207

Jeszcze tydzień, tydzień, tydzień!
I co potem, he? Jakieś strachy i obawy podsuwa mi wyobraźnia. No bo wiecie, wakacje to tylko dwa miesiące, które mijają szybciej niż ferie zimowe, święta i wszystko inne razem wzięte.
Ale...chyba nabieram dystansu. I siły. Ufam i wierzę, bo...mam komu. Nie jestem sama. A reszta...reszta niech się dzieje. Poza tym, to tylko matura, nie? Zawsze jest drugi termin :D


Wiecie, że znów zaczęłam się bawić w listy? Coś w stylu dawnego postcrossingu, ale lepiej, bo nie same pocztówki, gdzie nie bardzo można było się wykazać, ale listy. Super połączenie nawiązywania nowych znajomości, ćwiczenia języka, no i radości z przesyłki czekającej w skrzynce. Tym sposobem obecnie koresponduję z dwiema świetnymi dziewczynami z Polski oraz Martą z Portugalii i Leną z Niemiec.
Dostałam też w ramach współpracy egzemplarz English Matters i Francais Present, które w najbliższym poście Wam odrobinę przybliżę, bo dopiero się w nich zaczytuję :) Wcześniej nie mogłam się za nie zabrać, bo czytałam w nieskończoność "Lalkę"...

Swoją drogą, to naprawdę genialna lektura. Fakt faktem, momentami trudno było mi wytrzymać zachowanie panny Łęckiej i powstrzymać się od rzucenia książką w ścianę, żeby jakoś dotrzeć do biednego Wokulskiego, z którym poniekąd się utożsamiałam(no bo ja zawsze muszę odszukać chociaż cząstkę siebie w której z postaci wykreowanych przez autora)i otworzyć mu wreszcie oczy. Prus wykazał się niesamowitym kunsztem w tej powieści. Możemy znaleźć tu wszystko-od szczegółowego opisu Warszawy i Paryża, poprzez szeroką panoramę społeczną i problemy tamtych czasów, aż do humorystycznych scenek. Pana Rzeckiego również darzyłam sympatią za jego oddanie i przyjaźń do samego końca oraz wysmakowany humor i ironię. Dobrze zrobiłam, kupując egzemplarz "Lalki" by mieć go na własność. Myślę, że kiedyś do niego wrócę.

Oglądałam też przedwczoraj film, o którym też chciałam Wam parę słów napisać, a mianowicie "Baczyńskiego". Spore wrażenie zrobiła na mnie ta produkcja. Po pierwsze-niecodzienna forma. Współczesna interpretacja poezji Krzysztofa Kamila przez młodych została idealnie dopasowana do wydarzeń z życia artysty pokolenia Kolumbów. Spodobała mi się bardzo taka koncepcja i przedstawienie w ten sposób biografii Baczyńskiego, bo recytacja była naprawdę dobra, przejmująca, co zachęciło mnie do poznania twórczości poety. Tak jak i całość filmu zresztą. To chyba przez ten niedosyt, niedopowiedzenia i pole do własnej interpretacji działań bohaterów, które po sobie pozostawia. Świetnym dodatkiem są też autentyczne wspomnienia osób, które jako ostatnie z żyjących miały okazję poznać poetę. Efekty dźwiękowe również miały dla mnie duże znaczenie-wzmagały napięcie, dodawały dramatyzmu. "Baczyński" jest produkcją, która nie analizuje dogłębnie żadnego wątku z życia tego wybitnego artysty, jedynie szkicuje zarys tamtych czasów, pozwala się przez chwilę poczuć jak ich uczestnik oraz wzrusza. Zwłaszcza mnie, która identyfikowała się na przemian to z poetą, to z jego żoną, marzyła, cierpiała i wyobrażała sobie siebie w danych okolicznościach.



Spodoba Ci się również

Subscribe