130


Och, gdybym kierował się rozumem, gdybym kierował się rozumem
Byłbym zimny jak kamień i bogaty jak głupiec
Który odtrąca te wszystkie dobre serca

Więcej TU

Doprawdy nie wiem co powoduje to całe rozchwianie emocjonalne, którego sama nie znoszę. Nie mogę się nawet przez to zdecydować na słuchanie konkretnej piosenki, każda wydaje się być nieodpowiednia i nieadekwatna do nastroju. Nie wiem, nie wiem, nie wiem...może faktycznie potrzebuję zatracić się w czymś, co uważam za swoją pasję? Albo przynajmniej chociaż odważyć się troszkę na początek, z tym zatracaniem to może przesadziłam...A co, jeśli to właśnie tego mi brak? Może ja sobie całe to swoje fotografowanie zmyśliłam? A tak naprawdę moja pomysłowość sięga dna, nie potrafię wykorzystać w pełni możliwości aparatu, ale trzymam się tego na siłę, bo nie zostanie mi nic? Cholera. To bardzo prawdopodobne. Superświetniewspaniale. Trudno, pozostaje mi zadręczać się fotoblogami innych, genialnych fotografów. Raczę się słodkim rozczarowaniem i bezwzględnym smutkiem. Hej ho, jestem zerem, cześć.

 A teraz wersja dla tych, których bardzo irytuje akcent mojego użalania się nad sobą: mam się dobrze.


















Zastanawiam się już od dobrych paru chwil jak rozpocząć tą wypowiedź o ostatnio przeczytanej przeze mnie książce i mam w głowie tylko jedno zdanie, które by się do tego nadawało: "Coś wspaniałego!"Och, Victoria. Jak bardzo chciałabym móc Cię spotkać, porozmawiać z Tobą, teraz, po wszystkich Twoich przejściach i zmianach w Twym życiu. Wszystko to, co działo się w Tobie, tysiące emocji, mnóstwo kłębiących się myśli, setki dylematów nie pozwoliło Ci przeżyć spokojnego dzieciństwa, na jakie sobie zdecydowanie zasłużyłaś. W swoim zachowaniu daleko Ci było do ideału, owszem, lecz każdy z nas popełnia błędy. A Ty, przez jeden niewłaściwy czyn, zabroniłaś sobie bycia szczęśliwą na tak długi czas. Ale...może właśnie dzięki temu wszystkiemu co przeszłaś, ostatecznie znalazłaś się właśnie w tym miejscu? I chyba nie żałujesz, prawda...?
Zaraz po skończeniu "Sekretnego języka kwiatów" przeszukałam internet czytając co nieco o autorce książki i z wielką przykrością odkryłam, że jest to jedyna pozycja wydana przez tą Panią. Co za szkoda...tak bardzo pragnęłabym przenieść się znów w ten magiczny świat, jaki Vanessa Diffenbaugh tworzy swymi opowieściami. Nie mogłam się oderwać od lektury, a gdy już zostałam do tego zmuszona, rozmyślałam o losach bohaterki i próbowałam znaleźć odpowiedź na pytanie, które postawiłam sobie już na początku, po przeczytaniu kilku rozdziałów-dlaczego czuję tak silną więź z bohaterką, skoro w rzeczywistości nic nas nie łączy? Nie mam za sobą tak traumatycznych przejść, nigdy nie było mi aż tak trudno nawiązać kontakt z drugą osobą. Ale mimo wszystko, bardzo utożsamiałam się z Victorią i odczuwałam do niej ogromną sympatię.
Język kwiatów mnie zaintrygował i mam wielką ochotę wcielić go choć odrobinę w swoje życie, nawet jeśli tylko ja miałabym pojęcia o znaczeniu poszczególnych kwiatów, którymi mam zamiar częściej się otaczać. Przecież tak je uwielbiam! A bardzo rzadko pojawiają się w moim pokoju...Jednakże całkowicie podzielam zdanie Victorii, która sama przyznaje, że same kwiaty, a raczej bukiety, które tworzyła, nie miały większego wpływu na zmiany zachodzące w życiu osób, które u bohaterki zasięgnęły porad. Tutaj działa coś innego. Cytując słowa autorki: "Jeśli wierzysz w coś bardzo mocno, nieważne czy jest to pozytywne czy negatywne, przekonanie zamienia się w rzeczywistość."
"Sekretny język kwiatów" zostawiam w swoim domowym zbiorze książek, bym mogła powrócić do niej kiedy tylko zechcę(a jestem pewna, że to zrobię!) Nie potrafię opisać tej opowieści tak, by przedstawić ją w jeszcze lepszym świetle, zrobiłam wszystko co mogłam, by zachęcić Was do sięgnięcia po tą niezwykłą historię. Zrobicie co zechcecie, ale czas przeznaczony na jej przeczytanie w żadnym wypadku nie będzie stracony.



A teraz zostałam bardzo zainspirowana pewnym blogiem, więc natychmiast go Wam polecam-http://katarzynaem.blogspot.com Uwielbiam odkrywać takie cudeńka! Miałam wielkie szczęście, że trafiłam na tą przezdolną kobietkę na fotoblogu-jednak te moje nieudolne próby zdjęciowe przyniosły coś dobrego. A skoro o motywowaniu i inspiracji mowa-od razu podrzucam drugi link-http://izuulec.blogspot.com/ również polecam bardzo, bardzo!

A wiecie co jeszcze dla Was mam? Czas na coś pysznego!

 Zdecydowanie NAJlepsze ciasto, jakie ostatnio jadłam! Polecam bardzobardzo, korzystałam nie ja niesety, lecz moja zdolna Mamusia z TEGO przepisu.

Tymczasem czekam dalej aż dotrze do mnie Big Book Of Yoga i się rozciągam, walczę o uznanie dla siebie samej, próbując osiągnąć to dobrymi ocenami i usiłuję stać się lepszą wersją siebie. By zakończyć pozytywnym akcentem-voila.



Spodoba Ci się również

14 komentarze

  1. Jezu, muszę gdzieś dorwać tą książkę o której piszesz w tym poście! Muszę, chcę, pragnę <3 Czuję, że moje odczucia czytając ją będą takie jak Twoje właśnie. Nie wiem dlaczego, ale tak myślę. W końcu Ty i ja to MY. :D

    Lubię zdjęcia z końca. Chciałabym żebyś jak najczęściej taka była. Pozytywna wariatka.
    I przestań marudzić o tych zdjęciach! To, które dodałaś tutaj - jedno z najlepszych nowości! :)

    Wogóle lubię Twojego bloga, ale to wiesz i pewnie czujesz, że za dużo Ci słodzę to już sobie idę! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Częstuję się tym ciachem <3 Masz genialne włosy! :)
    Uwierz w siebie, trening czyni mistrza, a talent masz, więc praca praca praca i będzie świetnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie miałam okazji czytać, ale być może się na nią skuszę :)

    Mmmm, ciasto ♥

    Robisz świetnie zdjęcia ! Nie rezygnuj z fotografii :) Ja też mam czasami wątpliwości, jednak trzymam się fotografii bardzo mocno, bo jest to jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet jakby ci się ta fotografia uroniła to czy to źle? Lubisz to, a nawet najgorsi fotografowie, do których ty akurat nie należysz, mają szansę odbić się od dna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne zdjęcia, szczególnie to twoje ;)
    i ciacho zachęcające do upieczenia, dziś chyba robię z rabarbarem ;p
    dobra książka... muszę się wybrać po jakąś do sklepu, może wybiorę tą ;)
    miłego weekendu ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza ! Pierwsza <3 Kociak po pierwsze robisz świetne zdjęcia i nie tylko w tym jesteś dobra <3 Po drugie popatrz na świat tyyyle ludzi nie jesteśmy wstanie być najlepszym na świecie ale możemy to kochać tak by było dla nas najważniejsze w życiu.. Bo przecież takie postrzeganie prowadzi do wyścigu szczurów <3 Mów sobie "Tak jestem w tym dobra bo to kocham" <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Za grnice? To polecam szarpie grecja leptokaria.;)

    OdpowiedzUsuń
  8. oh, proszę Cię! robisz wspaniałe zdjęcia! nawet nie próbuj wątpić w swój talent! ;*
    ciacho jest obłędne! uwielbiam ciasta z kruszonką! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowicie zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. :) Może uda mi się jutro tatę wyciągnąć do galerii i się w nią zaopatrzyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chcę to coś pysznego!<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka mega zachęcająca, chyba przeczytam!
    Natomiast blogi, no czegoś mi w tych zdjęciach brakuje, wieje przeciętnością, niestety.
    http://www.behance.net/gallery/Ghosts-I-have-known/8070933 łap, może Ci się spodoba :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba masz jakieś gorsze chwile, co? Ale głowa do góry, nie próbuj wątpić że to co kochasz robić nie ma sensu. Ma i to wielki ;)
    Dziś piękna pogoda, łap więc aparat i w drogę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie wolę jak się uśmiechasz na zdjęciach. :) Dąż do tego co kochasz i nie patrz na innych. Kiedyś się opłaci.
    A zdjęcia tak czy inaczej robisz naprawdę piękne.

    OdpowiedzUsuń
  14. można wiedzieć ile ważysz? na zdjęciach wyglądasz na taką drobniutką!
    dobiłaś już do wagi, którą lekarz kazał utrzymać?:)

    OdpowiedzUsuń

It means a lot, thank You!

Subscribe