251

Przyplątała się do mnie taka myśl ładnych parę lat temu(z 6 będzie jak nic). Ot, zachcianka dziewczynki kończącej szóstą klasę, która poszukiwała swojego hobby, łapiąc się wszystkiego, co możliwe.
I się zaczęło. Od fotobloga. Właśnie go przeglądam.
Nie wiem, czy się śmiać czy płakać.
Zdjęcie zawartości piórnika? Nie ma problemu. Natalka leżąca na podłodze? Też się znajdzie.
Ale! Do zachodów słońca już wtedy miałam upodobanie. Spójrzcie sami.


Tak, to była era zdjęć z datą, zdjęć przerabianych do bólu, ilości ponad jakością, a do tego mnóstwo mnie na fotografiach. Działałam wtedy chyba na zasadzie-widzę coś-robię zdjęcie-wstawiam na fotobloga z radością czekając na komentarze.
A tym zdjęciem wygrałam swoją słodką, różową myszkę. Nie wiem, jak to było możliwe, ale myszka służy mi jako uwolnienie od katorżniczego zasuwania po touchpadzie, już nieco wytarta, ale jest.
No, więc tak rozpoczęły się moje sukcesy związane z fotografią(bardzo spektakularnie, nieprawdaż?)
I zakończyły. 
Ale ja swej "działalności" nie miałam zamiaru.
W 2010/11 w swoje łapki dostałam lustrzankę. Łojesu, co to było! Niebo a ziemia, słuchajcie. Uszczęśliwiona Natalka długi czas była pewna, że każde zdjęcie zrobione tymże sprzętem będzie super cudne, bez żadnego dodatkowego wysiłku :)
Jest parę takich z tamtego okresu, które do dziś lubię. Te chociażby: (wrzesień 2010)


Wciąż "pozowałam" z wielką chęcią. To w sumie dziwne, ale...dawało mi to trudną do zdefiniowania satysfakcję. Nie pytajcie.
Chodzenie po drzewach chyba też. Sztuka wymaga poświęceń.

(Dobra, poniosło mnie, koniec tego dobrego)

Julka. Moja biedna siostra. Z tego miejsca chciałabym Ją przeprosić i podziękować, bo siłą perswazji(aha) niejednokrotnie namawiałam ją do paru chwil przed moim obiektywem.

październik 2011
czerwiec 2011
I tak sobie żyłam z aparatem, na każdy miesiąc zakładając nowy folder.
Później, niestety, aparat posłużył mi do nieco mniej artystycznych celów, na dłuższy czas straciłam chęć i radość z jakiegokolwiek działania, foto również. Luty 2012, ostatnie zdjęcia jakie zrobiłam mojej niezawodnej O. Później nie ruszałam aparatu do maja, gdzie próbowałam swych sił w dziedzinie blogowania "modowego", aczkolwiek fotografią tego nazwać nie można. Ale to już znacie, jeśli jesteście ze mną lub przekopywaliście się przez archiwum bloga.
luty 2012
W wakacje znów wróciła chęć fotografowania. Ogromnie, bardzo chciałam przywrócić w sobie tę pasję. I starałam się to uczynić na wszelkie sposoby. Chyba jednak nie do końca dobrze się za to zabrałam-presja kolejnej sesji, wyszukiwania modelki, oglądalności i popularności na MaxModels, porównywanie się z innymi z opłakanym skutkiem dla mnie...to wszystko sprawiło, że szybko odechciało mi się brać aparat do ręki. A przynajmniej nie po to, by fotografować ludzi. Zwróciłam się zdecydowanie bardziej w stronę natury, otoczenia, tego co widzę i co jest mi bliskie.

lipiec 2012

sierpień 2012

Okres liceum to zdjęcia głównie takie, o jakich wspomniałam powyżej. Ewentualnie sesje dla bliskich. Mało się rozwijałam pod względem foto, niestety, a miałam możliwości. Ale myślę, że również i te doświadczenia mnie czegoś nauczyły-na pewno doceniać piękno otaczającego mnie Świata :)



Docieram do dziś, przebrnęłam przez nieposkromioną otchłań swych folderów na dwóch dyskach, przejrzałam wszystkie te zdjęcia, swoje życie utrwalone w sposób, o którym dzisiejszy post. 
I czuję energię do działania. 
Chyba wciąż nie potrafię zdefiniować co więcej daje mi fotografowanie, czy to ludzi, czy natury. Ale wiem jedno-radość na pewno. Poza tym...zawsze przyświecało mi hasło i dewiza, by odkrywać piękno. To, które może nie każdy jest wstanie dostrzec, które trzeba komuś uświadomić, pokazać, naprowadzić. I właśnie tego chcę dziś, nadal. Niczego bardziej nie pragnę. 
Bo wzrok to mój ulubiony zmysł, zdecydowanie. A możliwość utrwalenia tego, co wprawia mnie w zachwyt, co warto uchwycić i zatrzymać to możliwość naprawdę wspaniała :)


Mój organizer wakacyjny jeszcze świeci pustkami, choć planów mam co niemiara. Stąd mój apel do Was-jeśli tylko mielibyście ochotę wybrać się ze mną na zdjęcia-będę w siódmym niebie :) 
Więcej moich prac możecie obejrzeć tutaj, ale myślę, że jeśli się tutaj dziś znaleźliście, a więc znacie mnie choć trochę, to dobrze wiecie jak rysuje się mój styl fotograficzny. 

Uncovering beauty. 
That's what I love the most.



Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe