264

Wstaję, kiedy budzik każe, swoje pierwsze kroki kieruję w stronę łazienki. Nie zastanawiam się zbyt długo, moje ruchy są wyuczone, wręcz mechaniczne. Podkład raz, tusz dwa. Macham szczoteczką od maskary, nie zwracając większej uwagi na odbicie w lustrze. Jeszcze kredka w dolnym kąciku oka, bo one takie małe i niewyraźne, jeszcze puder, bo cera nie taka jak bym sobie życzyła, świecić się lubi, znaczy, że tłusta, a to co tłuste nie jest przecież dobre. Właśnie, szafa, tup, tup, jestem w pokoju, legginsy, mogą być, ale co do tego, bluzka, koniecznie dłuższa, tyłek trzeba zakryć, ja nie z tych, co pośladkami świecą(też sobie znalazła wytłumaczenie na to, że nie lubi swojej nieco większej pupy, która uchodzi za symbol kobiecości przecież. Ale to zrozumiałe, biorąc pod uwagę przeszłość, wybaczcie jej tę ignorancję). Łapiąc za klamkę, zatrzymuję na sobie wzrok przez ułamek sekundy, po co tu to lustro, no trudno, może być, wychodzę, nie mam już czasu, by cokolwiek zmienić.



Cholernie, niewyobrażalnie dogłębnym uczuciem jest zrzucenie tego pancerza. Tej postawy z moich wspomnień, Tej obojętności, chłodu skierowanej do siebie samej. Jak długo można żyć, złe słowo, jak długo można egzystować kierując do swego wnętrza same obelgi, niechętne spojrzenia i krytyczne komentarze?

Dziś też wstaję z budzikiem. Myślę, co zjem na śniadanie. Kuchnia, szukam czegoś dla siebie, zajadam siedząc w swoim łóżeczku w samej koszulce(dla podkreślenia, bo wtedy raczej nie było to przyjemnością), delektuję się, gubię ziarenka słonecznika, co dawniej bardzo by mnie ucieszyło(dziś szukam ich na prześcieradle), parzę się w język niecierpliwie próbując kolejnej miseczkowej kombinacji, Maluję się, owszem. Chociaż teraz już tylko tuszem, cokolwiek innego na twarzy na siłowni nie dałoby rady. To właśnie tam nabieram kolorów na buźce lepszych, niż jakikolwiek puder i róż mógłby mi zafundować :) Patrzę na siebie. Oglądam, szukam piękna, dostrzegam je. Widzę wyjątkowość, uśmiecham się do siebie, przesyłam sobie buziaczka w windzie.



Nie warto gonić, podążać, słuchać innych.
Nigdy.
Spójrz w siebie.
Popatrz w oczy osobie, którą kochasz. Dostrzeż jej bezwarunkową miłość. Zaakceptuj ją. Naucz się jej. Przejmij. Podaruj sobie samej. By następnie móc jeszcze pełniej i piękniej dawać ją innym.


Post inspirowany TYM video.

Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe