181


Nowy rok nie równa się w moim przypadku z nowym życiem, jak postanawiają niektórzy. Zresztą, wiecie doskonale jakie jest moje podejście do tego jeśli czytaliście poprzedni post, chciałam tylko podzielić się z Wami projektem, który wraz z S postanowiłam tworzyć, chociaż pewnie już dobrze go znacie. Codziennie jedna karteczka z zapisanym wydarzeniem, myślą, czymkolwiek,co sprawiło mi radość danego dnia. Z pewnością miło będzie przypomnieć sobie cały rok w kolejnego Sylwestra.

A dzisiaj typowo muzyczny post, skoro ostatnio tak się w niej rozkochuję.

Na początek, my hero, Lea Michele, która wydaje swoją własną, pierwszą płytę. "Louder" pojawi się w sprzedaży dopiero 4 marca(w Niemczech już 28 lutego). Pisanie tekstów Lea zawierzyła m.in Christinie Perri oraz Sia, jestem więc pewna, że nie będę zawiedziona. Zresztą, dwie piosenki miały już swoją premierę, i chociaż początkowo nie byłam przekonana do Cannonball, ostatecznie obydwa utwory stały się bliskie memu sercu.

I let go of fear and the peace came quickly

Once lust has turned to dust and all that’s left’s held breath

Czekam z niecierpliwością na premierę "If you say so", której to tytułem są ostatnie słowa, jakie skierował Cory do Michele...






What's next, spójrzmy na last.fm...




Och tak, Joan Jett! Uwielbiam ten stan, kiedy w słuchawkach rozbrzmiewa "Do you wanna touch", a ja idę przed siebie z przeróżnymi, odpowiadającymi tekstowi piosenki myślami...
Oczywiście od dawna znałam słynną "I love rock'n'roll", piosenkę, która potrafi rozruszać każdą imprezę, ale dopiero po obejrzeniu "The Runaways", biografii zespołu do którego Joan należała, ściąnęłam na ipoda całą płytę wokalistki i zakochałam się w tym brzmieniu.
Well I'm a little hot wired but I'm feeling OK



The Neighbourhood poznałam przez piosenkę "Let it go", która mnie zaintrygowała swoją innością. Następnie przepadłam totalnie kiedy przesłuchałam płyty "I love you.". Co tu dużo mówić, posłuchajcie sami, cudowności.

When I wake up, I'm afraidSomebody else might take my place


'cause it’s too coldFor you here and now So let me hold both your hands In the holes of my sweater



Na sam koniec, moje "guilty pleasure", czyli utwór czołowej skandalistki Miley. Shame on me... Na szczęście! Znalazłam dziś alternatywę do wersji oryginalnej, która mnie zauroczyła i przy niej pozostanę-nie ma to jak głos Jamesa Arthura...
//Mam ogromną nadzieję, że po tym jak już przyznałam się do tego haniebnego faktu, iż często zdarza mi się nucić "Wrecking ball", bo nadzwyczajnie szybko wpadła mi w ucho, nie uciekniecie stąd jak najdalej i jak najszybciej ._. //


A co ostatnio u Was gra? :)


Spodoba Ci się również

8 komentarze

  1. Leę pokochałam dzięki Tobie :) W The Neighbourhood zakochałam się dzięki serialowi "The Originals", w którym wykorzystano piosenkę "Let it go". Płyty słucham nałogowo 24/h. Na nowo odkryłam też zespół Young Guns. Wreszcie miałam okazję przesłuchać całą płytę i nie potrafię się uwolnić od "You are not". Polecam Ci ten kawałek jeśli jeszcze nie słyszałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W 2012 r. zrealizowalam projekt zapisywania codziennie "pozytywu dnia". Udalo sie:) Tobie tez tego życzę, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł z tymi karteczkami. :) Jeśli nie masz nic przeciwko, to też z niego skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  4. W zeszłym roku też miałam sobie zrobić taki słoiczek pozytywnych chwil - nie wyszło.
    W tym roku, na razie się udaje :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Również bardzo podoba mi się ten pomysł z karteczkami! Ja natomiast zrobiłam coś przeciwnego, napisałam karteczki motywujące, pomysły na spędzenie czasu, realizowanie tego co bym chciała i kiedy najdzie mnie ochota mogę wylosować jedną i zrobić coś co zaplanowałam, ale bez sztywnego trzymania się założeń listy postanowień noworocznych, bo w moim przypadku to się nie sprawdza. Każda chwila jest dobra na realizacje marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, co u mnie gra? Też muszę zerknąć na lasta :D Trochę comy z czerwonej płyty, trochę bruno marsa, szczypta saxon, whitesnake, a generalnie mój 2013 stał pod znakiem Bon Joviego i Florence : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje guilty pleasure to Katy Perry i jej "Roar". A guilty tylko z nazwy, bo nie wstydzę się mojego upodobania do jej muzyki. Nie uznaję tych podziałów na muzykę "fajną" i "niefajną". Dla mnie liczy się tekst i melodia, kurcze no, a nie sam wykonawca. Niedawno to sobie bardziej uświadomiłam. Buziaczki! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny pomysł z tymi karteczkami ;)

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe