107
Pamiętam dobrze Sylwestra 2010-czerwona nitka noszona na nadgarstku, czyli głupota maksymalna, ale bawiłam się dobrze. Za
to rok później, Sylwester 2011-spotkała mnie kara za głupie zabawy w
"pro-anę"-pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że był to najgorszy dzień mojego życia. Najpierw przeryczany, a następnie
przespany ze ściśniętym żołądkiem i zamarzniętym sercem. Jeszcze całkiem niedawno pragnęłam zatrzymać czas, by święta oraz Sylwester nie nastąpiły. A teraz? Przetrwałam jedno, a to drugie obecnie wywołuje raczej przeciwne uczucia niż wcześniej, if you know what I mean. To wręcz nie do pomyślenia jak wiele może zmienić się z przeciągu roku. A jeszcze trudniej jest pojąć jak ogromne znaczenie mają w naszym życiu inni ludzie. Przecież dosłownie wszystko mogłoby być dzisiaj inaczej, gdybym się nie odważyła, gdybym nie zaryzykowała, gdybym nadal trwała w stanie zawieszenia pomiędzy życiem a...nieżyciem?, gdyby nie Ty..Ach, nie, chyba zaczyna doskwierać mi brak pamiętnika, co zresztą widać. Forgive me, już przechodzę do konkretów.
_______________________________________________________________________________
Wraz z każdą kolejną przeczytaną przeze mnie książką autorstwa pani Beaty Pawlikowskiej, rośnie moje uwielbienie do Jej osoby. Od dłuższego czasu chciałam zabrać się za którąś z podróżniczych opowieści, lecz dopiero projekt z geografii mnie do tego zmobilizował-w innym wypadku, pewnie sporo zajęłoby mi zdecydowanie się na konkretny tytuł, jako że mam to szczęście i moja mama posiada bogaty zbiór literatury o podobnej tematyce.
Sposób, w jaki autorka opisuje poznawaną rzeczywistość działa na wyobraźnię i pozwala poznać Chiny z zupełnie innej strony niż zachęcają do tego wszelkie biura podróży. Owszem, i o Wielkim Murze jest tutaj wzmianka, lecz w porównaniu z resztą poruszanych tematów, naprawdę znikoma. Z największą ciekawością czytałam o...chociaż nie, właściwie to nie będę wybierać, nie potrafię. Duże wrażenie wywarł na mnie zwyczaj maltretowania i łamania stóp Chinek, co było okrutnym zwyczajem dawnych czasów. Stopa, która została zmniejszona do maksymalnie 7 centymetrów uchodziła za ideał, czyli tzw. Złoty Lotos.
Pani Pawlikowska przybliżyła mi również wierzenia większości chińskiej ludności, która oficjalnie jest przecież narodem bezwyznaniowym, ateistycznym. Jednakże, czy można tak nazwać ludzi, którzy postępują zgodnie z wszelkimi zasadami moralności i są zwyczajnie DOBRZY? Wiele zasad konfucjanizmu i taoizmu powinno zostać wcielonych w życie każdego człowieka, by było bogatsze i szczęśliwsze. Zaintrygował mnie także kulinarny aspekt Chin, czyli związek jedzenia i starożytnej medycyny oraz sposób leczenia doktora Ho. Teraz i mnie wydaje się to oczywiste! Każdy produkt, który zjadamy ma wpływ na to jak się czujemy dzisiaj i czy będziemy zdrowi w przyszłości. Dlatego też chińscy lekarze "leczą ludzi zdrowych", czyli nauczają jak jeść, by zadbać zarówno o ciało jak i o duszę. Oraz kolejna ważna lekcja, jaką zdołałam wyciągnąć z lektury "Blondynki w Chinach"-ciepłe posiłki służą ludzkiemu organizmowi o wiele bardziej niż śniadanie bądź obiad przyrządzany na zimno. Na talerzu Chińczyka nie znajdziemy surowych warzyw, wszędzie dymiące, dopiero co ugotowane dania, które zasilają energią wystarczającą na długi czas! To właśnie dlatego w tym odległym azjatyckim kraju nie ma problemów z otyłością, depresją i innymi cywilizacyjnymi chorobami, które swój początek znajdują w tym, co spożywamy, jak naucza starożytna medycyna chińska. Co prawda nie do końca zgadzam się ze słowami, iż każda choroba ma właśnie takie podłoże, lecz w wielu przypadkach to stwierdzenie się sprawdza.
Chcę więcej! Mam ogromną nadzieję, że inne podróżnicze książki Blondynki mnie nie zawiodą. Bardzo, ale to bardzo bym tego nie chciała! Życzyłabym sobie, by pani Beata inspirowała mnie(i Was również!) dalej, bezustannie, a swoimi doświadczeniami kierowała nas na właściwe tory.
______________________________________________________________________________
I po raz kolejny zostałam otagowana, za co dziękuję Martynie!
1. Wolisz dzień czy noc? Dlaczego?
Dzień! W nocy śpię, jestem nieaktywna, noc zabiera mi czas, który mogłabym przeznaczyć na coś zupełnie innego, na poznawanie świata.
2. Gdybyś miała wybrać jedną potrawę, którą mógłabyś jeść do końca życia było by to...
Chyba wszystko znudziłoby mi się po pewnym czasie. Ale dajmy na to, że gotowane mięso drobiowe z ryżem i buraczkami lub pierogi z truskawkami. Albo ryż na mleku z jabłkiem i cynamonem!
3. Romantyczna kolacja w luksusowej restauracji czy wspólne oglądanie filmu i jedzenie popcornu?
Zdecydowanie to drugie :)
4. Dzień, który wykreśliłabyś z tygodnia
Kurcze, chciałam napisać piątek, z racji ciężkiego planu lekcji, ale za to po powrocie do domu wspaniałe uczucie wolności nie pozwala mi tego zrobić. No to może niedziela...nie, bo wtedy mam swoje specjalne śniadanko! No i ostatecznie nie jest taka zła! Żadnego bym nie wykreśliła i koniec, o.
5. Danie, które chcesz przygotować od dłuższego czasu, ale nie miałaś możliwości/okazji?
Pieczoną owsiankę chciałabym wypróbować.
6. Ulubiony rodzaj makaronu?
Nie lubię makaronów. Jednakże, razowy jedzony wraz z mlekiem jako zupa mleczna mi smakował.
7. Jakiej przyprawy używasz najczęściej?
Soli i cynamonu.
8. Tytuł/wykonawca piosenki, która najlepiej oddaje Twój teraźniejszy humor?
9. Potrawa, która zawsze Ci wychodzi?
Herbata....Nie no, tak naprawdę to żadnej potrawy jako takiej zrobić nie potrafię, jedynie coś z wypieków, słodkości.
10. Największa lub najśmieszniejsza kulinarna wpadka?
Ha. Piekłam waniliowe ciasteczka i już wkładałam blachę wyłożoną papierem do pieczenia wraz z ciasteczkami do piekarnika, zapomniałam jednakże o bardzo istotnej rzeczy...u góry jest palnik. Gorący palnik. No i papier się zapalił, a ja pobiegłam z płonącą blachą do łazienki by zalać ją wodą. I po ciasteczkach.
11. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę? (3 rzeczy)
Umm, telefon, komputer z internetem i aparat.
______________________________________________________________________________
38 komentarze
Natalka , uwielbiam Twoje wpisy! c:
OdpowiedzUsuńNiewykreślanie żadnego dnia tygodnia to ciekawy wybór, i myślę, że właściwie trochę nietypowy p.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak piszesz. Kurde, jesteś niesamowita! :)
OdpowiedzUsuńTeż czytuje Pawlikowską, akurat chce się zabrać za 'Blondynkę w Chinach', czyli polecasz, to super!
Czekałam na to.
OdpowiedzUsuńHm? Na cóż?
UsuńNa to, aż napiszesz. Inspirujesz mnie bardzo ostatnio.
UsuńJej. Bardzo mi miło to słyszeć, to dla mnie jeden z największych i najważniejszych komplementów.
UsuńWidzę aniołka na zdjęciu :). Tobie też dobrego przyszłego roku, siły i uśmiechu.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja, zachecilas mnie do przeczytania książek Beaty Pawlikowskiej, no i fajny masz styl ogólnie. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gratuluję Ci pozytywnej zmiany, trzymaj tak dalej i nie zamartwiaj się już przeszłością, patrz ile możesz jeszcze osiągnąć :)
OdpowiedzUsuńCo do Chin, ich wierzeń, medycyny i potraw to słyszałam dokładnie to, o czym piszesz, mimo, iż nie czytałam tej książki. Prawdopodomnie DDTVN mnie dokształciło.
Jeżeli chodzi o najśmieszniejszą kulinarną wpadkę, to niedalej jak dwa tygodnie temu, przytrafiło mi się to samo! Jednak był to na tyle mały płomień, że obyło się bez wody :D
U mnie też się dużo zmieniło :) Ale o tym za niedługo na blogu ^^
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku !! :*
Tobie również udanego sylwestra życzę ;* żebyś się wybawiła na maska i żeby ten nowy rok był dla ciebie jak najlepszy ;* myśl pozytywnie , a będzie dobrze !
OdpowiedzUsuńśliczne zdjecie ,a pani Pawlikowska jest genialna i tyle , pewnie masz jej kalendarz jak ja ;D
Widzę, że naprawdę dopadła Cię wena na zdjęcia bo to Twoje jest cudowne :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam takie przygody z ciasteczkami...doznałam ich nie jeden raz :D
przez rok wszystko może się tak zmienić, że porównując do zeszłego można nie poznawać swojego życia.. ale jeśli to pozytywne zmiany, to nie pozostaje nic innego, jak tylko się cieszyć:)
OdpowiedzUsuńTobie też udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego:* ten rok będzie jeszcze lepszy!!
Piękne zdjęcie! Chcę więcej! ^^
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytam książkę Beaty Pawlikowskiej "W dżungli zycia" i bardzo mi się podoba. Nigdy nie pomyślałabym że ona przeszła tak dużo!
Śmieję się z Ciebie, wiesz? :DD
OdpowiedzUsuńteż byłam pro ana,ale 2 lata temu i wtedy był mój najgorszy sylwester. przepłakany, przećwiczony, eh... okropny.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko :)
Wspaniałe zdjęcia robisz! :)
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tę książkę, kusi mnie!
Szczęścia w Nowym Roku, samych powodów do uśmiechu :)
To pierwsze zdjęcie jest cudowne, genialne i w ogóle brak mi słów <3 :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcie *.*
OdpowiedzUsuńNie lubię sylwestrów. A mój zeszłoroczny zmienił się w kilkudniową katastrofę!
OdpowiedzUsuńTeż nie wspominam dobrze ostatniego Sylwestra, ale zazdroszczę Ci tego, że przez ten rok tak wiele się u Ciebie zmieniło. Mi czasem wydaje się, jakby wszystko stało w miejscu mimo tego całego leczenia. Krok w przód, dwa kroki w tył, wiesz co mam na myśli.. To, co napisałaś, motywuje. Chciałabym za rok móc powiedzieć sobie to samo, że tak wiele może się zmienić w ciągu roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ostatni sylwester był nudny i przytłaczający, a nawet męczący mogłabym rzec mimo iż nie spędziłam go sama. Mam nadzieję i przeczucie, że ten będzie o wiele lepszy. To samo z całym rokiem 2013. Odwiedzam twój blog od niedawna, ale muszę ci powiedzieć ( a może napisać ?), że to co piszesz do mnie przemawia, a to jest krótko mówiąc niesamowity dar. Ale się "rozkleiłam"/rozpisałam może to ze względu na mój pierwszy komentarz tutaj :D , wybacz. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci żeby ten rok przyniósł ze sobą niezapomniane chwile, świetnych ludzi i i w sumie to nie wiem co jeszcze napisać.
OdpowiedzUsuńReklama wholesale zasłania tekst i niestety nie mogłam przeczytać kilku linijek tekstu :(. Ale domyślam się co tam jest napisane :). Jak spędzasz swój Sylwester? Z gromem znajomym czy tylko ci najbliżsi? Impreza czy domówka? Może samotnie jak ja? :)
OdpowiedzUsuńJuż poprawiłam! :)
UsuńSylwestra spędziłam w wąskim gronie, najpierw byłam w kinie w czteroosobowej grupce, następnie na spacerze na rynku i nad Wisłą wraz z S, a później u mnie w domu z S :) Imprezy to nie moja rzecz, nie potrafiłabym się bawić w takim huku, zresztą zdecydowanie bardziej wolę ten czas przeznaczyć dla osób mi najbliższych.
Tobie również udanego sylwestra! I szczęśliwego, nowego roku - jeszcze lepszego, piękniejszego i magicznego - z każdym, nowym dniem :)
OdpowiedzUsuńOby już nigdy nie wróciło to, co w 2010 i 2011..
trzymaj się, Kochana! ;***
ahh...uwielbiam Twoje wpisy i z niecierpliwością czekam na kolejne;)
OdpowiedzUsuńmam prośbę, mogłabyś w następnym poście zrobić listę Twoich ulubionych, wartych polecenia książek, które znajdują się w Twojej biblioteczce? poszukuję jakiś nowych nabytków do mojej kolekcji i myślę, że mogłabyś mi w tym pomóc:)
Z góry dziękuję:)
Wszystkiego dobrego w nowym roku i dużo pozytywnych myśli!! :*
Postaram się o zrobienie takiego wpisu :)
UsuńJej, dziękuję Ci bardzo, bardzo za miłe słowa! I za życzenia! :* Tobie również wszystkiego co najlepsze!
Najpiękniejsza to co chcę Ci przekazać zobaczysz w wiadomości, chciałam tylko napisać, że przez Ciebie nie mogę się zdecydować jakie zdjęcie ustawić na tapetę, bo każde jest równie piękne, ale chyba jednak zdecyduję się na takie na ławeczce z S. i babeczkami :)) jest przekochane i moje ulubione Wasze wspólne :*
OdpowiedzUsuńNiestety mimo że wydaje mi się, że pokonałam w dużej mierzę anę. To dalej czuję, jak bardzo mnie ona ogranicza. Najbardziej daje o sobie znać właśnie w sylwestra i święta :(
OdpowiedzUsuńwzajemnie:D:)
OdpowiedzUsuńsliczne zdjecie:)
OdpowiedzUsuńPisz czesciej, robisz to zdecydowanie za rzadko, a ja uwielbiam czytac Twojego bloga. Inspirujesz mnie do wyjscia z bulimii, dajesz nadzieje, ze da sie normalnie zyc. Koniecznie musze przeczytac cos z dziel Pawlikowskiej, tez oczywiscie gdyby nie Ty, nie zainteresowalabym sie nia. Juz dawno chcialam Ci to napisac ale jakos nie mialam odwagi,ale Nowy Rok to sie przelamuje. Jestes sliczna i naprawde wartosciowa,zycze Ci samych dobrych dni! Trzymaj sie i czekam z niecierpliwoscia na nowa notke!
OdpowiedzUsuńNie bardzo dam radę pisać częściej, ale będę się starać :)
UsuńTymi słowami lejesz miód na moje serce, naprawdę. Bardzo Ci dziękuję, że zdecydowałaś się, by mi to wyznać. Za życzenia również dziękuję i Tobie również wszystkiego co najlepsze, odwagi i wytrwałości! :*
Dziękuje, ja tez życzę ci dużo radości, siły i wytrwałości. Może byc. Już tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńRównież szczęśliwego nowego roku i zapukam z pytaniem, czy adres twojego bloga jest ułamkiem utworu Florence and the Machine?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję.
serdecznie dziękuję za przypomnienie. Zupełnie zapomnialam o zakładce "Obserwatorzy". Już ją dodałam i jest mi niezmiernie miło, że blog sie spodobał :3
OdpowiedzUsuńNietypowy wybór, bo to z listy: "Filmów, które musisz obejrzeć przed śmiercią.". Filmweb mam, jednakże nie zaglądałam tam od wieków i jakoś filmów jakie tam pozaznaczałam jest tragiczna. Jeśli tylko zrobię tam porządek to wrzucę adres do którejś z zakładek.
OdpowiedzUsuńCo do jednego filmu dziennie, to było częścią kolejnego punktu backup listy. "Zamienić ilość obejrzanych seriali na filmy", a więc porzuciłam Supernaturale i inne, dla filmów i świetnie się z tym czuję :3
It means a lot, thank You!