Jesteś tym czym się karmisz
Jasna sprawa, że nasze codzienne jedzeniowe wybory są ważne - większość z nas wyniosła tę lekcję z dzieciństwa, a jeśli nie wtedy - dziś, kiedy dookoła fit lajfstajl, nie sposób przejść obok tego tematu obojętnie. Planujemy więc posiłki, kupujemy dobrą żywność, dbamy o dzienną porcję warzyw i owoców. To wszystko jest super ważne, ale...ja nie o tym. Czas na trochę mental healthy lifestyle.
W swoim doświadczeniu mam wiele kwestii dotyczących jedzenia - zarówno dosłownego, jak i tego metaforycznego, o jakim chcę dzisiaj dla Was pisać. Nie odżywiałam swego organizmu dobrze, to żadna nowość. Lecz jeszcze wcześniej pojawiło się kiepskie karmienie umysłu.
Pech chciał, iż w momencie, kiedy w życiu wielu nastolatków następuje okres braku akceptacji siebie i podważania własnej wartości, trafiłam, a następnie wsiąknęłam całą sobą w destrukcyjne społeczeństwo. Jasne, miałam już swój rozum i pewnie powinnam była się zorientować, lecz photoblogowy świat dość szybko stał się uzależnieniem i podłożem do rozwoju choroby. Potrafię wręcz dostrzec, jak zmieniałam się wraz z każdym kolejnym wpisem i kolejnymi komentarzami otrzymywanymi od ludzi z mocno zaburzonym obrazem siebie. A skąd ich zaburzenie? Może dlatego, iż nie byli w stanie w początkowym etapie uciec z tamtego miejsca?
Co trzeba mieć w głowie, by napisać komuś na etapie walki z chorobą - w momencie, kiedy opisywałam, że zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że dzieje się ze mną źle, że chcę to naprawić, że szukam sposobu - napisać takie rzeczy? Chudość innych zawsze mnie przerażała. A wstawianie swoich zdjęć na tego wstrętnego photobloga, na tamtym etapie miało być formą terapii - miało pomóc mi dostrzec problem. Do pewnego stopnia tak też się stało, lecz gdyby cała ta photoblogowa "przygoda" nie miała miejsca - wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, nikt też mi o tym nie powiedział, że mogę dokonać selekcji. Że to, czym karmię swój umysł, ma tak ogromne znaczenie i wpływa - świadomie i nie tylko - na całą moją postawę.
Taką selekcję całkiem niedawno wprowadziłam również do swojego Instagrama - kiedy ponad rok temu miałam krótki epizod z siłownią i zaczęłam obserwować kilka kont w tym temacie. Nie chciałam mieć styczności z ciągłą kontrolą jedzenia, nie po tym, co przeszłam. I jestem przekonana, że takie "generalne porządki" na wszelkich portalach społecznościowych mogą czynić cuda. Oddzielenie się murem od tego, co wzbudza w Tobie złe emocje, wyciąga na wierzch demony przeszłości lub zwyczajnie dołuje jest najlepszym krokiem jaki możesz zrobić, right here, right now.
Tą niepozorną zasadę można zastosować niemal do każdej dziedziny swojego życia. A jedną z najistotniejszych jest chyba kwestia naszych najbliższych znajomych. Jesteśmy sumą spotykanych przez nas ludzi. Ci, którzy są bliżej nas, automatycznie wywierają większy wpływ niż przelotne znajomości. Pomyśl więc, jak duże spustoszenie sieje w Twej głowie i postrzeganiu siebie oraz świata rok czy dwa relacji z osobą, która nieustannie ciągnie Cię w dół. A jak zbawienny i leczący wpływ może mieć kontakt z ludźmi, którzy żyją w zgodzie z sobą, rozwijają swe pasje i są pełni miłości? Toksyczne relacje to temat na osobny post, zbyt trudny i obszerny, bym mogła go tutaj wyczerpać. Proszę Was jednak, by z boku, bezstronnie spojrzeć na to, czy może nieświadomie nie karmicie się czymś złym, poprzez przebywanie (może zmuszanie się do tego, by spędzać czas) z ludźmi, którzy zwyczajnie "nie są dla Was" - z którymi więcej Was dzieli (w kwestii istotnych poglądów na życie) niż łączy, którzy swym zniekształconym, negatywnym myśleniem zatruwają Waszą codzienność.
Wszystko co czytasz, oglądasz i czego słuchasz ma na Ciebie wpływ. Często podprogowy - taki, z którego nie do końca zdajesz sobie sprawę, a który zmienia Twoje nastawienie do świata. Pierwszym z brzegu przykładem jest czytanie Pudelka - tutaj od razu zapraszam Was do Ani, na genialny tekst w tym temacie. Co jeszcze? Przygnębiające wiadomości, słuchane każdego dnia - jasne, warto wiedzieć, co dzieje się w świecie, przeplatajmy jednak te fakty o terroryzmie, morderstwach, marnej polityce i całym złu, które dzieje się w świecie z czymś, co buduje - tyle dobra dzieje się każdego dnia wokół nas! Niestety, trzeba się trochę postarać i świadomie wybrać, by móc o tym poczytać lub obejrzeć coś takiego. Dobro nie sprzedaje się tak dobrze jak katastrofa czy ludzkie nieszczęście.
Kochani, zwróćmy uwagę na to, czym się karmimy - nie tylko na to, co ląduje w naszych żołądkach, ale i to, co serwujemy każdego dnia naszym umysłom. I uciekajmy w te pędy z miejsc destrukcyjnych - choć często ten krok wydaje się przerażający i nie do przejścia, daje najwspanialszą na świecie ulgę i niesamowite efekty. I promise.
27 komentarze
Podoba mi się wyrażenie, że mentalnie karmimy się tym co nas otacza.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, zupełnie w temacie... dlatego też właśnie czytam takie blogi jak ten :)
Czasami zastanawia mnie, czy nie siedzisz przypadkiem w mojej głowie, bo ten post wydaje się wychodzić naprzeciw wszystkich zmartwień i wątpliwości, które obijają mi się po żebrach. Największa trudność polega na dostrzeżeniu tych wpływów, które mają na nas tak niszczycielską siłę. Problemem jest spojrzenie na siebie z boku, obiektywnie i bez uczuć. Gdy to już się uda, reszta powinna przyjść sama. Powinna, a w praktyce często trzymamy się kurczowo tych znajomości, bo przecież ... innych nie mamy? Chyba chciałabym życzyć wszystkim, w tym również sobie, odwagi, żeby wiedzieć i być pewnym decyzji, które podejmujemy. Które wpływają na całe nasze życie. Trzymaj się cieplutko!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wartościowy tekst! Za mało mówi się o higienie zdrowia psychicznego i o tym, co robić, aby o to zdrowie dbać. W porównaniu z czasem, jaki wiele osób poświęca na dbanie o swoje ciało (choć i to bywa często bagatelizowane), przeraźliwie mało osób wie, ile może zrobić dla swojego ducha. W momencie, kiedy ja sama zrozumiałam, że mam wielki wpływ na to, co i kto mnie otacza, bardzo zmieniłam swoje życie i choć często targają mną różne wątpliwości i lęki, jestem szczęśliwa. I zgadzam się, warto raz na jakiś czas zweryfikować, czy rzeczywiście ludzie, na których spoglądamy w internecie lub poza nim, informacje, jakie odbieramy, są nam potrzebne i czy robią dla nas coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńA może to tylko złudzenie, że innych nie mamy? Często takie toksyczne osoby bardzo dbają o to, by nam się zdawało, że są niezastąpione. A jeśli faktycznie tak jest...cóż, najwyższy czas zrobić miejsce nowym, budującym relacjom!
OdpowiedzUsuńA co do pewności - bardzo rzadko mam ją stuprocentową. Choć, jeśli chodzi o te najważniejsze, bardzo się staram, by ta pewność była. Ale myślę, że brak pewności to nic złego - zresztą, planuję o tym wpis! :)
Dziękuję Ci za ten komentarz, cieszę się, że mogłam poruszyć temat, który siedział w Twojej głowie. Buziaki!
Mam ostatnio takie super powiedzenie, że "Jestem już za duża na tracenie czasu na kogoś, kogo nie lubię". Jest pewien etap kumplowania się z kim popadnie i on się kiedyś powinien skończyć chcesz się otaczać ludźmi z którymi po prostu lubisz być :) I to można zastosować również w przypadku rzeczy, które nas męczą. Warto sobie ograniczyć w życiu negatywną energię:)
OdpowiedzUsuńInternet to czasem takie ciemne i okropne miejsce... Przeszły mnie ciarki. Niezmiernie cieszę się, że zostawiłaś tę część Internetu za sobą!
OdpowiedzUsuńI także wierzę w selekcję. Regularnie czyszczę swoje konto ze złych przekazów i przesadnej komercji. Czasem z żalem, bo na piękne zdjęcia dobrze się patrzy, ale spokój ducha i komfort psychiczny jest najważniejszy :)
Widzę, że nie tylko ja wspominam tak źle swoją przygodę z photoblogiem. Chociaż nigdy ( na szczęście) nie dotarłam do tego skraju, to chyba mało rzeczy miało na mnie taki zły wpływ jak ta społeczność.
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć swój rozum i być dla siebie dobrym pod każdym względem.
Bardzo dobry i ważny tekst kochana!
Ach, skąd ja znam to "zło internetowe", u mnie od tego się właśnie zaczęło.. Dopiero 2 miesiące temu zostawiłam to wszystko za sobą i czuję się teraz lżej. O wiele lżej, dlatego podpisuję się pod tą obietnicą z ostatniego akapitu <3
OdpowiedzUsuńTo bardzo trudne uwolnić się od takich osób, bo często wydaje się, że bez nich będzie jeszcze gorzej...Z doświadczenia jednak wiem, że lepsza jest samotność od takiej fałszywej relacji.
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie to, że niektóre osoby chwalą osoby chorujące na anoreksję zamiast pomóc uświadomić im, że mają problem i wesprzeć je w zdrowieniu.
Prawda, nie ma sensu wciągać tego całego syfu... Ludzie często nawet nie wiedzą, że pisząc coś, mogą Ci zrobić krzywdę, bo np. nie czytają tego, co piszesz, tylko komentują fotki. Tak jest łatwiej. Dobrze, że udało Ci się z tego wyrwać.
OdpowiedzUsuńJejku, taki komplement, dziękuję Ci!
OdpowiedzUsuńProfilaktyka zdrowia psychicznego to coś, czym chciałabym się zajmować w przyszłości, poza samym leczeniem.
OdpowiedzUsuńA ludziom nie dość, że brakuje wiedzy, to jeszcze media bardzo starają się ją zniekształcać, tworząc sztuczne potrzeby, a ukrywając te dobre, które przyczyniają się do utrzymywania dobrostanu.
Dla mnie taka selekcja stała się już czymś naturalnym, robię to przy okazji, gdy trafiam na destrukcyjne czy zwyczajnie nieużyteczne dla mnie treści :)
Jak miło widzieć tutaj komentarz od Ciebie! <3
OdpowiedzUsuń& pamiętam, pamiętam ten wątek z naszej rozmowy!
Zostawiłam dawno temu i była to jedna z najbardziej terapeutycznych rzeczy, jakie mogłam sama dla siebie zrobić.
OdpowiedzUsuńFakt, ta selekcja bywa trudna z różnych powodów - czy to przywiązanie, czy zwyczajnie atrakcyjność - ale nie zamykając oczu na pozostały kontekst, czyli również te złe rzeczy, które z sobą niosą dane treści, decyzja stanie się o wiele łatwiejsza.
Próbowałam jakoś walczyć później z tym światkiem, pisałam do administratorów, chyba jednak mnie troszeczkę olali...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci! <3
I będzie już tylko lepiej, Oluśku! &nie zaprzestawaj uważnej selekcji, troszcz się o siebie jak możesz, bo już niedługo, za niecałe dwa miesiące - cudowny czas! :*
OdpowiedzUsuńNo właśnie - wydaje się - bo często te osoby chcą właśnie takie wrażenie sprawiać. Że bez nich jest pustka. Że są niezastąpione. Uzależniają innych od siebie.
OdpowiedzUsuńI nawet gdyby później miała zostać nam jedynie samotność, jestem pewna, że nie potrwa ona długo, bo znajdzie się w naszym życiu miejsce na nowe, budujące relacje.
Niektórzy z nich pewnie w ogóle nie myślą. Inni może są aż tak zaburzeni, że..również nie myślą? Mnie też ciężko jest to pojąć.
Boli mnie to, że w obecnych czasach spora część ludzi woli iść na łatwiznę. W działaniu, ale i myśleniu - na skróty.
OdpowiedzUsuńChciałabym znaleźć sposób, w jaki kognitywista mógłby się tym zająć. Jeśli nie znajdę, w którymś momencie po prostu pójdę bokiem i tak czy się się tym zajmę. Nawet jeśli miałyby to być kameralne spotkania z ludźmi w szwedzkich bibliotekach. Bo choć nigdy nie korzystałam z pomocy specjalisty, to temat jest mi bardzo bliski i bardzo dla mnie ważny.
OdpowiedzUsuńNiestety...
OdpowiedzUsuńoj tak, odcięcie się od takich ludzi i nie zaglądanie do nizin internetu to podstawa żeby czuć się dobrze;)
OdpowiedzUsuńdzięki:* jak dla mnie zdjęcie jakich wiele i nic do tego wpisu specjalnie nie wnosiło
OdpowiedzUsuńTen Twój i mój ostatni tekst łączą się niejako w jedną całość tematyczną. Sama już jakiś czas temu zrobiłam takie porządki we wszystkich social mediach - i tak zajmują mi juz one sporo czasu, więc niech to będzie coś wartościowego, a nie kolejne śmieszne koty czy viralowe pranki...
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalia. Zawsze trafisz postem. Jesteśmy takie podobne...
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję Tobie za komentarz! ❤️
OdpowiedzUsuńW tym momencie z przykrością przyznaję rację - dzisiejszy świat jest niesamowicie przesycony mentalną trucizną, która prawie na każdym kroku może się wylać na człowieka i wyżreć całe jego wnętrze do szpiku kości. Najgorsze są dla mnie wspomniane przez Ciebie przekazy podprogowe - jeżeli ktoś żyje w ciągłym biegu, bez należytej uważności i chwili wytchnienia poświęconej pielęgnacji własnego wnętrza, bez zastanowienia pochłonie cały jad ukryty w kolorowym, niby niepozornym i wręcz zachęcającym opakowaniu.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że udało Ci się w odpowiednim momencie wziąć nogi za pas i odejść z tego toksycznego, fotoblożkowego środowiska. No i że zaczęłaś dokonywać selekcji. Przykre jest to, że jednak profilaktyka zdrowia psychicznego nie jest tak bardzo rozpowszechniana i najczęściej człowiek zostaje uświadomiony dopiero po tym, jak w jakieś bagienko XXI wieku wpadnie.
Ja też co jakiś czas dokonuję kolejnych przeglądów, by wywalić ze swojego życia niepotrzebne śmieci, zarówno na portalach jak i w prawdziwym życiu i to naprawdę działa. Na początku rzeczywiście wydawało się to czymś nie do przejścia, ale hej! "No pain, no gain" idealnie tutaj pasuje. :)
Zarówno w mediach społecznościowych, jak i wśród znajomych zrobiłam "porządki". Na IG całkiem niedawno. Zdałam sobie sprawę, że przez niektóre "inspiracje" przed każdym jedzeniem, ważyłam, ogarniałam makro, stale chciałam być "fit", aż w końcu moje zdrowie dało o sobie znać i się otrząsnęłam. Również wśród ludzi wokół, zobaczyłam, kto rzeczywiście jest przyjacielem, a kto po prostu dobrze się bawi. Odcięłam i dzięki temu poczułam się sto razy lepiej ;)
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!