Pytam, wciąż błądzę, czyli Liebster Blog Award

Lubię zadawać pytania - nie tylko innym, siebie samą też zadręczam nimi permanentnie. (Trochę to dar, trochę przekleństwo.) Inna sprawa - lubię mówić o sobie. Złożyło się więc idealnie, bo zostałam zaproszona przez Ani do Liebster Blog Award - a że pytania mnie zaintrygowały i zmusiły do ruszenia głową i zatrzymania się na chwilę, podzielę się z Wami swoją refleksją (przy okazji budząc do życia swoje blogerskie pióro, które ostatnio znów podupada w kryzys). Let's go :)



Czy codziennie przeznaczasz czas tylko dla siebie i na swój odpoczynek?

W pierwszej chwili chciałam odpowiedzieć, że nie, że czasem się nie da, bo sesja, bo różne takie. Ale...koniec końców niemal zawsze znajduję choć chwilę dla siebie. Czasem jest to 10 minut, czasem godzina, wiem jednak, że bez odpoczynku jedyne co mnie czeka to frustracja i trudność z pozbieraniem się do kupy trwająca dłuższy czas.

Czy planujesz swoje życie (masz pewne cele i marzenia, do których zmierzasz), czy raczej lubisz żyć dniem dzisiejszym i działać na bieżąco?
Składam się z wielu sprzeczności i w tym zakresie nie jest inaczej. Wobec wielu sytuacji mam sporą potrzebę kontroli i gdy coś wymyka się poza mój plan, jest mi trudno reagować na to ze spokojem. Z drugiej strony daję sobie spore przyzwolenie na spontaniczność i poszukuję jej w swej codzienności, nie byłabym w stanie planować dni co do godziny, podziwiam szczerze osoby planujące nawet z miesięcznym wyprzedzeniem. Owszem, mam jakieś cele, podejmuję działania w ich kierunku, spisuję rzeczy do zrobienia danego dnia, zwykle dobrze pamiętam co, kiedy i gdzie, ale najwięcej radości dają mi chwile pełnej spontaniczności. Nigdy tak bardzo nie odczuwam wolności jak wtedy.

Jakiej polskiej cechy najbardziej nie lubisz?
Trochę się buntuję przed stwierdzeniem "polska cecha", choć zdaję sobie sprawę, że pochodzenie determinuje, a charakterystyki przechodząc z pokolenia na pokolenie tworzą swego rodzaju stereotypowego mieszkańca danego kraju, ale wciąż jest to zdecydowanie zbyt dużym uogólnieniem. Nie dostrzegam szczególnie mocno tej najbardziej rozpowszechnionej i uznawanej za "naszą" cechy, czyli narzekania. W kwestiach nietolerancji również sporo się zmienia. W ogóle, te różnice kulturowe mocno się zacierają w wielu przypadkach. Żadna inna cecha nie przychodzi mi więc do głowy.

Gdzie obecnie mieszkasz (kraj lub miasto) i czy lubisz to miejsce?
Z Krakowem mam taką love-hate relationship, i prawdopodobnie już o tym pisałam nie raz. Jest piękny, niesamowicie klimatyczny, wciąż odkrywam go na nowo, poznaję nowe miejsca i zakamarki, do wielu mam ogromny sentyment, a do tego mamy tu naprawdę dobrą komunikację miejską. Boli mnie, oczywiście, smog, stąd moje nieśmiałe jak na razie plany, by w przyszłości zamieszkać nad morzem. Nie przepadam również za tłumami turystów, przewijających się zwłaszcza latem w wielu miejscach, które mogłyby być idealne do odpoczynku lub uroczych spacerów. Brakuje mi też trochę zieleni, tym bardziej po pobycie w Poznaniu, gdzie cudowne parki skradły moje serce.

Dlaczego lubisz pisać (swojego bloga i nie tylko)?
Moje pisanie wzięło się z samotności. Blog powstał w najtrudniejszym okresie mojego życia, był moim towarzyszem, dawał namiastkę relacji z drugim człowiekiem. Pamiętniki pisałam od dzieciaka, więc chyba zawsze miałam potrzebę uzewnętrzniania tego, co we mnie siedzi, co zajmuje moje myśli i nie daje spokoju. Była to więc swego rodzaju terapia, choć nie w każdym momencie skuteczna - czasem działała nawet odwrotnie. Blog i bycie w social mediach dało mi okazję do poznania wielu wspaniałych osób, czasem sprawia też, że czuję się potrzebna, gdy poruszam ważny temat i dostaję od Was jakiś feedback. 



Jesteś realistą i racjonalistą czy raczej idealistą i optymistą? A może łączysz te cechy?
Nigdy nie myślałam o sobie w takich kategoriach, nie umiem zresztą dopasowywać się sztywno do tego typu określeń, a może raczej nie chcę, bo czuję, że etykieta zabierze mi możliwość zachowania się w sposób niekonwencjonalny? W każdym razie - chyba każdy z nas w jednym zakresie czy dziedzinie życia będzie bardziej idealizować niż patrzeć racjonalnie i na odwrót. Wszystko zależy od...mnóstwa rzeczy. Chociażby od tego, jak ważna jest dla nas dana rzecz, jaki ma na nas wpływ, jaki my mamy na nią...Jestem więc wszystkim. :)

Jaka kwestia najbardziej Cię martwi lub przeszkadza w kontekście obecnej cywilizacji?
Pęd, pośpiech, stawianie sukcesu materialnego ponad wszystko, nawet ponad siebie samego i własne zdrowie. Oczywiście, poza tym przeraża mnie sytuacja na świecie, we własnym kraju też - odbieranie wolności jednostce boli mnie najmocniej.

W jaki sposób dbasz o swoje zdrowie psychiczne?
Odpoczywam. Nie zabieram sobie snu. Uczę się słuchać siebie i nie ignorować ważnych sygnałów od ciała i umysłu. Czytam wiersze, czytam mądre i piękne książki, oglądam filmy i słucham muzyki podnoszącej na duchu, takiej, z którą mogę się utożsamić, z którą współbrzmię. Rozmawiam, mówię o swoich lękach, swoich obawach, trudnych emocjach. Pozwalam sobie na to, by czuć. Wszystko, nie tylko to, co przyjemne i "dobre". I, jak w poniższym pytaniu - daję sobie prawo do tego, by mieć złe dni, by się smucić, złościć, okazywać słabość, prosić o pomoc i wsparcie. Nie walczę z sobą samą.

Czy czasem dajesz sobie prawo wewnętrznie i zewnętrznie na bycie bezbronnym, bezradnym, słabym, wrażliwym (po ang. vulnerable)?
Zdecydowanie tak. I w moim przypadku (a także i w wielu innych, podejrzewam), dopuszczanie do głosu tej bezbronnej części, przyzwalanie sobie na jej istnienie jest podstawą dobrostanu, a nawet zdrowia psychicznego. Pisałam o tym w tym wpisie, pisałam też zapewne wcześniej. Mam świadomość swoich słabości, swej nadwrażliwości, daję im wyraz, nie tłamszę, próbuję dojść z nimi do porozumienia, pozbyć się niechęci i złości wobec nich (czyli siebie samej). I szukam w nich swej siły. 

Czy masz bliską osobę w życiu, przy której bez lęków możesz być w pełni sobą?
Tak. To zdecydowanie jeszcze jeden ze sposobów, w jaki dbam o swoje zdrowie psychiczne. 

Czy na tym etapie swojego życia możesz powiedzieć, że jesteś zadowolony i szczęśliwy?
Zadowolenie to coś, co odczuwa się raczej sporadycznie, jest spowodowane jakimś miłym wydarzeniem, sukcesem. Szczęście traktuję jako coś wyższego, jako stan, który utrzymywać się może nawet jeśli nie dzieje się szczególnie dobrze. Jest mi bliskie pojęcie amor fati - umiłowanie życia w każdej jego odsłonie.



Drodzy czytelnicy - wyzwanie dla Was. Zamiast nominować blogi i wymyślać własne pytania, chciałabym, byście wybrali jedno z tych, na które odpowiedziałam ja i podzielili się ze mną swoim zdaniem, coby nie wyszło, że taki narcyz ze mnie - o innych też lubię mówić i słuchać! Jestem szalenie ciekawa, dajcie się poznać, porozmawiajmy! ❤

Spodoba Ci się również

10 komentarze

  1. To ja odpowiem na czwarte, bo nad innymi musiałabym się chyba dłużej zastanowić. Dla mnie Łódź jeszcze niedawno była miejscem, w którym za nic w świecie nie chciałabym zamieszkać. Może to przez uprzedzenia, narzekanie rodziców, że to okropnie brzydkie miasto, może fakt, że jest zbyt blisko domu. Pobyt w Poznaniu mnie zauroczył, ale mimo wszystko wtedy zapragnęłam być bliżej, pewnie przez te problemy, z którymi się wtedy mocno zmagałam. Na szczęście nie mam problemów z zaadaptowaniem się do nowego miejsca i teraz nawet jest mi dość obojętne to, że jestem blisko domu i w mieście, którego na początku nie lubiłam. Teraz je lubię, bo kryje w sobie niesamowite historie i zdecydowanie ma swój urok. Mimo, że przeważa tu kolor szary, mamy bardzo dużo parków w centrum, do których zawsze można się udać, by nacieszyć oczy pięknymi kolorami, jakie świat nam oferuje. Czasem wystarczy tylko zrobić kilka kroków więcej, odkryć miejsce, które pozwoli nam trochę inaczej spojrzeć na to, co wszyscy próbują nam wmówić. Bo świat jest piękny, trzeba jedynie umieć to dostrzec :)
    A ze spontanicznością mam podobnie, szczególnie jeśli towarzyszy przy sytuacjach lękowych. Przezwyciężenie tego strachu jest wtedy zdecydowanie bardziej satysfakcjonujące, uwielbiam to uczucie! Bo planując wszystko, bardziej się skupiam na tym, jak to będzie, może jeszcze zrezygnuję, albo poczuję się źle zanim w ogóle do tego wydarzenia dojdzie. Przy spontanicznej decyzji często nie mam czasu, by jeszcze rozmyślać na takie tematy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci powiem, że jednak Polacy też mają swoje "narodowe cechy". Jak zauważyłaś, narzekanie jest naszą przypadłością, podobnie jak nietolwrancja niestety i wciąż pewnego rodzaju zaściankowość. Mówię to z perspektywy osoby, która od roku mieszka w Anglii - tu ludzie są totalnie inni od naszych rodaków. Tu nikt nie patrzy na moje tatuaże z niechęcią, a po ulicach nie paradują w niedziele w drodze do kościoła wielce święte mocherowe babcie, dla których tylkonich prawda jest ważna, a inni z "zachodnimi" poglądami mogą się schować. Owszem, wiele się znienia w naszym kraju, młodzi dochodzą do głosu, jest parcie na większą tolerancję itd, ale wciąż Polsce daleko do wielu krajów Zachodu. Oby kiedyś się to zmieniło, bo nie ukrywam, że w Anglii oddycha mi się jednak lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam chyba szczęście, bo na mój tatuaż nikt nie patrzył z niechęcią, a i tych wrednych babć wyklinających każdego niewierzącego nie spotykam zbyt często. Choć, ja mam też na to nieco inne spojrzenie i wszystko sobie tłumaczę przeróżnymi mechanizmami psychologicznymi, wychowaniem, osobowością i środowiskiem, a i uczę się patrzeć jednostkowo, bez etykiet, stąd to moje stwierdzenie. U nas, niestety, spora część społeczeństwa jest w kiepskiej pozycji ekonomicznej, a za tym często idzie brak pogłębionej refleksji i świadomości - myślę, że gdyby zmienić tą kwestię, również i te "nasze" cechy by się szybko zmieniły. Trudno mi osądzać, gdy biorę pod uwagę te wszystkie determinanty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajnie, dowiedzieć się o Tobie jeszcze więcej! To ja też odpowiem: "Czy masz bliską osobę w życiu, przy której bez lęków możesz być w pełni sobą?" Właściwie to mam u siebie w Tychach taką "paczkę" przyjaciółek z którymi często spędzam czas i chyba najbardziej odpoczywam bo nie muszę udawać i ani trochę się krępować. Niezastąpione uczucie !

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że spokojnie podpisałabym się pod większością Twoich odpowiedzi. Szczególnie bliskie jest mi pytanie o miejsce zamieszkania... A że wczoraj cały wieczór przelewałam moje refleksje na temat Krakowa, jeśli będziesz zainteresowaną odpowiedzią, zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc, nie przepadam za tymi łańcuszkami, ale Twój wpis czytało się bardzo dobrze. Zachęcona, odpowiem na pytanie drugie. U mnie jest tak, że podświadomie dążę do pewnych celów i marzeń. Wydaje mi się, że to czasem jest intuicyjne, zabieram się za rzeczy, o których od zawsze marzyłam, albo działam tak, że prowadzi mnie to do celu. Nie planuję tego szczególnie, zdaję się na mój umysł. Myślę, że życie "tu i teraz" zupełnie się z tym nie wyklucza, a co więcej - uzupełnia :) Bo tylko dobry balans między dążeniami dzisiaj i tym, co jest w przyszłości pozwala nam wybierać co jest ważne teraz, a co będzie ważniejsze później. No i ustalać priorytety. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też zwykle ciężko się przekonać do tej zabawy, ale chyba potrzebowałam rozbiegu, by wrócić do pisania po dłuższej przerwie :)
    Uzupełnia się jak najbardziej! To chyba idealna perspektywa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, zdecydowanie! Nie wyobrażam sobie nie mieć nikogo takiego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, Oluś, mnie nie musisz przekonywać, że piękno się kryje wszędzie, robię doktorat z wyszukiwania go w każdym zakamarku 😬👋🏻
    Dokładnie, dokładnie! A najlepiej mieć kogoś, kto do tej spontaniczności łagodnie prowadzi, prowokuje ją.

    OdpowiedzUsuń
  10. Natalia, skoro nie przepadasz za takimi zabawami, to doceniam i dziękuję, że odpowiedziałaś na moje pytania :)
    Przyjemnie się czyta Twoje niekonwencjonalne odpowiedzi, tym bardziej, że z wieloma z nich się utożsamiam ;)
    Też nie lubię powszechnego pędu.
    Samotność... to jest temat, który ostatnio mnie dotyczy i który próbuję zbadać. Czy obecnie czujesz się mniej samotna?
    Ja odpowiem na ostatnie pytanie: mogę powiedzieć, że jestem zadowolona ze swojego życia, pomimo faktu, że wieeele aspektów nie wygląda jeszcze tak, jak bym chciała. Bo dla mnie szczęście oznacza wolność i świadomość swoich wyborów. Oznacza też zaspokajanie swoich potrzeb lub choćby próba ich zaspokajania. Jestem też zadowolona z etapu transformacji, w jakiej się znajduje.

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe