?
Nie pozwalamy sobie na chorowanie, zaleczając jak najszybciej wszelkie objawy i pędząc do swych codziennych obowiązków. Ignorujemy napięcie, tłumacząc je siedzącym trybem życia. Jesteśmy głodni - nie jemy, bo przecież nie minęła jeszcze odpowiednia ilość czasu. Mamy ochotę na coś słodkiego, bo okres, chociażby - nie wolno, niezdrowo, cukier to zło. Chce nam się spać - jak to, jest tak wcześnie, a jeszcze tyle do zrobienia.
Ciało komunikuje. Prosi, daje znać. A potem, po latach braku odzewu - milknie. Czasem zaczyna chorować - to dobrze, bo może dzięki temu zaczniemy do niego wracać. Czasem jednak nastaje pustka.
Zadaj sobie jeszcze jedno pytanie - czy Twoje ciało uznałoby Cię za przyjaciela? Jak dobrze je znasz, jak odczytujesz jego sygnały?
Ty na pewno korzystasz na co dzień z dobroci, jakie Ci oferuje - zapach aromatycznej kawy o poranku, smak ulubionej potrawy, spacer, oglądanie spektakularnego zachodu słońca, dotyk bliskiej osoby. Ciało potrafi niesamowite rzeczy - samo się regeneruje, leczy, jest zdolne do tego, co często przewyższa Twoje oczekiwania. Ma jednak swoje potrzeby. Może warto zatrzymać się na chwilę i wsłuchać w jego przekaz, zamiast zmuszania do tego, by było lepiej, bardziej, wydajniej. Nie zagłuszać bólu. Bo przecież lepiej czuć ból niż nie czuć niczego.
Jak zacząć wracać do ciała? Sposobów jest wiele i każdy powinien znaleźć coś swojego. Na dobry początek polecam Wam skanowanie, o którym wspomina również Kalina w ramach swojego wpisu (c jak czas dla siebie!) lub szerzej - medytację. Sama wciąż się uczę, ale za mną już miesiąc regularnej praktyki i liczę, że niedługo uda mi się opowiedzieć Wam o tym nieco więcej. Joga również super działa, tak jak i każdy sport zresztą, ale! sport uprawiany z miłości do siebie, nie z powodu mnóstwa innych motywacji. (Podobnie bywa z seksem, nie sądzicie?) Nauka wyrażania emocji. Pełne doświadczanie - każdym ze zmysłów. Bycie off-line. Dróg jest mnóstwo.
Dobra więź z ciałem to coś więcej niż zadowolenie z jego kształtów. Więcej nawet niż przeświadczenie, że Ja - wraz ze swym ciałem, wszelkimi wadami i zaletami - jestem w porządku. To zrozumienie i harmonia, dające więcej, niż zadowalający wygląd zewnętrzny.
Jakie uczucia przeważają u Ciebie po usłyszeniu słowa "ciało"?
U mnie bywa złość, bywa i smutek, ale przeważa wdzięczność. Kryje się za tym długa droga, którą wciąż kroczę. I jedno wiem na pewno - zdecydowanie jest warta podjęcia.