244

Maszerując sobie ostatnio w słoneczku(Wiosennie! I tu następuje swego rodzaju dysonans poznawczy, a mój mózg głupieje-cieszyć się, czy też nie...(maj, i te sprawy, ciicho sza!)) przez osiedle zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego. Co tak właściwie jest fajnego w spacerach? Czemu nie nudzi mnie łażenie, które samo w sobie większego celu nie posiada? Doszłam do tylko jednego wniosku-muszę o tym napisać. Może wtedy uda mi się odkryć przyczyny mojego dziwnego upodobania.


No1. Mimo swej bezcelowości, właściwie to każdy mój spacer jakiś tam cel ma. Wiecie, taki punkt docelowy, destynacja, miejsce, do którego zmierzam...no, ale żeby nie zacząć filozofować-po prostu, wiem którędy chcę pójść, gdzie się przejść, co zobaczyć. I chociaż mam całkiem spore pole manewru w swojej okolicy, często wybieram podobną trasę. Bo lubię.

No2. No właśnie, co tak właściwie lubię? Chyba to, że mogę się trochę pogapić. Na mijanych ludzi, na domy, w których chciałabym mieszkać. W niebo;oślepnąć na chwilę od wiosennego słońca, dzięki czemu może bardziej docenię piękno swojej okolicy, a przestanę myśleć o jakichś Londynach czy innych zagranicach. Bo wiecie, taką mam chyba naturę podglądacza, więc idealnie odnajduję się w warunkach, kiedy mogę sobie coś poobserwować. Nawet jeśli są to gołębie. Dobra, wróć, to chyba nie zabrzmiało najlepiej. Trudno, w każdym razie-pilnuję się, żeby nie wyglądać przy tym na obłąkaną. A przynajmniej się staram.

No3. Bo mogę komuś ukraść kwiatki z ogródka. (Znaczy staram się bardzo, żeby rosły poza wydzielonym terenem, ale jeśli są w zasięgu ręki...)

No4. Muzyka. Świetnie mi się słucha idąc, zwłaszcza, jeśli mogę dopasować tempo kroku do rytmu muzyki, a czasem wykonać jakiś niekontrolowany ruch w stylu podskoku lub obrotu.

No5. Sami przecież dobrze wiecie, jakie korzyści płyną z przebywania na świeżym smogu! Senność mija jak ręką odjął, na jej miejsce przychodzi pobudzenie zmysłów, radość z życia, chęć działania, i w ogóle...słowem, krakowskie powietrze najlepszą formą terapii farmakologicznej!

No 6, last but not least...bo tak. I już. Jest sens, nie ma sensu, lubię, więc sobie chodzę.

____________
Mini ogłoszenie na koniec-chciałabym wprowadzić drobną zmianę w swoich kolejnych postach. Będę je rozdzielać, tzn osobno publikować recenzje książek, filmów, etc, a nie tak jak do tej pory-łączyć je we wpisy ogólnokulturowe. Może dzięki temu uda mi się częściej coś dodawać...(pobożne życzenie).
No to cześć, do zobaczenia!
+przypominam, że jestem też tutaj, a Was tam malutko :)

Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe