Uważne spojrzenie wstecz.
Wiele się jeszcze muszę na ten temat nauczyć, parę teorii
zgłębić, sporo doświadczyć, zobaczyć, dowiedzieć się. Hej, to dopiero pierwszy
rok studiów, trochę czasu mam.
Choć nie, niezupełnie. Bo w tym czasie wiele się może
zmienić. Czasem stanie w miejscu jest okej, czasem to nawet wskazane, by
przeczekać to, co najgorsze w miejscu, gdzie nic nam nie zagraża i czujemy się
bezpiecznie, ale w tym przypadku zdecydowanie tak nie jest. Kwestia, którą chcę
poruszyć, wymaga refleksji i podjęciu działania teraz, już, jak najszybciej. By
zapobiec dalszym konsekwencjom, często lawinowym i długofalowym.
Dzieciństwo ma na nas duży wpływ. Żadna nowość, a już w
ogóle dla kogoś, kto zetknął się z psychologią psychodynamiczną - tam to
dopiero się roi od grzebania w przeszłości. Wiedziałam o tym już wcześniej,
zanim rozpoczęłam studia, ale chyba nie zdawałam sobie sprawy z zakresu
faktycznego wpływu, jaki doświadczenia poprzednich lat życia, nawet tych
odległych, mają na teraźniejsze poruszanie się w codzienności, na każdą jej
dziedzinę.
Wciąż mam niewiele lat, ale usilnie tworzę sobie zarys obszarów
mojej przyszłej działalności. Jednym z nich będzie praca nad świadomością
rodziców - od samego narodzenia dziecka, a nawet wcześniej, od okresu
prenatalnego. Wyposażeni w wiedzę jak budować więź ze swą pociechą, jakich
zachowań i słów unikać bezwzględnie, jak prowadzić swe dziecko przez dżunglę
życia, przez trudy rozwoju, jakie są przed nim stawiane na każdym etapie.
Wierzę, że to bardzo pomoże. Może mniej będzie smutnych, pogubionych,
skłóconych z sobą i całym światem dorosłych, mniej nastolatków podejmujących
złe decyzje. Mniej zła?
Nie zrozumcie mnie źle - nie zrzucam całej winy na rodziców,
nie usprawiedliwiam nieadekwatnych zachowań "złym wychowaniem". Zupełnie nie chodzi mi o obrzucanie się winą
i odpowiedzialnością. Zwłaszcza zważywszy na to, że jako ludzie dorośli mamy
już dostatecznie dużo siły i rozumu, by nie tłumaczyć się tym co było
(oczywiście, mówię o stabilnych psychicznie osobach - w innym przypadku
samodzielność w tym zakresie może okazać się niewystarczająca). Pragnę jedynie
bardzo mocno zwrócić Waszą uwagę na to, że KAŻDE doświadczenie nas buduje.
Jesteśmy stworzeni z tysięcy drobnych elementów układanki trwającej całe nasze
życie. Niektóre wspomnienia szybciej ulegają degradacji, inne formują się w
silne połączenia nerwowe, stają się schematem, sposobem, w jaki reagujemy na
to, co nas spotyka. I tak sobie żyjemy, totalnie nieświadomi, że może to wcale
nie jest tak, że jestem beznadziejny i nic mi nie wychodzi. Może dawno temu
ktoś podniósł mi poprzeczkę niewyobrażalnie wysoko. Może nie zostałam stworzona
do bycia samotną - po prostu kieruję się przejętymi zachowaniami, mimo iż są
one nieadekwatne i jakby "obce", bo nie wiem skąd się we mnie te
uczucia, złość, frustracja, zazdrość, zaborczość biorą.
Jesteśmy różni. Jedni świetnie poradzą sobie z pewnymi,
nazwijmy to, deficytami miłości/zaangażowania/wsparcia rodziców czy środowiska.
Ktoś powie, że dzięki temu stał się silnym, dojrzałym człowiekiem. Inni będą
cierpieć, nieświadomi źródeł tego wszystkiego, z czym się zmagają. Wszyscy
jednak weźmy pod uwagę siłę dziecięcych i przeszłych doświadczeń. Stańmy się
uważni na to, jak wyglądają relacje rodziców, jak wygląda nasz stosunek do
świata i siebie w porównaniu z ich poglądami. Weźmy to na warsztat, sprawdźmy,
czy nie przenosimy nieadekwatnych schematów reagowania, czy to nie tutaj
znajduje się źródło, którego poszukujemy. I zamiast obwiniać, wkurzać się i
pomstować, niech stanie się to ogromną korzyścią w dalszych zmaganiach.
Bo samoświadomość często bywa lekiem.
9 komentarze
Ale mnie ucieszył komentarz od Ciebie! Dziękuję Ci z całego serca :)
OdpowiedzUsuńTak, tak! Chociaż już zaczynają przekwitać te pierwsze oznaki wiosny, moje ulubione białe i różowe drzewka... Czekam z niecierpliwoscią na nieziemsko pachnące bzy!
Karo, Kochana Ty moja, jesteś ogromnie fajna. Ba, jesteś cudowna!
OdpowiedzUsuńJa czekam na kwitnące jabłonie :) Tu u nas na północy wszystko trochę później...
OdpowiedzUsuńJa też niewiele pamiętam. Dopiero z czasów późnej podstawówki. Wiesz, tę całą resztę zawsze można w jakiś inny sposób przepracować. Przyjąć, że z jakiegoś powodu jest jak jest i bez grzebania w przeszłości kształtować to na swój sposób :)
OdpowiedzUsuńIdealnie trafiłaś, akurat na zajęciach omawialiśmy kwestie strachu i lęku i faktycznie, wiele fobii może być nieświadomych, jeśli nie dlatego, że ich pochodzenie jest ulokowane w przeszłości to wynikać może z braku możliwości zlokalizowania bodźca wywołującego daną emocję.
OdpowiedzUsuńI fakt, zupełnie inną rzeczą jest pogodzenie się z problemem, zaakceptowanie go. A przeciez inaczej nie da sie ruszyć dalej.
Też bardzo lubię rozwojówkę!
OdpowiedzUsuńJa już trochę wyluzowałam z tą przeszłością, sporo już wiem, obecnie próbuję skupić się na "bardziej teraźniejszych" wpływach, np. płynących z relacji rodziców.
W samo sedno. Dlatego tak ogromnie ważne jest, by nie przekazywać kolejnemu pokoleniu tych wszystkich "brudów", świadomie podchodzić do rodzicielstwa ale i własnych zachowań.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi się to uda zrealizować, dziękuję! :)
"Żyj wystarczająco dobrze" na pewno :) A chodzi Ci raczej o książki psychologiczne czy powieści też mogą być?
OdpowiedzUsuńI te i te :) Zdaje się na ciebie, co uważasz za warte przeczytania :)
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!