89
Boję się.
I nie dowierzam.
To pierwsze tyczy się jutrzejszego pójścia na chór. Bo już nie mam innego wyjścia, pułapka, którą na siebie zastawiłam zdała egzamin. A uwierzyć nie mogę w to, że za niecały miesiąc odbędę wycieczkę do Londynu. To niemożliwe, że ja miałam odwagę zgłosić się na coś takiego! Mieszkanie u Anglików? Szkolny wyjazd z tylko jedną znajomą mi osobą? Mój Boże, na co ja się zdecydowałam! Ale czuję też ekscytację i nie mogę się doczekać, by tego doświadczyć. Mam nadzieję, że nie będę niczego żałować. A raczej wręcz przeciwnie.
A dzisiaj pokażę Wam efekty mini sesji z Sylwią sprzed około miesiąca. Niestety, wiatr nam nie sprzyjał więc nie było łatwo.
Polub moje zdjęcia na fejsie- TU.
A jako że jest środa i pamiętałam, by sfotografować swoje posiłki:
pęczak z mlekiem, pełnoziarnista bułka z twarożkiem i rzodkiewką/pomidorem i koperkiem, herbata chai
dwie kanapki z masłem, sałatą, szynką drobiową i papryką, woda
zupa krupnik, 1,5 naleśnika z twarogiem i musem jabłkowym
dwie kromki chleba słonecznikowego z pasztetem drobiowym z żurawiną, zielona herbata jaśminowa
kiwi, jabłko
A wiecie co? Mogłam dzisiaj zginąć. Nie no, dobra, chyba przesadziłam. W każdym razie mogłam ulec wypadkowi, o. Otóż, trwa sobie lekcja biologii, napisaliśmy drugą tego dnia kartkówkę, kiedy nagle z lampy spadł na podłogę szklany klosz roztrzaskując się na drobne kawałki. Tuż obok mojej ławki. A gdyby nauczycielka akurat nie siedziała przy stole, byłabym świadkiem tragedii. I to był kolejny przypadek, który pokazuje, że życie może skończyć się w każdej chwili, z nawet najbardziej nieprzewidzianego powodu. Głupia ja, podczas ogólnego zamieszania i zamętu po tym zdarzeniu i słowach pani "I dlatego trzeba żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim" krzyknęłam "właśnie! i trzeba jeść!". Brak mi ostatnio hamulca, zdecydowanie. Sama nie wiem, czy to dobrze, czy nie bardzo...
I coś jeszcze, przygotowane dziś, na szybko, pochwalę się poniedziałkowymi zakupami z sh.
Ok, macie wypasionego posta, a teraz się żegnam i idę schować pod biurko ze stresu przed dniem jutrzejszym.
Albo i nie. Dziękuję Ci Julio za przypomnienie mi, że przecież mam reprezentować postawę wojownika. Odwaga to podstawa. Nie mogę wiecznie uciekać.
Any questions?
xoxo,
N.
31 komentarze
dobrze, ze sie zdecydowalas! na pewno nie pozalujesz! :)
OdpowiedzUsuńŚliczny szary sweterek <3
OdpowiedzUsuńOj zjadłabym takiego naleśnika :)
Wojowniku :). Nic się nie bój, ja w tamtym roku tez p0odjęłam spontaniczną decyzję o wyjeździe. Dosłownie nikogo nie znałam. Stwierdziłam, że zrobię sobie mini-terapię, bo.. bo boję się ludzi, ale to inna historia. Nie żałowałam. Ty na pewno też nie będziesz. Co więcej,. wrócisz z milionem przepięknych zdjęć, prawda?
OdpowiedzUsuńCiekawa przygoda z wyjazdem do Anglii :) Sama chciałabym spróbować czegoś takiego!
OdpowiedzUsuńA co do lekcji biologii, gdy byłam w podstawówce miało miejsce takie same zdarzenie, mianowicie pani z niemieckiego zdenerwowała się na klasę i walnęła dziennikiem w biurko tak mocno, że klosz z lampy spadł NA MOJĄ ŁAWKĘ z takim impetem, że aż zrobił w niej dziurę! ;o Od tej pory boję się zdenerwowanych nauczycieli i dzienników :D
Cóż mogę powiedzieć? Powodzenia na chórze. Może wcale nie będzie tak źle, jak myślisz. Koniecznie zdaj relacje, jak było!
OdpowiedzUsuńWow, taki wyjazd musi być niesamowicie sterujący. Kiedyś miałam okazję pojechać na coś takiego, ale niestety ją zmarnowałam. Nie wiem czy żałuję czy nie, nie myślałam o tym. Mam nadzieję, że będziesz się tam dobrze bawiła :) poza tym taki wyjazd to idealna okazja na podszkolenie angielskiego i podszlifowania akcentu.
Chciałabym zacząć jeść tak zróżnicowane dania. Same zdjęcia inspirują już do zmian menu! Problem w tym, że jem dużo, ale zazwyczaj bez przerwy to samo, bo większości rzeczy po prostu nie lubię. Nie potrafię zjeść czegoś innego, nawet gdybym bardzo chciała. Nienawidzę tego, że jestem niesamowicie wybredna.
A co do Twoich zdobyczy z sh bardzo podoba mi się ta granatowa bluza z kapturem - idealna.
Nowe doświaczenia przydadzą się każdemu. Fajnie, ze się zdecydowałas. Na pewno nie pożałujesz:*
OdpowiedzUsuńOoo, chór :) Będę trzymać kciuki :)
OdpowiedzUsuńA co to za wyjazd do Londynu ? ;>
Kurde, ale Ty masz dobre jedzenie *.*
O Matko X_X Z tym kloszem to coś okropnego
U mnie było tak samo ! W pierwszej klasie liceum, siedzieliśmy sobie na historii i nagle ŁUP - spadł z lampy klosz na krzesło tam gdzie zawsze siedziała moja koleżanka. Na szczęście nie było jej tego dnia w szkole...
zazdroszczę takiego wyjazdu do Londynu!
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia i ta granatowa bluza bardzo mi się podoba :))
śliczna ta ostatnia bluza :)
OdpowiedzUsuńMieszkanie u Anglików jest całkiem spoko, a przez miesiąc możesz przecież poznać dużo osób z Twojej szkoły ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wypasiony ten post ;D.
OdpowiedzUsuńI dobrze, że się zdecydowałaś, w końcu 'trzeba żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim'.
Nie bój się jutrzejszego dnia, na pewno wszystko dobrze pójdzie. ;) Londyn ? My też mamy wymianę w tym roku, ale dowiedzieliśmy się dopiero jak wszystkie miejsca były zajęte. Trzeba podejmować ryzyko.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne rzeczy. Sweterek ma śliczny kolor.
5 zdj najbardziej mi sie podoba. Londynu ci zazdroszcze, bylam tam i chetnie tam wroce :). Słodkich snów.
OdpowiedzUsuńsesja piękna , masz talent dziewczyno !
OdpowiedzUsuńta wymiana to świetna sprawa ,marzę o czymś takim ,będziesz miała super wyjazd ;d
no i oczywiście wszystkie dania prezentują się smakowicie ;d
Świetne zdjęcia! ;)
OdpowiedzUsuńZ ogromną przyjemnością chciałbym zaprosić Cię do odwiedzin mojego bloga. Jeżeli interesujesz się podróżowaniem, fotografią to uważam że znajdziesz tam wiele ciekawych inspiracji :) Ostatni post jest o tym jak nie wydać ani złotówki, nocując w każdym miejscu na Świecie, gdzie tylko chcesz! Jeżeli masz ochotę, zapraszam serdecznie :
www.lipoooo.blogspot.com
Dokładnie...trzeba żyć tak, jakby każdy dzień miał być ostatnim, no i oczywistą rzeczą jest, że trzeba jeść :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią wyjechałabym do Londynu. Jeśli towarzyszyłaby mi znajoma osoba to dlaczego nie? Może być ciekawie, warto byłoby pojechać.
Lubię czytać Twoje posty. Lubię obserwować, jak się zmieniasz.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo mocy!
Artystyczne fotki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ;*
ciekawe ciuszki :)
OdpowiedzUsuńKochana, KONKURS na moim blogu! do wygrania dowolny zegarek i dowolna bransoletka! :) zachęcam do wzięcia udziału :)
Zazdroszczę tego wyjazdu! Na pewno nie będziesz żałować :)
OdpowiedzUsuńAle będziesz miała fajnie... ;)
OdpowiedzUsuńChór? Ja dzisiaj miałam pierwsze zderzenia z teatrem. Nie było się czego bać :-)
OdpowiedzUsuńWyjazd do Londynu? Chyba sobie żartujesz,świetnie ;)
Ja planuję namówić naszą nauczycielkę na Paryż. Ciekawe,czy się uda ^^
Nie mam bladego pojęcia,ale trochę się.. boję i wstydzę jednocześnie. Jak już coś to chcę sama wejść do gabinetu pielęgniarki!
OdpowiedzUsuńWiem,trzymam los w swoich rękach.Ale wsparcie też pomaga i się liczy :)
"Krzyżacy" też mi się podobali :)
Świetny efekt wyszedł z tym ogniem, bardzo fajne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuń'i trzeba jeść' - hahahha, jesteś przeurocza! :)))
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za chór! ;)
Powodzenia z wyjazdem. Duże wyzwanie, ale na pewno będziesz zadowolona;)
OdpowiedzUsuńTy jakaś psychiczna jesteś? Ja rozumiem że anoreksja i wg. ale żeby tak krzyknąć. Ja to bym na miejscu tej pani się cb przestraszyła.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej jestem psychiczna :)
UsuńGratuluję poczucia humoru i dystansu do siebie :)
UsuńBrawa dla tej pani ;)
Jedyne słowo ktore przychodzi mi do glowy. 'Kurwa'
OdpowiedzUsuńWycieczka za granicę to zawsze fajna rzecz. Jest gorzej z transportem, ale jednak warto. Nie ma co się kurczowo trzymać starych i dobrze znanych rzeczy, trzeba coś urozmaicać w życiu. Bardzo fajne zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!