176

Weekend z nauką.
Tak mi smutno to sobie włączę odpowiednio depresyjną muzykę i będzie super.

Mniejsza o to.

Swego czasu Krufka zaproponowała mi napisanie artykułu do cyklu "Twój przepis na piękno". Jednak autorka bloga obecnie wprowadza wiele zmian i przenosi się w inne miejsce, więc przypuszczam, że nie zostanie on już opublikowany. Więc sama go Wam przedstawię. Co mi tam.


Przede mną nie lada wyzwanie.
Napisać tekst dla Krufki? Dla wszystkich jej czytelników?
Ale przecież...nie mogę równać się z resztą blogerek, których kunszt wypowiedzi i moc słów są wyjątkowe. Jak nic powinnam odmówić, nie mam wyboru...


Nie. Nie dziś, nie tym razem.
Powyżej przedstawiłam Wam klasyczny bunt podświadomości osoby o niskim poczuciu wartości, który nie pozwala nam na jakąkolwiek przyjemność, jednocześnie utwierdzają nas w przekonaniu, że na to nie zasługujemy.


A to już stara śpiewka w moim przypadku. Uprzednio nawet zadbałam o to, by nic nie skusiło mnie w zmianie swej decyzji i zabroniłam sobie czytać inne artykuły słynnego cyklu Krufki. Chcecie wiedzieć jak do tego doszłam i jaka jest moja recepta na to, by czuć się naprawdę pięknie? Proszę bardzo, oto i ona.



Stocz walkę. Prawdziwą, sprawiedliwą i otwartą, ze swoim zainfekowanym tokiem myślenia podpowiadającym Wam, że wszyscy wokół są szczuplejsi, ładniejsi i w ogóle LEPSI. Pod żadnym pozorem nie pozwól na to, by takie myśli wzięły nad Tobą górę, bo żadna z nich nie jest prawdziwa. Piękno to przede wszystkim kwestia nastawienia do siebie samego. Ludzi szczęśliwych, radosnych, serdecznych i otwartych automatycznie uznajemy za atrakcyjnych zewnętrznie, a wraz z lepszym ich poznaniem jesteśmy tego coraz pewniejsi.


Więc ruszaj, nie trać czasu. Od dziś, cierpliwie i bez przerwy pracuj nad postrzeganiem siebie. A jeśli wciąż nie potrafisz dostrzec w sobie ani odrobiny piękna, znajdź lepsze lustro, przyjrzyj się uważniej, popatrz odrobinę dłużej, bo nic, co ma w życiu prawdziwe znaczenie nie przychodzi od razu i bez wysiłku. Zaufaj mi, coś o tym wiem. Choć możesz stwierdzić, że brak mi doświadczenia, bo zbyt krótko jestem na tym świecie, akurat w tym jednym, jedynym przypadku nie mogę się z Tobą zgodzić-doskonale pamiętam ile razy trzeba próbować, ile razy pragnąć, by to wszystko się skończyło i ile łez bezsilności mieć za sobą, by wreszcie, małymi kroczkami, zacząć odnosić sukcesy.



W moim przekonaniu piękno to stan umysłu, który przekłada się na wygląd zewnętrzny. Dlatego zanim zaczniesz korzystać z wszelkich rad propagowanych przez media, NAUCZ SIĘ kochać siebie, świat i ludzi. W innym wypadku żaden kosmetyk, żaden biustonosz z push-upem, żaden wyszczuplający kostium nie będzie mieć najmniejszego sensu. Dopóki nie przestaniesz być dla siebie surowym dyktatorem porównującym się do każdego na nic zda się Twój trud wkładany w perfekcyjny wygląd. Bo czuć się pięknie będziesz dopiero wtedy, gdy Twój umysł, Ty sam sobie na to pozwolisz.

Spodoba Ci się również

12 komentarze

  1. "ile razy trzeba próbować, ile razy pragnąć, by to wszystko się skończyło i ile łez bezsilności mieć za sobą, by wreszcie, małymi kroczkami, zacząć odnosić sukcesy. " - tak, 100% RACJA. i chociaż jest w tym pewien tragizm, to lubię te słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że udało ci się przekonać samą siebie do napisania tego tekstu. Nawet jeśli nie ukarze się on na blogu Krufki. Ukazał się tu i także nie małe grono twoich czytelników dzięki temu może po raz kolejny zajrzeć nieco w głąb twojej duszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pokochaj siebie... w tym tkwi całe szczęście, w tym tkwi piękno.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem ile masz dokładnie lat, co przeszłaś, nic nie wiem o Tobie, ale ten wpis powaolił mnie na kolana! przeczytam go dzisiaj ze sto razy i może uda mi się coś zmienić w swoim życiu. powinnam bynajmniej polubić ciutek siebie...zycie w nienawisci do niczego nie prowadzi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham takie wpisy,po prostu. Jutro mam egzaminy próbne z Operonem i dodałaś mi tyle sił, ile jeszcze nikt inny nie był w stanie.
    Jedno słowo: spróbuję.

    - Wiktoria (tel)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, Mała :*
    Przepisy na piękno wykorzystam w innym celu!

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba wszyscy mają, jak to ładnie ujęłaś, taki zainfekowany tok myślenia... niektórzy bardziej, niektórzy mniej. trzeba uwierzyć w siebie, ładnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. JESTES MOIM NAUCZYCIELEM <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam trochę inne podejście. Nie trafiają do mnie mianowicie słowa "stocz walkę", gdyż nie chcę świadomie bić samej siebie za to, że moje doświadczenia ukształtowały mnie tak a nie inaczej. Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi, moja receptą jest pokochać tą cześć siebie, która mnie(się) nie kocha. Znaczy to dla mnie tyle co w pełni wejść w swoje doświadczenie, dostrzec przyczynę naszego uwikłania i ogarnąć to czułością. Dlaczego mamy akceptować tylko fragment siebie? Według mnie można otoczyć troską również tą część która się boi, stresuje, nienawidzi, zazdrości, bo jest to takie błędne koło - to istnieje, bo jest mu brak miłości (?) więc nie potrafi też jej dać. Tak sobie myślę, że trochę zawile to napisałam, nie wiem, czy do kogokolwiek trafiłam, ale tak właśnie czuję i takie jest moje doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, zapomniałam dodać:
    Pozdrawiam
    Natalia :)

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe