238
Bo czasem się boję. Często. Codziennie?
Boję się wielu rzeczy, boję się tego, co dla niektórych nie znaczy nic, przychodzi z łatwością, jest czymś naturalnym. Boję się tego co niezależne ode mnie, ale i tego, na co mam wpływ. Przyszłości. Przeszłości. Tego co teraz.
I tak sobie myślę czasem, że może właśnie mój strach czyni mnie silną. W procesie długim, żmudnym i wymagającym, ale obfitującym w zmiany.
Robiąc swego rodzaju przegląd minionego roku, słowem, które często powtarzałam jest właśnie "odważyć się". Począwszy od drobnych, codziennych potyczek, które przynajmniej w połowie zlikwidowałam całkowicie, aż do tych zmagań, które spędzały mi sen z powiek i zadręczały dłuższy czas.
Tu leży właśnie moja nauka, bo mimo wszystko, mimo to co mi się udało, z czego przecież doskonale zdaję sobie sprawę, zdarza mi się nazywać siebie tchórzem. A sam strach mnie nim nie czyni. Nawet wycofanie się niekoniecznie, a przynajmniej w niektórych przypadkach. Dopóki stawiasz opór swym lękom-możesz nazywać siebie odważnym.
Parę migawek Zenitowych, obiecanych.
(złoszczę się trochę, bo kolory na zdjęciach wywołanych są bardziej nasycone niż na tych przeskanowanych,
zwłaszcza jeśli chodzi o czerń, ale chyba nic na to nie poradzę)
0 komentarze
It means a lot, thank You!