188
Wieczory są najgorsze.
Moment, kiedy mój umysł nie jest zaprzątnięty żadną konkretną myślą, kiedy może swobodnie dryfować, a ja czekam na sen.
Wtedy się boję.
Usilnie kieruję swe myśli na właściwy tor. Przypominam sobie wszystkie słowa Lei, wszystko z czym się zmierzyła, przypominam sobie Demi i to przez co przeszła, przywołuję do siebie każdy możliwy dowód na to, że ja również sobie dam radę.
Potem pojawiasz się Ty. Jesteś ze mną. Wyganiam natrętną myśl, która chce mi tą wizję przysłonić faktem, że jednak w chwili obecnej jestem sama, w ciemnym pokoju, w zimnym łóżku.
Nadchodzi spokój. Zasypiam.
"59 sekund" to poradnik przydatny dla każdego, nawet jeśli psychologia kompletnie nas nie interesuje. Porady podsuwane przez Richarda są praktyczne i możliwe do zrealizowania, o czym autor sam kilkakrotnie nas zapewnia. Kilka zasad postanowiłam zacząć wdrażać w życie, jak chociażby mówienie o bliźnich pozytywnych rzeczy, ponieważ zgadzam się z założeniem Wisemana, iż cudze wady, na które ktoś narzeka, nieświadomie przypisujemy właśnie jemu. Zaciekawił mnie również efekt rozproszenia, który ewidentnie zaobserwowałam, jednak nie potrafiłam nazwać i sprecyzować tego zjawiska. Do czasu przeczytania tej książki byłam zwolennikiem teorii wizualizacji, jednak po lekturze stopniowo zaczęłam zmieniać zdanie. Afirmacje, owszem, mogą poprawiać nastrój, jednak w żaden sposób nie pomagają osiągnąć założonych celów. Podstawą w realizacji swoich marzeń jest dobry plan, zaprzestanie odkładania wszystkiego na później i zastosowanie dwójmyślenia, czyli zachowanie równowagi w wizualizacji(dostrzeganie zarówno korzyści jak i przeszkód). Zgadzam się również z obaleniem teorii mówiącej o korzyściach płynących ze stosowania tzw "burzy mózgów"-podpisuję się pod stwierdzeniem, iż wywołuje to głównie lenistwo społeczne i spadek wydajności pracy. Autor świetnie przedstawił współzależności pomiędzy Freudowską koncepcją psyche-zapamiętam ją już na pewno!
Zdecydowanie nie spodobał mi się pomysł na unikanie swego odbicia w lustrze, gdyż w moim odczuciu może to jedynie nakręcić złe nastawienie do naszego ciała i nas samych. Nieco dziwne poczucie humoru ma pan Wiseman, to również muszę przyznać-żart dotyczący potrawki z psa był dość nie na miejscu...Aczkolwiek to by było chyba na tyle, jeśli chodzi o wady tego poradnika, więc liczba plusów i korzyści jest zdecydowanie większa. Dlatego jeśli nadarzy się okazja, by sięgnąć po "59 sekund"-nie wahajcie się długo :)
Hmhm, od jakiegoś już czasu zastanawiam się nad założeniem fanpejdża bloga, ale nie wiem czy to będzie miało jakikolwiek sens...dlatego chciałabym usłyszeć Waszą opinię na ten temat :)
Moment, kiedy mój umysł nie jest zaprzątnięty żadną konkretną myślą, kiedy może swobodnie dryfować, a ja czekam na sen.
Wtedy się boję.
Usilnie kieruję swe myśli na właściwy tor. Przypominam sobie wszystkie słowa Lei, wszystko z czym się zmierzyła, przypominam sobie Demi i to przez co przeszła, przywołuję do siebie każdy możliwy dowód na to, że ja również sobie dam radę.
Potem pojawiasz się Ty. Jesteś ze mną. Wyganiam natrętną myśl, która chce mi tą wizję przysłonić faktem, że jednak w chwili obecnej jestem sama, w ciemnym pokoju, w zimnym łóżku.
Nadchodzi spokój. Zasypiam.
Tak właśnie manifestuję swoje nieobchodzenie walentynek :D Wahałam się nieco zanim postanowiłam podzielić się z Wami tym pomysłem na prezent dla, hm, niekoniecznie faceta, bo równie dobrze dla przyjaciółki czy nawet rodziców. Aczkolwiek ostrzegam, że będzie to sprawdzian Waszej cierpliwości.
Karteczek oczywiście nie trzeba zwijać w ruloniki i wiązać(dobrą opcją jest włożenie ich w słomkę do napoju), ale taką miałam fanaberię więc tak zrobiłam :D
Wykonywanie takiego prezentu jest również świetną okazją do przypomnienia sobie wszystkich wspaniałych chwil spędzonych razem, ostatecznie jest więc również swego rodzaju podarunkiem dla nas samych, bo gwarantuje dobry nastrój. Do tego myśl o reakcji obdarowywanej osoby niezwykle motywuje do dalszej pracy!
I chociaż pomysły na romantyczne niespodzianki powoli zaczynają mi się wyczerpywać, ten jest naprawdę wyjątkowy. Pomyślcie sami-jednak karteczka na dobry początek każdego dnia, lub na poprawę nastroju, kiedy zajdzie taka potrzeba. :)
Mam jeszcze dla Was krótką recenzję ostatnio przeczytanej książki. (Bo w ferie przeczytałam tylko ją, he. I 3/4 kolejnej, więc w sumie nie jest źle, nie? :D)
"59 sekund" to poradnik przydatny dla każdego, nawet jeśli psychologia kompletnie nas nie interesuje. Porady podsuwane przez Richarda są praktyczne i możliwe do zrealizowania, o czym autor sam kilkakrotnie nas zapewnia. Kilka zasad postanowiłam zacząć wdrażać w życie, jak chociażby mówienie o bliźnich pozytywnych rzeczy, ponieważ zgadzam się z założeniem Wisemana, iż cudze wady, na które ktoś narzeka, nieświadomie przypisujemy właśnie jemu. Zaciekawił mnie również efekt rozproszenia, który ewidentnie zaobserwowałam, jednak nie potrafiłam nazwać i sprecyzować tego zjawiska. Do czasu przeczytania tej książki byłam zwolennikiem teorii wizualizacji, jednak po lekturze stopniowo zaczęłam zmieniać zdanie. Afirmacje, owszem, mogą poprawiać nastrój, jednak w żaden sposób nie pomagają osiągnąć założonych celów. Podstawą w realizacji swoich marzeń jest dobry plan, zaprzestanie odkładania wszystkiego na później i zastosowanie dwójmyślenia, czyli zachowanie równowagi w wizualizacji(dostrzeganie zarówno korzyści jak i przeszkód). Zgadzam się również z obaleniem teorii mówiącej o korzyściach płynących ze stosowania tzw "burzy mózgów"-podpisuję się pod stwierdzeniem, iż wywołuje to głównie lenistwo społeczne i spadek wydajności pracy. Autor świetnie przedstawił współzależności pomiędzy Freudowską koncepcją psyche-zapamiętam ją już na pewno!
Zdecydowanie nie spodobał mi się pomysł na unikanie swego odbicia w lustrze, gdyż w moim odczuciu może to jedynie nakręcić złe nastawienie do naszego ciała i nas samych. Nieco dziwne poczucie humoru ma pan Wiseman, to również muszę przyznać-żart dotyczący potrawki z psa był dość nie na miejscu...Aczkolwiek to by było chyba na tyle, jeśli chodzi o wady tego poradnika, więc liczba plusów i korzyści jest zdecydowanie większa. Dlatego jeśli nadarzy się okazja, by sięgnąć po "59 sekund"-nie wahajcie się długo :)
Hmhm, od jakiegoś już czasu zastanawiam się nad założeniem fanpejdża bloga, ale nie wiem czy to będzie miało jakikolwiek sens...dlatego chciałabym usłyszeć Waszą opinię na ten temat :)
3 komentarze
nie wiem czy miałabym tyle cierpliwości do tych karteczek, ale może akurat ;) tak czy inaczej super pomysł, bardzo miły i można włożyć w to całe serducho :)
OdpowiedzUsuńfanpage? myślę, że dla osób, które lubię 'lajkować', i śledzić wszystko na bieżąco to bardzo dobry pomysł, ale to już twoja decyzja ;)
Ja jestem za tym, żebyś założyła fanpejdża :)) ♥
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł! Chyba zrobię coś podobnego, tyle że dla samej siebie. Słoiczek z karteczkami z cytatami na jeden dzień. Przynajmniej coś mnie rozweseli ;)
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!