Jestem więc myślę. Ale to trochę za mało.




Tak sobie ostatnio myślę o myśleniu, a tekst Pauliny jeszcze te moje rozmyślania pogłębił.
Ujmę to tak-rozważam, czy warto jest przejść przez życie jako człowiek myślący. Bo przecież, cytując panią Jandę, "jest tyle kobiet, które nie myślą i jakoś im idzie". Naprawdę nie chcę nikogo obrażać, ale z własnych obserwacji wnioskuję, że to jednak jest prawda. I, oczywiście, nie dotyczy tylko kobiet.

Ale ja kobietą jestem. I myślę. Dużo.


Myślę więc jestem, rzekł razu pewnego pan Descartes i ludzie często-gęsto zaczęli tę maksymę naciągać jak im się tylko podoba. A tu psikus. Co się okazuje? Myśli każdy. Myślenie to proces ściśle związany z umiejętnością mowy i poznaniem języka obowiązującego w danym kraju. Język jest nośnikiem myśli. Ale żeby nie było tak łatwo-"myśleć" to takie trochę zdradzieckie słowo.
I nie sądzę, by Kartezjusz miał na myśli myślenie jakie jest udziałem każdej istoty dumnie nazywającej się homo sapiens(gdyby jeszcze chociaż ta nazwa do czegoś zobowiązywała, byłoby cudnie)
Jestem przekonana, że zespół tworzący tę reklamę rajstop myśli. A mimo to, nie nazwałabym pomysłodawcy człowiekiem, którego tyczy się stwierdzenie "cogito ergo sum".
I dzięki wspomnianemu już tekstowi, a później zajęciom z filozofii, już wiem w czym jest problem.

Wątpliwość. To jest to.
Wątpić znaczy rozważać każą istniejącą opcję. Wysłuchiwać obydwu stron. Zatrzymać się trochę dłużej nad rozstrzyganym problemem, zamiast bezmyślnie rzucić w przestrzeń własny sąd, bez względu na konsekwencje(dla drugiej osoby zwłaszcza) jakie może ze sobą nieść
Taki sposób spojrzenia na świat naprawdę nie kosztuje wiele, a kiedy myślę o zmianie, jaką mógłby poczynić w naszym społeczeństwie, w głowie mi się nie mieści, że wciąż tak bardzo brak nam podstawowych form empatii, szacunku i życzliwości, których nośnikiem jest wątpliwość.

Czemu z góry oceniasz, że ta wkurzająca Cię, nieprzyjemna osoba czerpie z tego przyjemność i po prostu jest chamska, więc Ty odpłacisz jej się tym samym? A może po powrocie do domu czekają na nią puste ściany i jej życie pozbawione jest jakichkolwiek barw?
Czemu tak łatwo przypinasz łatki, wrzucasz ludzi do worka z jedną, określoną kategorią, zamiast zostawić im margines, choćby niewielki, na to, czego wiedzieć o nich nie możesz?


Wielokrotnie przeklinałam to moje rozmyślanie, na okrągło i bez końca, stwierdzając, że inni to mają łatwiej. I faktycznie, ludziom, którzy większej refleksji nad sobą i rzeczywistością nie popełniają pewnie do pewnego stopnia żyje się lepiej-śpią spokojnie, nie miewają wieczornych smuteczków(ktoś zna na tą przypadłość lekarstwo??). Mimo wszystko-fajnie, że mogę myśleć(wątpić). Może kiedyś coś dobrego z tego wyniknie. Na większa skalę niż tylko jakaś pisanina blogowa. (Oby.)

Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe