­

178

Jestem dziwna.



Ale się zmieniam.
I chociaż momentami najbardziej pragnęłabym wreszcie pasować do otoczenia, beztrosko śmiać się z tego co inni, być częścią tych "młodych, pięknych i szalonych", to jednak dobrze wiem, że na dłuższą metę nie zdałoby to egzaminu.
Prędzej czy później nie wytrzymałabym udawania. Przecież już nawet stanu obecnego czasami mam naprawdę dość. 
Dlatego koniecznie muszę pracować nad zmianą w innym kierunku. Tym właściwym. 
Chcę czuć się maksymalnie dobrze z tym, kim jestem. Mam dość wstydu, dość obaw, że to właśnie ze mnie się śmieją, dość uczucia niedowartościowania, nie chcę już pragnąć uwagi i zainteresowania ze strony innych. 
Chcę być pewna. Tego co robię, swoich decyzji, siebie. I by żadna osoba postronna nie mogła mieć na to wpływu.
Jednym słowem-treningu osobowości ciąg dalszy. :)



Zaczęłam rysować(a raczej wróciłam do tego po długiej przerwie), by nie popaść w obłęd. To była jedyna, ratująca mnie odskocznia w ubiegłym tygodniu. Och, i muzyka oczywiście! 
Mocniejsze brzmienie-zdecydowanie tego było mi trzeba, by poczuć się pewniej i lepiej. Ostatnio najlepiej się czuję z Joan Jett lub Courtney Love w słuchawkach i mocniejszym makijażem. Jak już wspomniałam-zmieniam się. Szukam siebie. Próbuję.














































Czasem się sobie podobam. 
Chciałabym być kobieca. Chciałabym przyciągać spojrzenia.
Tfu. Mogę sobie chcieć, ale doskonale wiem, że nie jestem klasyczną pięknością, więc nie mam na to szans.
Trzeba się z tym pogodzić i już.
Najwyżej będę sobie zakładać słuchawki, włączać piosenkę, podnosić głowę do góry i iść przed siebie w jej rytm, wyobrażając sobie, że nikt nie może mi się oprzeć, o tak. 

Trzymajcie kciuki, żebym kiedyś jednak "znormalniała", co? :*
(tak byłoby łatwiej)

Spodoba Ci się również

Subscribe