246

5 powodów, dla których warto obejrzeć "Kabaret"

1# Muzyka. Fred Ebb, John Kander i Ralph Burns. Ten ostatni nagrodzony Oscarem za "All that Jazz", jego koledzy zaś mniej docenieni, chociaż pracowali wspólnie również przy tworzeniu "Chicago", który to w 2003 roku zgarnął parę statuetek. Przede wszystkim- niezwykle chwytliwa. "Mein Herr"-moja perełka. (I nie, wcale nie inscenizuję tego występu będąc sama w domu. Nie próbuję również wyglądać seksownie podczas śpiewania tejże. Skądże, to nie ja.) Groteskowe spektakle muzyczne zapadają w pamięć, tak samo zresztą jak i piosenki.
2# Element zaskoczenia. Wpleciony zarówno w dialogi, jak i konstrukcję filmu. Jednej z rozmów między głównymi bohaterami nie zapomnę długi czas. Tak samo jak nieco drastycznych scen, wplecionych zaskakująco i okrutnie kontrastujących z wesołym, pełnym przepychu występem w kabarecie.

3# Fabuła. Musical z nazistami w tle. No nieźle. A jednak, może to właśnie dzięki takiej formie jest w stanie dosadniej uświadomić widzowi tragizm wydarzeń sprzed lat. Może właśnie dzięki temu niekonwencjonalnemu pomysłowi, pochłonięci muzyką, zabawą i szaleństwem lat 30, zastanowimy się nad Berlinem tamtych lat. Tym razem inaczej niż zwykle, bo wyrwani wprost z sali pełnej śmiechu i beztroski, zmuszeni do brutalnego zderzenia z tym, co poza kulisami.

4# Kreacja aktorska. Joel Grey w roli konferansjera kabaretu jest postacią bez wątpienia najbardziej charakterystyczną, chociaż do głównej obsady raczej nie jest zaliczany. Pojawia się systematycznie, obwieszczając lub współtowarzysząc w występach. I jest w nim coś niezwykłego. Diaboliczny uśmiech, karykaturalny makijaż, głos, który brzmi w uszach nawet sporą chwilę po zakończeniu seansu. I przemiana, tak istotna. Bo przecież to właśnie on na początku wyśmiewa Hitlera, a wraz z rozprzestrzenianiem się nowej ideologii, nieco zmienia swoje przekonania, kpiąc z kobiet Żydowskich. Na pochwałę zasługuje również Liza Minelli, tworząca spektakularną Sally Bowles, która uwodzi nie tylko Briana i Maximiliana, ale i wszystkich oglądających.


5# Chwila. Ta tuż po seansie, ale i te momenty, kiedy co poniektóre kadry pojawiają się w mojej głowie. Bob Fosse stworzył dzieło niezapomniane. Gdyby każdy jego element poddać ocenie, bez wątpienia zyskałby wysoką notę, wyjątkowość całego utworu jest więc niepodważalna. Na pełen wrażeń spektakl, muzyczno-zaskakująco-oniryczno-tańczący zapraszam więc każdego!



Spodoba Ci się również

0 komentarze

It means a lot, thank You!

Subscribe