113
Niech doba trwa 48 godzin, proszę!
Miało być o mojej nauce, więc będzie. Niezawodna Beata Pawlikowska i w tej dziedzinie życia bardzo mi pomaga. Seria "Blondynka na językach" to nie jest któryś z kolei samouczek gramatyki i ułożonego w poszczególne kategorie słownictwa, nieregularnych odmian czasowników i mnóstwa innych, trudnych do opanowania reguł kierujących danym językiem."Jest to kurs rozmawiania w języku obcym. Uczy mówienia i rozumienia. Zero gramatyki, zero wykuwania słówek, zero odmian czasowników, które trzeba na pamięć wbić sobie do głowy. ", jak głosi sama autorka.
Moja przygoda z francuskim rozpoczęła się tego lata, kiedy to wybrałam właśnie ten język spośród innych, które oferowała szkoła. A jako że nie chciałam pójść na pierwszą lekcję bez znajomości choćby kilku słówek, zaczęłam poszukiwać w księgarniach idealnego(i o przystępnej cenie)samouczka. Niestety, to nie książka przeze mnie prezentowana była moim pierwszym wyborem, mimo to, że miałam już w swym zbiorze angielski i niemiecki z tej serii. Jednakże, nigdy wcześniej z nich nie korzystałam, co spowodował brak czasu, lub po prostu lenistwo. Ale, dzięki Jagódce, która postanowiła na własną rękę uczyć się francuskiego wraz z Blondynką, sama postanowiłam dać jej szansę.
I znalazłam tu wszystko, czego mi było trzeba! Płyta pomaga mi niezmiernie w zapamiętywaniu użytecznych zwrotów, które zostały starannie wybrane przez panią Beatę. Z tyłu książki znajduje się niezbędnik gramatyczny, jeśli ktoś doszukiwałby się szerszych objaśnień. I moim kolejnym, mocnym postanowieniem jest korzystanie z tego kursu SYSTEMATYCZNIE. Poświęcać mu przynajmniej chwilkę każdego dnia. Najlepiej by było, gdybym robiła to na równi z niemieckim. I jeszcze rosyjski by się przydał, o. Chociaż wolałabym jednak nauczyć się pięknego języka Włochów...
~125 g serka ricotta
~1/4 szklanki mleka
~jajko
~60 g mąki pełnoziarnistej
~łyżeczka proszku do pieczenia, szczypta soli
W jednej misce dokładnie mieszam ze sobą mleko, żółtko i ricottę, następnie dodaję mąkę i proszek do pieczenia, łączę składniki do uzyskania gładkiej masy. W osobnej misce ubijam białko ze szczyptą soli na sztywną pianę i dodaję do ciasta. Smażę placuszki na dobrze rozgrzanej patelni, z użyciem odrobiny oleju. Podaję z ulubionymi dodatkami. :)
Wybaczcie mi tak długą nieobecność na Waszych blogach, szkoła to piekielny czasopochłaniacz...
A nawiązując do początku posta... przemyślcie to razem ze mną!
32 komentarze
Chyba też skuszę się na tą "Blondynkę". :) U mnie ferie już się kończą. Poniedziałek=ból. Niestety mimo tego, że jest to czasopochłaniacz, u mnie działa również jako masochistyczny antyświat. Smutne, ale prawdziwe. Co do doskonalenia siebie, to zgadzam się z Tobą w stu procentach i również uważam, że powinniśmy robić to dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńBest wishes!
Ale klimatyczne to pierwsze zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńCo do placków to tylko lekko przypalone :)
A samouczek genialny :>
Zazdroszczę francuskiego w szkole :D
Miałaś może do czynienia z twórczością Fitzgeralda? Chcę przeczytać jego książki i jestem ciekawa czy może ty któreś czytałaś ;).
OdpowiedzUsuńŚniadanko wygląda przepysznie i na pewno w któryś leniwy poranek sama sobie takie danie przyrządzę.
Pozdrawiam!
eh, jak długo kazałaś czekać na kolejnego posta.. c: świetny ma klimat zdj na którym jesteś!
OdpowiedzUsuńwytrwałości w nauce francuskiego :)
cudowne jest to pierwsze zdjęcie , uwielbiam świeczki.
OdpowiedzUsuńKupiłam ostatnio śliczną niedługo się własnie post u mnie o niej pojawi :)
♥
Też wiecznie na coś czekam...Ale taka już jest chyba natura ludzi.
OdpowiedzUsuńMi się marzy nauczyć włoskiego...ale kiedy to nastąpi ? Chyba nigdy znając życie xD
Aż się głodna teraz przez Ciebie zrobiłam !
Śliczne zdjęcie to pierwsze ♥
Unfortunately true - to tak a'propo końca.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o języki to ja niedawno polubiłam.. hiszpański! ;)
Ja mam podobnie.Posiadam kilka książek dydaktycznych, których od dawna (lub w ogóle) nie przeglądałam.
OdpowiedzUsuńJednak od jakiegoś czasu wzięłam się za francuski i mam nadzieję, że jakoś to pociągnę.Jedno wiem - we wrześniu w liceum wybiorę właśnie ten język.Dziękuję Ci, że pokazałaś ten samouczek pani Pawlikowskiej.
Moim nierealnym marzeniem jest, aby doba trwała choć kilka godzin dłużej.
Śniadanie wygląda przepysznie, smacznego! :)
placuszki genialne , mam akurat ricottę w domciu to moze spróbuję ;d
OdpowiedzUsuńuwielbiam Pawlikowską <3
Ja jak na razie uczę się tylko niemieckiego i angielskiego, ale jeśli chciałabym wybrać to Technikum, które wciąż krąży w moim myślach jako szkoła ponadgimnazjalna to będę musiała dorzucić jeszcze jakiś jeden język. Na pewno do wyboru będzie również francuski, ale nie wiem czy zdecyduję się na niego. A Ty co możesz powiedzieć o tym języku?
OdpowiedzUsuńPS. Placki może i troszkę przypieczone, ale jak świetnie wyglądające i z pewnością w smaku im niczego nie brakuje :)
Jaka ty jesteś piękna, wiem powtarzam się, ale to prawda. Uczyłam się kiedyś francuskiego w szkole, ale to nie mój język, nie podoba mi się.
OdpowiedzUsuńUwielbiam placki z ricotty!
Ten samouczek to świetna sprawa, muszę się zaopatrzyć przy najbliższej okazji! Ja niestety też wiecznie odbiegam w przyszłość.. :)
OdpowiedzUsuńCudowne śniadanko, i to nic że lekko przypalone, to nawet mogło dodać ciekawego smaczka :D
OdpowiedzUsuńEj, głuptasie, nie za dużo tych języków chce pochłonąć Twój mózg? Może nie wszystko naraz? Bo się pogubisz co jest francuskim, co jest włoskim, a co niemieckim! :D Ja kiedyś bardzo chciałam umieć włoski,kupiłam słownik i wogóle, ale mi się odechciało, nie podoba mi się tak bardzo jak francuski. Najpiękniejszy język na świecie <3 I Włoch nie kocham tak jak Francji.
Zawsze na coś czekamy. Ta karteczka jest istną prawdą. Czekamy na piątek, a potem na następny i następny, czekamy na coś innego, a po tym, albo już nawet w trakcie tego czekamy już na coś innego. Może po to by nie było tak nudno? By mieć coś w tym życiu! Bo gdyby się na nic nie oczekiwało, gdyby nie miało się żadnych oczekiwać czy nie byłoby nam troszkę nudno? Troszkę samotnie, ale nie pod względem ludzi, pod takim względem... innym. Nie wiem jak to nazwać, mam nadzieję, że rozumiesz. Poza tym czasem czeka się na bardzo ważne rzeczy, jak spełnienie marzeń, jakiś występ, jakaś podróż... czeka się na to, bo jest to coś ważnego i chcemy po prostu mieć to coś ważnego przy sobie jak najszybciej, więc czekamy. Wyczekujemy tego dnia. Serce wyczekuje, by zacząć bić mocniej.
O, dopiero zauważyłam! Ale jestem ślepa! Paznokcie! Lakier ode mnie <3 Jejku, to kochane :))
OdpowiedzUsuńO, "Blondynka na językach" wygląda naprawdę ciekawie. Ja, oczywiście, bezmyślnie wybrałam hiszpański, bo wydawał mi się podobny do włoskiego, którego bardzo się chciałam kiedyś nauczyć. Bardzo chciałabym się nauczyć francuskiego, więc ten "podręcznik" będzie dla mnie idealnym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńMM, a ricotta wygląda przepysznie, chyba sama wybróbuję przepis, gdy wrócę do domu.
Obrazek - dający do myślenia. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz widzę, jak prawdziwe to jest. W sumie, nie wiem dlaczego tak jest. Ludzie nie umieją doceniać niczego, zanim to coś zniknie, odejdzie. Zapewne tak samo jest z wydarzeniami. Dopiero, gdy patrzymy wstecz widzimy, jakie BEZCENNE one były, a my nienależycie je doceniliśmy.
Jak bardzo wierze, ze checesz sie nauczyc fran./niem. biegle, tak musze ci powiedziec,ze blondynkana jezykach topic na wode. Dobra jak ktos jedzie na wakacje i chce powiedziec pare slowek... w sumie do przerobienia w pare godzin. Rozejrzyj sie w kierunku repetytorium, innych cwiczen niz masz w szkole, ale nie marnuj czasu na blondynke skoro i tak masz go malo
OdpowiedzUsuńAle dlaczego tak uważasz? Na początek nauki języka, "Blondynka" wydaje mi się być odpowiednim samouczkiem. Do tego gramatyka i słownictwo z lekcji w szkole i nie potrzeba mi niczego więcej jak na razie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmm, te placki wyglądają przepysznie, nigdy takich nie jadłam :) muszę wypróbować przepis :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje włosy :) I masz śliczne paznokcie :) Też bym szalała z kolorami,gdybym tylko nie musiała ich zaraz zmywać ( w szkole nie wolno na inne kolory niż bezbarwny czy delikatny róż).
OdpowiedzUsuńTeż uczę się francuskiego w szkole,i chyba kupię sobie jakąś książkę(dodatkowo) bo ten język strasznie mi się podoba :) wreszcie nie uczę się "znienawidzonego" przeze mnie języka rosyjskiego :)
Ehh chyba w końcu muszę to napisać(powiedzieć)abyś wiedziała ;)... UWIELBIAM CIĘ, to kim jesteś i co robisz( mimo, że się nie znamy). Po prostu wiem jak to jest próbować się zmieniać. Przeszłam coś podobnego co Ty w zeszłym roku, prawdę mówiąc czytałam Twoje notki na pbl, w pewnym sensie wzorując się na Tobie i na innych(idiotyczne dążenie do "doskonałości", mimo, że cały czas miałam niedowagę), ale gdy przez calutki 2012 rok i do tej pory śledzę tego bloga, to dzięki Tobie nabrałam... siły? Chyba tak mogę to nazwać :) Wiem, że to wszystko nie uszczęśliwiało mnie i sprawiało, ze zamiast być pewniejszą siebie, zamykałam się. Podziwiam Cię bo zaszłaś daleko, choć i tak kształtujemy siebie całe życie. Chciałabym aby teraz było tylko lepiej, nie przejmować się innymi tylko być sobą... i kochać siebie jakim się jest. A tak w ogóle to widzę, że mamy podobne gusta :) Pawlikowską zaczęłam czytać już kilka lat temu i chyba muszę zaopatrzyć się w jej najnowsze książki i koniecznie kupić kalendarz, czuję, że mi się przyda. Pozdrawiam i dziękuję! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że mogłam choć odrobinę wpłynąć na zmianę Twoich poglądów-w końcu głównie po to tutaj jestem. To coś, czego pragnę najbardziej na świecie-pomagać innym, inspirować, namawiać do postrzegania świata, a co ważniejsze samych siebie, jako coś pięknego i wartościowego. I chociaż sama wciąż się tego uczę i kształtuję swoją osobowość, usiłuję dzielić się tym z wszystkimi.
UsuńA Tobie bardzo dziękuję za ujawnienie mi się, kolejny plusik do zbudowania własnej wartości, kolejne słowa, na które(w mojej opinii)nie zasługuję. Życzę Ci, byś z każdym dniem stawała się lepszą, szczęśliwszą osobą, byś umiała cieszyć się każdą drobnostką i być pokochała siebie i otaczający Cię świat. Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam!
Nawet nie wiesz, jak wielki uśmiech sprawiłaś na mojej twarzy. :)I oczywiście, że zasługujesz. Myślę, że i Ciebie i mnie to w jakimś stopniu podbuduje.
UsuńAle piękna jesteś :)
OdpowiedzUsuńHeh, ja sie trzeci rok uczę francuskiego w liceum, ale ni w ząb nic nie umiem. Po prostu czuje wstręt do tego języka, totalnie mi się nie podoba. Ale Tobie życzę owocnej nauki ;)
gdzie chodzisz do sh w krakowie, które polecasz? ja nie mogę nic znaleźć, żeby było serio tanio, a nie bluzki za 20zł.. i ogólnie wszystko śmiesznie wycenione.. ;C
OdpowiedzUsuńNajczęściej chodzę na ciuchy na os. Na lotnisku, czasem wstępuję do Robana, który znajduje się niedaleko. :)
UsuńTez uczyłam się francuskiego, ale ostatnio nie mam wgl czasu :( Po maturze nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńJa tej pani właśnie przeczytałam planetę dobrych myśli. Na 100% ci się spodoba !! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJa własnie skończyłam czytać blondynki planeta dobrych myśli jestem pewna że by ci się baaardzo spodobała. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńChciałam Ci podziękować za przepis na ciasteczka z tego XXIV posta, bo wyszły świetnie i zajadała się nimi i moja rodzina, i koleżanki w klasie, więc przepis już poszedł dalej. Bardzo prosty, ale efektowny :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOooo no i jak Ci idzie z fr ? :))))
OdpowiedzUsuńIt means a lot, thank You!