241
Ej, ja się tak nie bawię.
Czasie, stop. Czemu akurat w tym roku muszę pisać maturę?
Piszę tego posta już od trzech tygodni. Początkowo miał być urodzinowy, z gorzkim posmakiem, jako cierpiąca na niedosyt dziewiętnastolatka, przerażona brakiem adekwatności wieku co do stanu umysłu(domniemanego). Później, ;próbowałam zacząć słowami, które widnieją na początku tego postu. A dziś, dziś się cieszę. Bo obejrzałam wczoraj Grease(później zdań parę na jego temat) i jestem roztańczona, tak mniej więcej od studniówki. Muzyka nabrała większego znaczenia w mojej codzienności, słysząc "you ain't nothin but a hound dog!" wykonuję jakieś niesprecyzowane ruchy przed lustrem, tańczę w majtkach. Bo mam super półkę z przekochanymimoimi książeczkami i dostałam ostatnio nowe do kochania. Bo czuję, że trochę nadrabiam stracone dwa lata w gimnazjum, pozbawione beztroski, chociaż do bycia łajld wciąż mi nieco brakuje. Ale żyję sobie, i wywalam z siebie te durne choroby ciągnące się od grudnia. Back off, plz!
Po lewej moje nowości-no, super, tylko ciekawe, kiedy przeczytam którąkolwiek z nich, biorąc pod uwagę obecne tempo mojego czytania. No, najwyżej w dalszym ciągu będę się rozwijać kulturowo kosztem szkolnych powinności(chyba tak.)
Właśnie, właśnie-co do Grease! Wczorajszy wieczór spędziłam przed komputerem patrząc z rozbawieniem na te wypomadowane włosy Travolty, jego boskie ruchy i głos. Wszystko to, co dziś nazywamy kiczem w przeciągu 1h50minut-mnie tam urzekło. Ostatnia scena, duet z piosenką "You're the one that I want" i super bal szkolny-boże, boże, chcę tak tańczyć!! Musicale to jednak zdecydowanie ten rodzaj filmów, który wprawia mnie w fantastyczny nastrój. Koniecznie muszę w najbliższym czasie przypomnieć sobie "Mamma mia!", chociażby ze względu na przeboje Abby, którymi ostatnio zostałam zainspirowana, a które również powodują te dziwne ruchy imitujące taniec. Tak więc, ktoś jakieś tytuły chętny podrzucić? Pomijając oczywiście Dirty Dancing, Footloose, Deszczową piosenkę, Upiora w operze i Nędzników(♥♥♥, dla wszystkich, ofc!).
No, a tak poza tym, jadłam sobie ostatnio pizzę. Z kalafiora. Troszkę się rozpadała, ale to nie ważne! Smak dość ciekawy, polecam, polecam-kciuk w górę.
Tylko zdjęć za mało robię. I nie gram sobie w Skyrimka-biedny szósty level. However, mam czas, prawda? Tyle samo co każdy z Was każdego dnia. Tak zmotywowana, zaraz pójdę sobie poleżeć...
Fabryka fiszek czeka-czas najwyższy na ciąg dalszy.
Będzie dobrze!
Piszę tego posta już od trzech tygodni. Początkowo miał być urodzinowy, z gorzkim posmakiem, jako cierpiąca na niedosyt dziewiętnastolatka, przerażona brakiem adekwatności wieku co do stanu umysłu(domniemanego). Później, ;próbowałam zacząć słowami, które widnieją na początku tego postu. A dziś, dziś się cieszę. Bo obejrzałam wczoraj Grease(później zdań parę na jego temat) i jestem roztańczona, tak mniej więcej od studniówki. Muzyka nabrała większego znaczenia w mojej codzienności, słysząc "you ain't nothin but a hound dog!" wykonuję jakieś niesprecyzowane ruchy przed lustrem, tańczę w majtkach. Bo mam super półkę z przekochanymimoimi książeczkami i dostałam ostatnio nowe do kochania. Bo czuję, że trochę nadrabiam stracone dwa lata w gimnazjum, pozbawione beztroski, chociaż do bycia łajld wciąż mi nieco brakuje. Ale żyję sobie, i wywalam z siebie te durne choroby ciągnące się od grudnia. Back off, plz!
Po lewej moje nowości-no, super, tylko ciekawe, kiedy przeczytam którąkolwiek z nich, biorąc pod uwagę obecne tempo mojego czytania. No, najwyżej w dalszym ciągu będę się rozwijać kulturowo kosztem szkolnych powinności(chyba tak.)
Właśnie, właśnie-co do Grease! Wczorajszy wieczór spędziłam przed komputerem patrząc z rozbawieniem na te wypomadowane włosy Travolty, jego boskie ruchy i głos. Wszystko to, co dziś nazywamy kiczem w przeciągu 1h50minut-mnie tam urzekło. Ostatnia scena, duet z piosenką "You're the one that I want" i super bal szkolny-boże, boże, chcę tak tańczyć!! Musicale to jednak zdecydowanie ten rodzaj filmów, który wprawia mnie w fantastyczny nastrój. Koniecznie muszę w najbliższym czasie przypomnieć sobie "Mamma mia!", chociażby ze względu na przeboje Abby, którymi ostatnio zostałam zainspirowana, a które również powodują te dziwne ruchy imitujące taniec. Tak więc, ktoś jakieś tytuły chętny podrzucić? Pomijając oczywiście Dirty Dancing, Footloose, Deszczową piosenkę, Upiora w operze i Nędzników(♥♥♥, dla wszystkich, ofc!).
No, a tak poza tym, jadłam sobie ostatnio pizzę. Z kalafiora. Troszkę się rozpadała, ale to nie ważne! Smak dość ciekawy, polecam, polecam-kciuk w górę.
Tylko zdjęć za mało robię. I nie gram sobie w Skyrimka-biedny szósty level. However, mam czas, prawda? Tyle samo co każdy z Was każdego dnia. Tak zmotywowana, zaraz pójdę sobie poleżeć...
Fabryka fiszek czeka-czas najwyższy na ciąg dalszy.
Będzie dobrze!
0 komentarze
It means a lot, thank You!